Oddam Kałasznikowa. Koty i psy Patmola - kolejny wątek :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt wrz 30, 2016 12:45 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Szkoła jest w porządku. Ja żadnych wypaczeń nie widzę. Ale trzeba się samemu nad dzieckiem napracować :roll: nagadać :roll: świecić przykładem :roll: i w ogóle.
Jak człowiek się sam narobi, to szkoła to ładnie wzmacnia, ale trzeba czasem szczerze z nauczycielem/wychowawcą pogadać, przedstawić swój punkt widzenia. Spokojnie, życzliwie. Trzeba się nagadać z nauczycielami. Oni się przeważnie bardzo starają. Zależy im.Ale i mają na głowie te 30 dzieci,za które są odpowiedzialne i w sensie bezpieczeństwa i w sensie nauki. Mają pewne swoje poglądy na świat. Czasem trzeba kilka razy pogadać.

Młoda np, w pierwszych klasach podstawówki nie mogła w ławce usiedzieć. Nosiło ją. Na przerwach stawała na korytarzu na rekach i sobie tak stała, albo tak ksiązkę czytała. 8) Ale wystarczyło kilka rozmów i przestało to być problemem, jak się okazało, ze o tym doskonale wiem, robię rożne rzeczy w tej prawie, jestem dostępna w razie potrzeby. Pani jej pozwoliła oficjalnie książki jej czytać na lekcjach w pierwszej klasie, jak się nudzi to mogła ksiązkę na ławkę sobie położyć i sobie czytać. Itd.

Młoda się zapisała na szarfy, i na coś jeszcze sportowego się zamierza zapisać, do szkoły chodzi, pracę sobie dorywczą znalazła, i pokój też -już mieszka tam z rzeczami. I kombinuje w co jeszcze by się zaangażować.
Teraz mi Młody został do pracowania nad nim. 8)

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28663
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt wrz 30, 2016 12:46 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Szkoła jest od uczenia, a nie wychowywania.
Wychowują rodzice (choć ostatnimi czasy to raczej hodują swoje dzieci, a nie wychowują).
Zaś co do głupoty, to owszem ona istnieje wśród ludzi i trzeba nazywać rzecz po imieniu. Podobnie jak lenistwo - i nie można tłumaczyć wszystkiego traumami z dzieciństwa :wink: - z moich obserwacji wynika, że to raczej rozpieszczanie i wyręczanie doprowadza do postawy: "nie umiem tego zrobić - więc niech zrobi to ktoś, kto potrafi, a ja będę mieć święty spokój" :lol:
Mężowie świetnie ćwiczą w tym swoje żony "a ja się nie znam na obsłudze tej pralki, nie umiem sortować prania/prasować, więc lepiej jak zrobisz to Ty, kochana żono"

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Pt wrz 30, 2016 12:54 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Pożyczyłam sobie ksiązkę http://lubimyczytac.pl/ksiazka/74790/gr ... gdzie-chca
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą
fajne
Myslałam, że jestem taka do przodu. A wcale nie :oops:
Duzo jeszcze pracy przede mną.

