wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lut 12, 2011 14:07 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

Pamiętam, jak pierwszemu kotu kupowaliśmy całą gamę specjalnych kocich akcesoriów: drapaki, zabawki, legowiska, miski...Wszystko co najlepsze, żeby tylko Kitłaś był szczęśliwy. Pierwsze zostały zignorowane drapaki. Okazało się, że do ostrzenia pazurków najlepiej nadaje się wersalka, a w następnej kolejności tapety.
A legowiska...jak się ma pudło po telewizorze to po co komu legowisko :ryk:
Wszystkim specjalnie wymyślanym dla kotów zabawkom Kitłaś poświęcał średnio 5 minut. Wyjątek stanowiły najmniejsze puchate myszki. Reszta wala się jeszcze gdzieś po szufladach. Wyciągamy szyfladę z przybyciem każdego nowego kota, w nadzieji, że jednak ktoś je doceni :roll:
Wszystkie te cuda przegrywają konkurencję z szeleszczącym papierkiem od cukierka, kulką z filii aluminiowej lub gazetami :mrgreen: Jedynym wyjątkiem jest kulka brzęcząca przy turlaniu. Ostatnio odkryła ją Niusia, a ja zapomniałam ją schować na noc. W dzień to tego nie słychać :mrgreen:
Ostatnim hitem okazał się stos ładnie poukładanych gazet. Jaka to frajda zwalić coś takiego na podłogę i porozciągać po mieszkaniu. Można się na nich ślizgać, schować pod nie myszę, żeby potem na nią polować, no i fantastycznie szeleszczą :ryk:
Obrazek
Obrazek

kamari

 
Posty: 13152
Od: Pt lip 04, 2008 6:20
Lokalizacja: Siedlce

Post » Sob lut 12, 2011 15:04 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

kamari pisze:Pamiętam, jak pierwszemu kotu kupowaliśmy całą gamę specjalnych kocich akcesoriów: drapaki, zabawki, legowiska, miski...Wszystko co najlepsze, żeby tylko Kitłaś był szczęśliwy. Pierwsze zostały zignorowane drapaki. Okazało się, że do ostrzenia pazurków najlepiej nadaje się wersalka, a w następnej kolejności tapety.
A legowiska...jak się ma pudło po telewizorze to po co komu legowisko :ryk:
Wszystkim specjalnie wymyślanym dla kotów zabawkom Kitłaś poświęcał średnio 5 minut. Wyjątek stanowiły najmniejsze puchate myszki. Reszta wala się jeszcze gdzieś po szufladach. Wyciągamy szyfladę z przybyciem każdego nowego kota, w nadzieji, że jednak ktoś je doceni :roll:
Wszystkie te cuda przegrywają konkurencję z szeleszczącym papierkiem od cukierka, kulką z filii aluminiowej lub gazetami :mrgreen: Jedynym wyjątkiem jest kulka brzęcząca przy turlaniu. Ostatnio odkryła ją Niusia, a ja zapomniałam ją schować na noc. W dzień to tego nie słychać :mrgreen:
Ostatnim hitem okazał się stos ładnie poukładanych gazet. Jaka to frajda zwalić coś takiego na podłogę i porozciągać po mieszkaniu. Można się na nich ślizgać, schować pod nie myszę, żeby potem na nią polować, no i fantastycznie szeleszczą :ryk:

W 100% racja :ryk: moje jeszcze lubią woreczki foliowe,tylko z gazetami jeszcze nie próbowałam :mrgreen: widzę jak świetnie się Twoje futra bawią to swoim też taką frajdę zafunduję :ryk:
Anna Kubica
 

Post » Sob lut 12, 2011 15:10 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

Anna Kubica pisze:
kamari pisze:Pamiętam, jak pierwszemu kotu kupowaliśmy całą gamę specjalnych kocich akcesoriów: drapaki, zabawki, legowiska, miski...Wszystko co najlepsze, żeby tylko Kitłaś był szczęśliwy. Pierwsze zostały zignorowane drapaki. Okazało się, że do ostrzenia pazurków najlepiej nadaje się wersalka, a w następnej kolejności tapety.
A legowiska...jak się ma pudło po telewizorze to po co komu legowisko :ryk:
Wszystkim specjalnie wymyślanym dla kotów zabawkom Kitłaś poświęcał średnio 5 minut. Wyjątek stanowiły najmniejsze puchate myszki. Reszta wala się jeszcze gdzieś po szufladach. Wyciągamy szyfladę z przybyciem każdego nowego kota, w nadzieji, że jednak ktoś je doceni :roll:
Wszystkie te cuda przegrywają konkurencję z szeleszczącym papierkiem od cukierka, kulką z filii aluminiowej lub gazetami :mrgreen: Jedynym wyjątkiem jest kulka brzęcząca przy turlaniu. Ostatnio odkryła ją Niusia, a ja zapomniałam ją schować na noc. W dzień to tego nie słychać :mrgreen:
Ostatnim hitem okazał się stos ładnie poukładanych gazet. Jaka to frajda zwalić coś takiego na podłogę i porozciągać po mieszkaniu. Można się na nich ślizgać, schować pod nie myszę, żeby potem na nią polować, no i fantastycznie szeleszczą :ryk:

