A u nas znów się dzieje.
Moi rodzice wyjechali na kilka dni zagranicę zostawiając mi klucze do mieszkania i opiekę nad mieszkającym w tym mieszkaniu psem Gringiem.
Dziś miałam się przeprowadzać na wczasy na Jelonki, ale jak to w życiu bywa, ze względu na nagłe kłopoty zdrowotne Uschi nie mogąc jej zostawić samej z futrami przywiozłam Gringulca do nas.
Zatem mamy 5 kotuf i psa jednego na 40 metrach
4 koty na pojawienie się Gringa zareagowały ucieczką, jeden stanął do walki.
Powiecie "
Mruf" a kuku, wcale nie...
Do walki stanęła znana honorowa członkini Młodzieży Wszechpolskiej - Pesto.
Biegała za Gringiem robiąc młynka łapami i bucząc. Wylądowała w sypialni.
Mruf siedząc na drapaku obserwowała Gringa z ponurą miną. Sopel zwiał, Władzio zwiał ze Soplem, Stasia była totalnie zdezorientowana.
Skończyło się na tym, że Sopel, Mruf i Pesto siedzą w sypialni i pilnują śpiącej Uschi a ja z dziećmi i Gringulcem siedzę w pokoju. Dzieci i Gringulec się pospały. Dzieci na drapaku a Gringo na dywanie. Stasia jest wyraźnie zainteresowana nowym gatunkiem w naszym domu i wogóle nie widzę w niej strachu. Władzio cykorzy, ale chyba przywyknie.
Gringo jest łagodny i cierpliwy. Zupełnie jak nie foksterier, którym przecież jest
a oto główny bohater:
Będzie u nas do niedzieli