Ostatnio szłam z psami przez targ. Jeden facet sie odsunął na widok Sweetie, a drugi mówi " przecież to suki, one nie gryzą".
To nie było złośliwe. On tak z przekonaniem mówił.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28663
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt wrz 30, 2016 12:57 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Pozazdrościć placówki.
Ja mam inne doświadczenia. Przykład kobiety (znajoma znajomej), która adoptowała 2 synów z rodzin patologicznych. Bardzo dużo z nimi pracowała, chodziła do psychologów. W szkole dyrektorka i wychowawcy WIEDZIELI, że chłopcy są z problemami. Pewnego dnia na przerwie jakiś dzieciak potrącił jednego z tych chłopców, może coś mu tam powiedział. Właśnie kończyła się przerwa. Chłopiec bardzo się tym wzburzył, był roztrzęsiony, więc zamiast wejść do klasy, usiadł grzecznie na korytarzu na chwilę, żeby się uspokoić. Nauczycielka wpadła we wściekłość, odesłała chłopca do dyrektorki, nie słuchała wyjaśnień. Dyrektorka natychmiast zadzwoniła do matki, że z chłopcem są problemy, że nie chce iść na lekcje, również nie słuchała wyjaśnień. Jak matka dowiedziała się od chłopca, jak było naprawdę, to postanowiła założyć własną szkołę dla dzieci z problemami, bo tylko w niej dzieci będą bezpieczne.
Jakie wnioski chłopiec po przejściach wysunął po spotkaniu z nauczycielką i dyrektorką? Pewnie mniej miałby problemów, gdyby jak każde typowe i niedojrzałe dziecko dał pierwszemu lepszemu koledze w zęby a potem wszedł do klasy jakby nigdy nic. Bo za swoją dojrzałą postawę miał nieprzyjemności. I wysiłki kobiety poszły na marne. Szkoła zmarnowała w jeden dzień.
Dalej: moja wychowawczyni w klasach 1-3 rzuciła koło głowy ucznia kredą, żeby mu pokazać, jak on jej przeszkadza na lekkcjach. Powiedziała to wprost. A potem, kiedy była na zastępstwie gdy byliśmy w 5-ej klasie, powiedziała chłopakowi, że do niczego się nie nadaje. I to on był na tyle dojrzały żeby jej odpowiedzieć, że go krzywdzi takimi słowami.

Mam jeszcze kilka przykładów, ale to nie miejsce na to.
W każdym razie wiele szkół robi więcej krzywdy, niż pożytku. Na sobie też się przekonałam.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10962
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Pt wrz 30, 2016 13:07 Re: psy Patmola (i czasem koty)

W szkole są takie zachowania jak i w normalnym życiu.Po prostu trzeba na to dziecko przygotować, i nie da sie tego zmarnować przez jedne epizod. To tylko wzmacnia to co się uczyło dziecko.

Młoda w przedszkolu na teksty typu " zaraz przyjdzie policja i was wszystkich zamknie" (ktoś coś komuś zabrał i nie chciał oddać) odpowiadała " głupstwa pani mówi, bo przecież, zgodnie z przepisami, nie może nikt dziecka zabrać bez zgody rodziców". A na testy, że że baba jaga zaraz przyjdzie wzdychała, i wyjaśniała spokojnie, że przecież baba jaga nie istnieje.
Kobietom puszczały nerwy czasem, a potem same mi to opowiadały, i mówiły, że im głupio było.

W szkole tez miała niezłe teksty. W gimnazjum na przerwach czytała kodeks wykroczeń i potrafiła się wykłócać o swoje, a na koniec gimnazjum dostała wyróznienie szkoły dla wyjątkowego ucznia za prace społeczna. W gimnazjum była bardo pro-społeczna. I koty i psy. i dzieci w szpitalu odwiedzała,

Dobrze, że w szkole jest taki początek prawdziwego zycia. Możną się jakoś z tym oswoić przed dorosłością.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28663
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt wrz 30, 2016 13:08 Re: psy Patmola (i czasem koty)

A mnie się wydaje, że dzisiejsze czasy kształtują dzieci na mięczaków, maminsynków i mazgajów. I tacy ludzie sobie potem w dorosłym życiu nie radzą z problemami i z ponoszeniem odpowiedzialności.
Też znam takie mamy co to z byle czym do psychologa biegają. Ich dzieci tak się nauczyły manipulować rodzicielką, takie "psychologiczne" teksty walić o wpływie co poniektórych poczynań na ich psychikę, że głowa mała. :lol:
Dziecko to świetny obserwator. Jak szczeniak. Wyłapuje świetnie emocje dorosłych i słabości, które może wykorzystać/nagiąć dla własnej korzyści.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Pt wrz 30, 2016 13:14 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Przy dzieciach trzeba się strasznie narobić :roll: Nie spodziewałam się tego.
Ale przy psach tez się trzeba narobić. :roll: I przy kotach. :roll:

I nie mam sie kiedy spokojnie powłóczyć.