W 100% racja :ryk: moje jeszcze lubią woreczki foliowe,tylko z gazetami jeszcze nie próbowałam :mrgreen: widzę jak świetnie się Twoje futra bawią to swoim też taką frajdę zafunduję :ryk:

Napisałaś Pamiętam jak pierwszemu kotu.....
....bo to jest tak samo jak z dziećmi -pierwszemu dziecku pierze się w płatkach mydlanych
...drugiemu w proszku
...a trzeciemu odwraca na lewą stronę :ryk:
Anna Kubica
 

Post » Sob lut 12, 2011 15:14 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

kamari pisze:Pamiętam, jak pierwszemu kotu kupowaliśmy całą gamę specjalnych kocich akcesoriów: drapaki, zabawki, legowiska, miski...Wszystko co najlepsze, żeby tylko Kitłaś był szczęśliwy. Pierwsze zostały zignorowane drapaki. Okazało się, że do ostrzenia pazurków najlepiej nadaje się wersalka, a w następnej kolejności tapety.
A legowiska...jak się ma pudło po telewizorze to po co komu legowisko :ryk:
Wszystkim specjalnie wymyślanym dla kotów zabawkom Kitłaś poświęcał średnio 5 minut. Wyjątek stanowiły najmniejsze puchate myszki. Reszta wala się jeszcze gdzieś po szufladach. Wyciągamy szyfladę z przybyciem każdego nowego kota, w nadzieji, że jednak ktoś je doceni :roll:
Wszystkie te cuda przegrywają konkurencję z szeleszczącym papierkiem od cukierka, kulką z filii aluminiowej lub gazetami :mrgreen: Jedynym wyjątkiem jest kulka brzęcząca przy turlaniu. Ostatnio odkryła ją Niusia, a ja zapomniałam ją schować na noc. W dzień to tego nie słychać :mrgreen:
Ostatnim hitem okazał się stos ładnie poukładanych gazet. Jaka to frajda zwalić coś takiego na podłogę i porozciągać po mieszkaniu. Można się na nich ślizgać, schować pod nie myszę, żeby potem na nią polować, no i fantastycznie szeleszczą :ryk:

Skąd ja to znam :lol:
Moje kotki szaleją najbardziej za szeleszczącymi kuleczkami zrobionymi np. z paragonów.
Beniaminek Maciuś to aż świergoce z zachwytu - muszę to kiedyś sfilmować :wink:

Zabawki, piłeczki nie mają już takiego wzięcia...
Jedynie myszka na wędce - to też jest hit. Moje kotki potrafią przy niej robić akrobacje niczym Bruce Lee :wink:

Czasopisma i gazety - ku mojej rozpaczy - też mają wzięcie... 8O
Porządki przypominają wtedy pracę Syzyfa :wink: :? :wink:

No i wspólne wszystkim kotkom zamiłowanie do badania 'zajętości' pudełek.
Niedawno moja największa kotka (norweska leśna, więc gabaryty powyżej przeciętnej) robiła przymiarkę do pudełka po uchwycie do monitora (ok. 20 x 25 cm).
Musiałabyś zobaczyć jej zdziwioną minę, że się nie da :wink: :lol:
Obrazek

KasiaF

Avatar użytkownika
 
Posty: 769
Od: Sob sie 14, 2010 19:15

Post » Sob lut 12, 2011 15:15 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

Anna Kubica pisze:Napisałaś Pamiętam jak pierwszemu kotu.....
....bo to jest tak samo jak z dziećmi -pierwszemu dziecku pierze się w płatkach mydlanych
...drugiemu w proszku
...a trzeciemu odwraca na lewą stronę :ryk:


:ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk:
Obrazek

KasiaF

Avatar użytkownika
 
Posty: 769
Od: Sob sie 14, 2010 19:15

Post » Sob lut 12, 2011 16:20 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

Moja dziewięcioletnia Frania ma całkiem niezłe wyniki badań krwi. Nie, żeby były zupełnie dobre, ale pani doktor powiedziała, że jak na osóbkę w tym wieku, są całkiem w porządku i trzeba bardzo dbać o Franię, ale nie jest źle. I to jest zasadniczy powód mojego dzisiejszego optymizmu :D
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Sob lut 12, 2011 17:48 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

