Jeszcze nie dojrzałam, aby opisać plan, w którym Cosia wystąpi jako duch.
Powiem tylko tyle, że moja zapłotowa sąsiadka, która wielki wkład miała w złapanie malutkich Taśtasi, bo u niej na ogrodzie to się też działo, przez całe cztery miesiące odwiedzała kaczusie, a to lebiodę przez płot podała, a to marchewkę.
Ale pewnego dnia, gdy odwiedziła mnie kuzynka w długiej czerwonej sukience, oczywiście, aby Taśki obejrzeć, sąsiadka po wizycie zawołała mnie do płota i mówi tak: pani Olu, niech pani uważa na tę kobietę

, ja wszystko obserwowałam

, ona rzuca urok na zwierzęta
I dalej: niektórzy ludzie jak tylko popatrzą, to zwierzę nastepnego dnia nie żyje

Kaczki nie lubią czerwonego, i ta pani jeszcze taki wzrok miała....Szkoda kaczek....
I tak dalej.....
Zmaina tematu.
Cosia spędziła ostatni dzień w kubraczku i nie wie, jakie ją jutro wielkie wydarzenie czeka
A jakie będzie pucowanie!
Dzisiaj siedziała sobie długo na oknie i szczekała na gołębie, które zaczęły przygotowywania do budowy gniazd pod dachem sąsiada.
Strasznie to śmieszne, kiedy w takim malutkim futerku budzi się prawdziwy drapieżca

A gada wtedy tak głośno, że aż w kuchni słychać!
Cosia mówi wszystkim dobranoc!