Młoda chodziła do dwóch szkól podstawowych (bo się przeprowadziliśmy), do gimnazjum i do liceum. Wszędzie nauczyciele (większość) bardzo się starali i wszędzie zdarzało im się mówić czasem głupoty rożne. No, nie wszystkim nauczycielom.
Ja czasem tez mówię głupoty, bo z dziećmi, bywa, że cięzko wytrzymać, więc jakoś się nauczycielom nie dziwię.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28663
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt wrz 30, 2016 13:22 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Ja przez ostatni rok nie miałam żadnego zwierzaka (oprócz konia) no ale koniem na co dzień zajmuje się pracownik. Pojechaliśmy wtedy na dwutygodniowy rejs po Mazurach, potem do Zakopca, fajnie było.
Teraz mam zwierzyniec, więc też się nie powłóczę :wink:
Cóż, to było do przewidzenia.
Jest takie powiedzenie: „bierz, co chcesz, tylko płać” – i o drugiej części owej maksymy współczesny świat trochę zapomina :wink:

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Pt wrz 30, 2016 13:27 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Koty wydam :mrgreen: i tez pojadę. Kiedyś.
Na razie jestem uziemiona.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28663
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt wrz 30, 2016 13:34 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Wczoraj kupiłam szyjki z kurczaka. Rzadko są Dobrze kosztują, bo 2.50 za kg. I podobno czyszczą zęby.
Kotom bardzo smakowały. Sweetie zjadła z 6 sztuk.
A Caillou tylko na mnie popatrzyła ze zgrozą. Westchnęła i poszła na legowisko. No i wyciągnęłam kawałek pregi wołowej, kupionej dla Caillou. Ale była zadowolona.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28663
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt wrz 30, 2016 16:26 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Koniczynka47 pisze:A mnie się wydaje, że dzisiejsze czasy kształtują dzieci na mięczaków, maminsynków i mazgajów. I tacy ludzie sobie potem w dorosłym życiu nie radzą z problemami i z ponoszeniem odpowiedzialności.
Też znam takie mamy co to z byle czym do psychologa biegają. Ich dzieci tak się nauczyły manipulować rodzicielką, takie "psychologiczne" teksty walić o wpływie co poniektórych poczynań na ich psychikę, że głowa mała. :lol:
Dziecko to świetny obserwator. Jak szczeniak. Wyłapuje świetnie emocje dorosłych i słabości, które może wykorzystać/nagiąć dla własnej korzyści.

Eee... Fakt, że wielu ludzi nie chce ponosić za nic odpowiedzialności, to prawda. Chociaż nie mam przekonania, czy są maminsynkami. Mnóstwo asekurantów, lekkoduchów, owszem. Ale z moich obserwacji takie osoby dużo częściej stawiają sprawy na ostrzu noża, w stylu: jak nie dostanę podwyżki, to idę do konkurencji. Czy sobie nie radzą? No nie wiem. To jakaś forma radzenia sobie. Nie radzą sobie w związkach, bo "jak się nam nie układa, to trzeba się rozstać", zamiast poważnie zastanowić się, co się w związku popsuło i dlaczego.

Nie znam ani jednej matki, która NADMIERNIE biegałaby do psychologa z dzieckiem. Za to znam wiele, które powinny były to zrobić dawno temu, bo właśnie z powodu braku wsparcia fachowca ich dzieci nie radzą sobie w życiu :? I chyba bym chciała, żeby wsparcie psychologa - a bardziej psychoterapeuty - było czymś normalnym, a nie formą słabości, jak duża większość społeczeństwa uważa. Przy czym mam na myśli psychoterapeutów z prawdziwego zdarzenia, a nie takich, którzy nieustająco powtarzają: "jesteś wspaniały, jesteś dobry, jesteś piękny", bo sama ta mantra nie pomaga na dłuższą metę. Tylko na krótki okres czasu. W związku z tym terapia zamiast skończyć się po przepracowaniu pewnej ilości spraw, ciągnie się całymi latami i niewiele pomaga. Podobno w USA psychoterapia sprowadza się do bełkotu na kozetce.

Patmol pisze:W szkole są takie zachowania jak i w normalnym życiu.Po prostu trzeba na to dziecko przygotować, i nie da sie tego zmarnować przez jedne epizod. To tylko wzmacnia to co się uczyło dziecko.

