Wyjezdzam dzisiaj i wracam dopiero w niedziele wieczorem

juz tesknie za moja trojeczka... Ktos bedzie ich oczywiscie dogladal, z glodu nie umra

.
Dzisiaj z samego rana wymienilam im zwirek w kuwecie na nowiutkiego Benka. A potem postanowilam wykorzystac ich zaaferowanie czysta kuweta i wyjsc na chwilke na balkon, zeby sprawdzic pranie. No i bardzo sie pomylilam

wszystkie trzy migiem pojawily sie przy drzwiach i TEZ CHCIALY WYJSC

. A na balkon, zgodnie z zaleceniami pani wet, maja na razie szlaban. Leeloo skrecilaby sobie kark bo probowala sie wepchnac w szczeline od dolu

. Daisy sie udalo i zwiala, i ganialam ja po balkonie (w koszuli nocnej, brrr zimno

) z 15 minut.
Ja rozumiem, ze to bylo w ramach uprzyjemniania mi poranka, zebym bardziej tesknila

.
Telmie brzusio goi sie ladnie. Daisy nie wychodzi na balkon wiec juz sie tak nie drze

. Leeloo jak zawsze szaleje i chodzi za mna krok w krok. Daisy jakas bardziej zaczepialska sie ostatnio zrobila i sama skacze na krowki

inicjujac zabawe i harce. No i mamy obcych

dodatkowych oprocz lamblii (ktore moze juz wybite, ale trzeba powtorzyc odrobaczanie). Po powrocie zajmiemy sie dokladna eksterminacja wszystkich obcych.