Skoro nasza psia galeria całkowicie zmieniła się w galerię monologu więc bardziej przeprowadzam się tutaj!
Na drugi dzień rano moi panowie bardzo zainteresowani biegiem wydarzeń weszli do pokoju kotka i natychmiast zobaczyli jak ucieka od drzwi tylko na sam dźwięk szczekania suki za drzwiami... pamiętaliśmy niemiłą nauczkę z poprzedniej próby i pomyśleliśmy że skoro niestety ucieka przed suką także kot, który przez całe swoje życie znał i mieszkał z przeróżnymi psami (wiedziałam o różnych 7 psach w trzech miejscach!) widocznie nic z tego nie będzie i mieli rację wszyscy znający moja sukę i mówiący że taka półmyśliwska, aportująca, świetnie pływająca, żywiołowa, hałaśliwa, dużo szczekająca, bojąca się wszystkiego, zwłaszcza ludzi, suka goniąca wszystko co się rusza nigdy nie zaakceptuje nowego kota... co innego dawniej gdy to ona była wprowadzona do domu jako szczeniak i Mruczuś ją stopniowo zaakceptował.... Ale ludzie nie znają jej grzeczniutkiej przytulastej wiecznie leżącej "kołami do góry" i czekającej na mizianie po brzusiu....tylko taką oszczekującą i rzucającą się na ludzi... przynajmniej niektórych prawda

....
Jednak mimo wszystko zaczynałam bać się o bezpieczeństwo kotka.
Nie widziałam wprawdzie ze strony suki rzucania się na klatkę ze szczekaniem czy jakikolwiek innego objawu agresji ale suka, która uwielbiała zabawę z Mruczkiem nie zrobiła najmniejszej próby zaproszenia kotka do zabawy…
Śniadanie jedliśmy w bardzo minorowym nastroju...
Trudno widocznie teraz też tak miało być więc po pewnym czasie umówiłam się w trybie dość pilnym na odwożenie kotka do poprzedniego domu co było możliwe dopiero w godzinach wieczornych....