Nie do końca. We wspomnianym przeze mnie przykładzie chłopiec był odebrany rodzicom z rodziny patologicznej i później adoptowany przez inną osobę. Swoje w życiu przeszedł, prawdopodobnie więcej niż Ty i ja razem. Jemu potrzeba dużo troski i rozsądnego wychowania, żeby wyszedł na prostą. Zachowanie nauczycielki i dyrektorki mogło zaprzepaścić wiele miesięcy pracy.
Ponadto dziecko jako istota bardzo delikatna psychicznie powinno się rozwijać w innych warunkach, niż później przyjdzie mu żyć. Szkoła nie powinna być poligonem przygotowującym na wszystko. Bo właśnie taki obóz przetrwania łamie charaktery słabszych jednostek i to właśnie one nie radzą sobie potem w życiu.
Naprawdę uważam, że Twoje dzieci miały szczęście w kwestii szkół, do jakich trafiły. Może się mylę, ale z opisu wnioskuję, że u nich nie było dzieciaków nagminnie gnębionych? Typowych kozłów ofiarnych, którym na korytarzu inni uczniowe zdejmują spodnie, czasem i bieliznę, a nauczyciele nic nie robią? Nie było chyba też nauczycieli uczestniczących w tego typu linczu poprzez ośmieszanie danych uczniów wobec całej klasy, eksponowanie ich błędów? Nauczycieli kopiących plecaki, bo uczeń był niegrzeczny? Wstawiających do dziennika oceny z powietrza, żeby tylko średnia wyszła taka, jak sobie nauczyciel wymyślił? To wszystko miało miejsce w jednej szkole, do której chodziłam, w drugiej, w trzeciej oraz w szkole mojej znajomej. Te wszystkie zdarzenia miały miejsce. I nauczyciele byli bezkarni, bo dyrektorzy zawsze bardziej wierzyli osobom z tytułem profesora zwyczajnego (tak, był taki, jeden z najgorszych wariatów), albo byłym dyrektorom tejże placówki. I właśnie w tej "szkole życia" wychowało się paru zbirów znanych później w dzielnicy z bijatyk. O jednym nawet słuch zaginął, nie wiem, czy dożył mojego wieku. Jestem pewna, że gdyby poświęcić im uwagę, załatwić wsparcie (o ile wiem część z nich miała kłopoty w domu), to ich życie wyglądałoby inaczej.
Dlatego jestem przeciwna hołubieniu szkół. Nie podobają mi się i gdybym miała moc sprawczą, zmieniłabym ich funkcjonowanie diametralnie. Powinny być miejscem wsparcia, a nie sitem dla silnych i słabych psychicznie.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10962
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Pt wrz 30, 2016 17:15 Re: psy Patmola (i czasem koty)

hyyyyyy
czytam, czytam i chyba dojrzałam :mrgreen: coby napisać:
- od wielu lat w naszym kraju jest negatywny nabór do zawodu nauczyciela
- karta nauczyciela powoduje rozpasanie w zawodzie- od mianowania jest tarczą nie do przejścia dla kontroli czy weryfikacji i w zasadzie pozwala na bezkarność, wcześniej rownież niewielkie pole jest
- dyrektorami placówek są nauczyciele uczący w nich wczesniej, którzy za chwilę mogą znów wrócić na stanowisko n-la ze stołka dyrektora - taki zarządzający to bardzo kiepski pomysł
- dostać się do pracy w szkole, nie będąc w rodzinnych koligacjach do juz uczących, jest praktycznie niemożliwe, w chwili obecnej to prawie jak kasta
- papierkologia w szkole, sięga zenitu, aby mieć spokój najlepiej uśrednic wszystko
- rodzice w szkole mają jedyny głos, podparte to jest ustawami - w efekcie, n-l nawet jak jest ogarnięty i stara się cos obić, często i szybko na ograniczone pole manewru praktycznie do zera
- rodzice na szkołę przerzucają obowiązki opieki i wychowania - ale sami bardzo szybko i bardzo głosno krzyczą, gdy szkoła stara się cokolwiek korygować w wychowaniu dziecka
- w naszym kraju wielką pogardą cieszy się szkoła i zawód n-la, w domu dzieci od małego otrzymują przekaz, ze szkoła jest dla nich, n-l jest dla nich w roli służebnej - niestety dosłownie, niesie to ze sobą bardzo okreslone postawy młodych ludzi
- kulturowo prawie warunkowane jest cwaniactwo - tez widać na odległość
- wciąz jest trend dla obnizania podstawy programowej - w efekcie kształcimy coraz bardziej ćwierć inteligentów, ale w 'nowej pedagogice' podobno stoi, że każdy wg mozliwości i z pełną aprobatą itd. w chwili obecnej mamy krzywe zwierciadło tej 'pedagogiki'
- gdzieś nam po drodze 'zaginęła' psychologia rozwojowa, co w efekcie jeszcze pogorszyło całość
-
-
- itd. itp.

a tak w ogóle, to czynnik ludzki rozwala i tak kiepską strukturę szkolnictwa

Stomachari
w naszym kochanym kraju, prawo/ustawa nie normalizuje pojęcia terapeuta czy psychoterapeuta
i to jest tragedia
praktycznie każdy oszołom podpina się pod powyższe
dlatego jest jak jest

leżenie na kozetce jest bardzo dobrą psychoterapią i wygodną :mrgreen:
to była złosliwość
widzisz, w psychoterapii sa rózne nurty, akurat psychoanalityczny ma tak, że leżysz sobie na kozetce
i tenże daje w niektórych schorzeniach znakomite efekty
więc nie zapędzałabym się tak autorytarnie w krytykę

i jeszcze - są w tym kraju psychoterapeuci z licencjami/certyfikatami (te numerki są dożywotnie, cos jak medalion) tylko widzisz, ludzie ich nie chcą, bo muszą im płacić koonkretne pieniążki jesli chca pomocy, a to już jest bolesny stan
puki nie bedzie ustaw o jednoznacznym brzmieniu, z jednoznacznymi wymaganiami, puki nie bedzie pewnej kultury oraz szacunku dla profesjonalnych pomagaczy - będzie jak jest
Obrazek

Kinnia

 
Posty: 8804
Od: Nie sie 19, 2012 21:12

Post » Pt wrz 30, 2016 17:24 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Zgadzam się z prawie wszystkim powyższym :)

Kinnia pisze:widzisz, w psychoterapii sa rózne nurty, akurat psychoanalityczny ma tak, że leżysz sobie na kozetce
i tenże daje w niektórych schorzeniach znakomite efekty
więc nie zapędzałabym się tak autorytarnie w krytykę

Rzeczywiście, napisałam skrótowo. Jak najbardziej zgadzam się z tym, że psychoanaliza jest w niektórych wypadkach bardzo potrzebna i ona sama wystarczy, aby pomóc znaleźć człowiekowi odpowiedzi na to, czemu czuje tak a nie inaczej, czemu reaguje tak a nie inaczej i co w ogóle w jego życiu zaważyło na tym czy owym.
Skrytykowałam (w zbyt uproszczony sposób, przyznaję) takie wsparcie terapeutyczne, jakie oglądamy niekiedy na amerykańskich filmach. Że się gada bez końca, bez jakiegokolwiek prowadzenia przez osobę, która ma pomóc, bez pytań dodatkowych, tylko wylewa się wszystko co tydzień, na koniec słyszy: "jestem z tobą" i/lub "wiem co czujesz", po czym pieniążki i do widzenia. Konkretnie taki model nie przynosi rezultatów, a podobno funkcjonuje w USA nie tylko na filmach, ale też w realu (czego nie mam jak sprawdzić).
Natomiast porządna psychoanaliza - jak najbardziej może pomóc.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10962
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Pt wrz 30, 2016 20:16 Re: psy Patmola (i czasem koty)

A moim zdaniem macie do szkoły zbyt schematyczny i negatywny stosunek. Szkoła to tylko bezpłatna instytucja edukacyjna w biednym kraju w Europie . Daje możliwość biednym dzieciom, których nie stać by było na szkołę płatną, zdobyć podstawy edukacji.
I ja to bardzo cenię. Moje dzieci mogą w ogrzewanych, zadbanych pomieszczeniach korzystać z nauki. Maja nauczycieli poszczególnych przedmiotów.Wszystkie dzieci mogą z tego skorzystać.
Wiadomo, że kraj jest biedny, wiec i poziom wyposażenia szkol nie zachwyca. Ale sa nauczyciele, i oni się najczęściej starają , pomimo papierologi i innych problemów pokazać dzieciom świat nauki, niesamowity świat wiedzy, taki rodzaj magii. W szkołach jest bardzo wielu nauczycieli z pasją. Jak widza zainteresowanie są w stanie przychodzić dodatkowo do szkoły nawet dla jednego czy dwóch uczniów. Młoda tak miał dodatkowe zajęcia z łaciny i trochę z prawa rzymskiego, z historii sztuki. Bo była zainteresowana.

I ja taki pogląd tez wpajam swoim dzieciom. Dostają coś fascynującego, z czego mogą skorzystać albo nie. Od nich zależy, czy te lata w szkole wykorzystają na fajną podroż po wiedzy czy przesiedzą i stracą.

Osobiście nie jestem fanką psychoanalizy.Ale może się nie znam. Nie poszłabym do lekarza za pieniądze opowiadać o swoich problemach na kozetce. ale może nie mam po prostu wielkich traum. swoje problemy przerabiam we własnym zakresie.

Stomachari pisze:Naprawdę uważam, że Twoje dzieci miały szczęście w kwestii szkół, do jakich trafiły. Może się mylę, ale z opisu wnioskuję, że u nich nie było dzieciaków nagminnie gnębionych?

W każdym zbiorowisku ludzi, w którym jest trudno, są jakieś ofiary i ktoś jest gnebiony. Mnie się wydaje, że w każdej szkole tak jest.. Widuje to tez w pracy, choć gnębienie ma wyraz raczej psychiczny niź fizyczny. Ciężko im pomóc. bo one same nie potrafią wyjść z tej roli, jakkolwiek okrutnie to brzmi.

Cała kultura chrześcijańska opiera się na ofiarach. Wystarczy poczytać porządnie Stary i Nowy Testament. Ja przeczytałam całość bardzo dokładnie, bo to podstawa i kultury i sztuki europejskiej. W prawie każdej historii, w nich opisanej, jest grupa ludzi, która się jednoczy przez złożenie krwawej ofiary. Albo składa ofiarę krwawą, żeby odpędzić od siebie niebezpieczeństwo. I tak w kółku. po złożeniu ofiary jest już dobrze, ludzie się jednoczą, a niebezpieczeństwo znika.

Ciekawie jest do tego poczytać książki z zakresu wiktymologii. Ja tez miałam na studiach wykłady z wiktymologii. to nauka zajmująca się ofiarami przestępstw oraz badaniem roli ofiary w genezie przestępstwa, zwłaszcza ustaleniem czynników tworzących podatność na stanie się ofiarą przestępstwa oraz metod zapobiegania temu. Naprawdę ciekawe.

Młoda miała w gimnazjum koleżankę, którą koledzy z tej samej wsi gnębili. Gimnazjum w mieście. Izolowali ją i niszczyli jej rzeczy. Ona nie chciał nic zgłaszać przeciwko nim. Jak Młoda, która jest bojowa, zgłosiła sprawę nauczycielom, pedagogowi szkolnemu itd.,że jest taki problem i szkoła podjęła rzeczywiscie ruchy w sprawie,np zawiadomiła policję , bo zniszczyli dziewczynie np. nowy drogi plecak z wszystkimi nowymi książkami do szkoły - całość dobre 6-7 stów. jakiś telefon itd. , to dziewczyna mówiła Policji , że oni tak niespecjalnie i w ogóle bardzo się lubią, że to żaden problem. Chociaż dla niej to był problem. jej matka mówiła tak samo, ze to takie nieporozumienia tylko miedzy dziećmi.I szybko przeniosła ją do innego gimnazjum.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28663
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt wrz 30, 2016 20:23 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Patmol pisze:A moim zdaniem macie do szkoły zbyt schematyczny i negatywny stosunek. Szkoła to tylko bezpłatna instytucja edukacyjna w biednym kraju w Europie . Daje możliwość biednym dzieciom, których nie stać by było na szkołę płatną, zdobyć podstawy edukacji.

dokładnie, to bezpłatna instytucja edukacyjna dla biednych dzieci, a płatna dla pracujących tam, i to płatna całkiem nieźle w porównaniu do wysiłku i nakładu pracy osób pracujących,
więc - czy moralnym i uczciwym jest biedne dzieci okradać? dawać im ochłapy z pańskiego stołu? traktować jak plebs? skoro juz Państwo zdecydowało się na szarmancki gest rozdawania edukacji dla biednych (nomen omen, n-le równiez wykształcili się za darmo, z tejże puli dla biednych dzieci), to może zadbałoby również oo racjonalne kadrowo, systemowo i strukturalnie wydatkowanie pieniędzy; inaczej trąci to marnotrawstwem/pozerstwem/obłudą


I ja to bardzo cenię. Moje dzieci mogą w ogrzewanych, zadbanych pomieszczeniach korzystać z nauki.

trudno mi jest wykrzesać szacunek dla struktury kultywującej maluczkość, nepotyzm, pieniactwo, a przede wszystkim przerost formy nad treścią

Maja nauczycieli poszczególnych przedmiotów.Wszystkie dzieci mogą z tego skorzystać.

prawda szczera - wszystkie dzieci mogą skorzystać,
tylko czy są w stanie? w bardzo wielu wypadkach oferta przypomina podanie bezrękiemu i beznogiemu 'pysznej' zupki we wiaderku i bez łyżki
już, służę przykładem - wpychanie do jednej klasy 30-tu kilku osób, często z dysfunkcjami/uposledzeniami gdy praktyka światowa od lat mówi, że kształcenie w sensie nauki w takim zespole, nie służy nikomu


Wiadomo, że kraj jest biedny, wiec i poziom wyposażenia szkol nie zachwyca.

tutaj również się zgodzę, ale chyba nie o wymuskane ściany i marmury chodzi, a o godne bycie przez kiilkanaście godzin w ciągu dnia, a to akurat zależy od czynnika ludzkiego, który niestety jest marnej jakości - przepraszam, za techniczne porównanie, ale wydaje mi się najbardziej obrazowe, oddajace charakter rzeczy

Ale sa nauczyciele, i oni się najczęściej starają , pomimo papierologi i innych problemów pokazać dzieciom świat nauki, niesamowity świat wiedzy, taki rodzaj magii. W szkołach jest bardzo wielu nauczycieli z pasją. Jak widza zainteresowanie są w stanie przychodzić dodatkowo do szkoły nawet dla jednego czy dwóch uczniów. Młoda tak miał dodatkowe zajęcia z łaciny i trochę z prawa rzymskiego, z historii sztuki. Bo była zainteresowana.

z całą pewnością n-le są, i najczęściej na tym kończy się ich zawodowe działanie; najczęściej ci, którzy chcą coś rzeczywiście robić dla ucznia mają w reszci kadry przekichane - kadra nauczycielka to rodzaj towarzystwa wzajemnej adoracji, gdzie życie toczy się podskórnie w postaci plotek/knucia/obmawiania/pomawiania/skarżenia/zawiść/zazdrość (ogólnie maluczkość) itd. czasami mam wrażenie, że to jest meritum funkcjonowania znakomitej większosci n-li
nie, nie jestem n-lem
nie, żaden mnie nie zgwałcił/przekopał/itp
tak, znam ten swiatek bdb
tak, znam go od 'kuchni'


I ja taki pogląd tez wpajam swoim dzieciom. Dostają coś fascynującego, z czego mogą skorzystać albo nie. Od nich zależy, czy te lata w szkole wykorzystają na fajną podroż po wiedzy czy przesiedzą i stracą.

bardzo fajny i zdrowy przekaz, podobnie modelowałam syna

Osobiście nie jestem fanką psychoanalizy.Ale może się nie znam. Nie poszłabym do lekarza za pieniądze opowiadać o swoich problemach na kozetce. ale może nie mam po prostu wielkich traum. swoje problemy przerabiam we własnym zakresie.

to są znakomite róznice osobnicze, na ten temat dyskutować nie będę

Stomachari pisze:Naprawdę uważam, że Twoje dzieci miały szczęście w kwestii szkół, do jakich trafiły. Może się mylę, ale z opisu wnioskuję, że u nich nie było dzieciaków nagminnie gnębionych?

W każdym zbiorowisku ludzi, w którym jest trudno, są jakieś ofiary i ktoś jest gnebiony. Mnie się wydaje, że w każdej szkole tak jest.. Widuje to tez w pracy, choć gnębienie ma wyraz raczej psychiczny niź fizyczny. Ciężko im pomóc. bo one same nie potrafią wyjść z tej roli, jakkolwiek okrutnie to brzmi.

dokładnie tak, zgadzam się całkowicie, w kazdej społecznosci są odgrywane rózne role społeczne i grupowe, podyktowane to jest procesami, ktore tam zachodzą; rózne osoby wchodzą w różne role, zawsze zgodnie ze swoimi mozliwosciami i umiejętnościami - to bardzo skomplikowany proces, implikowany wieloma zmiennymi

Cała kultura chrześcijańska opiera się na ofiarach. Wystarczy poczytać porządnie Stary i Nowy Testament. Ja przeczytałam całość bardzo dokładnie, bo to podstawa i kultury i sztuki europejskiej. W prawie każdej historii, w nich opisanej, jest grupa ludzi, która się jednoczy przez złożenie krwawej ofiary. Albo składa ofiarę krwawą, żeby odpędzić od siebie niebezpieczeństwo. I tak w kółku. po złożeniu ofiary jest już dobrze, ludzie się jednoczą, a niebezpieczeństwo znika.

dokładnie, działania stadne rozkładają lęk, działania odkupiające, z elementem ostatecznym mają zabezpieczać; kupczenie i iluzja trwałego dobrostanu również obniżają lęk, wspólne działania zbliżają

Ciekawie jest do tego poczytać książki z zakresu wiktymologii. Ja tez miałam na studiach wykłady z wiktymologii. to nauka zajmująca się ofiarami przestępstw oraz badaniem roli ofiary w genezie przestępstwa, zwłaszcza ustaleniem czynników tworzących podatność na stanie się ofiarą przestępstwa oraz metod zapobiegania temu. Naprawdę ciekawe.

bardzo ciekawe, i bardzo praktyczne ...... teoretycznie
aby było praktyczne w praktyce, należałoby wychować sobie całkiem nowe społeczeństwo bez dewiacji i deprywacji w obszarze osobowości - co najmniej


Młoda miała w gimnazjum koleżankę, którą koledzy z tej samej wsi gnębili. Gimnazjum w mieście. Izolowali ją i niszczyli jej rzeczy. Ona nie chciał nic zgłaszać przeciwko nim. Jak Młoda, która jest bojowa, zgłosiła sprawę nauczycielom, pedagogowi szkolnemu itd.,że jest taki problem i szkoła podjęła rzeczywiscie ruchy w sprawie,np zawiadomiła policję , bo zniszczyli dziewczynie np. nowy drogi plecak z wszystkimi nowymi książkami do szkoły - całość dobre 6-7 stów. jakiś telefon itd. , to dziewczyna mówiła Policji , że oni tak niespecjalnie i w ogóle bardzo się lubią, że to żaden problem. Chociaż dla niej to był problem. jej matka mówiła tak samo, ze to takie nieporozumienia tylko miedzy dziećmi.I szybko przeniosła ją do innego gimnazjum.

klasyka gatunku, książkowy przykład zachowania ofiary przemocy
rozumiem, że nikt ze służb państwowych -w tym wypadku szkoła/n-le/pedagog/psycholog/dyrektor/sprzątaczka - nie wpadł na pomysł- aby poszukać profesjonalnego wsparcia dla dzieciaka i matki
OMG :crying:





teraz muszę lecieć
ale wrócę i chętnie uzupełnię wpis
:mrgreen:

edit
jestem
dopisałam - kolorowe moje przepraszam, że tak :oops: , ale tak mi wygodniej jest technicznie
Ostatnio edytowano Sob paź 01, 2016 11:41 przez Kinnia, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Kinnia

 
Posty: 8804
Od: Nie sie 19, 2012 21:12

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 28 gości