Anna Kubica pisze:
kamari pisze:Wszystkie te cuda przegrywają konkurencję z szeleszczącym papierkiem od cukierka, kulką z filii aluminiowej lub gazetami :mrgreen: Jedynym wyjątkiem jest kulka brzęcząca przy turlaniu. Ostatnio odkryła ją Niusia, a ja zapomniałam ją schować na noc. W dzień to tego nie słychać :mrgreen:
Ostatnim hitem okazał się stos ładnie poukładanych gazet. Jaka to frajda zwalić coś takiego na podłogę i porozciągać po mieszkaniu. Można się na nich ślizgać, schować pod nie myszę, żeby potem na nią polować, no i fantastycznie szeleszczą :ryk:

W 100% racja :ryk: moje jeszcze lubią woreczki foliowe,tylko z gazetami jeszcze nie próbowałam :mrgreen: widzę jak świetnie się Twoje futra bawią to swoim też taką frajdę zafunduję :ryk:


To zupełnie tak, jak u mnie... :ryk: :ryk: :ryk:


Obrazek

Amelia Poulain

 
Posty: 294
Od: Nie sty 16, 2011 13:58

Post » Sob lut 12, 2011 20:22 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

Kulka z folii i papierowa siatka po zakupach u nas wymiatają :mrgreen:

KAsia Amy

 
Posty: 3728
Od: Nie sty 03, 2010 21:17
Lokalizacja: P-ń

Post » Nie lut 13, 2011 9:41 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

Zapomniałam o woreczkach foliowych :mrgreen: Ostatnio zostały wyparte przez gazety. Świetny jest jeszcze szary papier pakowy w dużych arkuszach :ok:

KasiaF pisze: No i wspólne wszystkim kotkom zamiłowanie do badania 'zajętości' pudełek.
Niedawno moja największa kotka (norweska leśna, więc gabaryty powyżej przeciętnej) robiła przymiarkę do pudełka po uchwycie do monitora (ok. 20 x 25 cm).
Musiałabyś zobaczyć jej zdziwioną minę, że się nie da :wink: :lol:


:ok: :ryk: :ryk: :ryk:

Pakowanie się do za małych pudełek to u nas też norma, chociaż niektórym się udaje.

Ślepciu pół godziny kombinował, jak się zmieścić w dwa razy mniejszym od niego koszyku i w końcu się udało :ok:

Obrazek
Obrazek
Obrazek

kamari

 
Posty: 13152
Od: Pt lip 04, 2008 6:20
Lokalizacja: Siedlce

Post » Nie lut 13, 2011 15:01 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

kamari pisze:Zapomniałam o woreczkach foliowych :mrgreen: Ostatnio zostały wyparte przez gazety. Świetny jest jeszcze szary papier pakowy w dużych arkuszach :ok:

KasiaF pisze: No i wspólne wszystkim kotkom zamiłowanie do badania 'zajętości' pudełek.
Niedawno moja największa kotka (norweska leśna, więc gabaryty powyżej przeciętnej) robiła przymiarkę do pudełka po uchwycie do monitora (ok. 20 x 25 cm).
Musiałabyś zobaczyć jej zdziwioną minę, że się nie da :wink: :lol:


:ok: :ryk: :ryk: :ryk:

Pakowanie się do za małych pudełek to u nas też norma, chociaż niektórym się udaje.

Ślepciu pół godziny kombinował, jak się zmieścić w dwa razy mniejszym od niego koszyku i w końcu się udało :ok:

Obrazek


:ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk:

Amelia Poulain

 
Posty: 294
Od: Nie sty 16, 2011 13:58

Post » Nie lut 13, 2011 18:01 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

kamari pisze:Udało mi się wczoraj nakręcić film prawie długometrażowy :mrgreen:

Obsada:
główne role żeńskie - Amelia i Niusia
główna rola męska - Misiek
role drugoplanowe - Filipek i Antonio

http://www.youtube.com/watch?v=jZf_kXjG4xY


Cały Misiek :1luvu: ta powaga i to kalkulowanie każdego następnego kroku... On to normalnie filozof jest (ta filozofia mnie prześladuje...) myśli i myśli :)
najszczesliwsza
 

Post » Nie lut 13, 2011 18:15 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

najszczesliwsza pisze:
kamari pisze:Udało mi się wczoraj nakręcić film prawie długometrażowy :mrgreen:

Obsada:
główne role żeńskie - Amelia i Niusia
główna rola męska - Misiek
role drugoplanowe - Filipek i Antonio

http://www.youtube.com/watch?v=jZf_kXjG4xY


Cały Misiek :1luvu: ta powaga i to kalkulowanie każdego następnego kroku... On to normalnie filozof jest (ta filozofia mnie prześladuje...) myśli i myśli :)


To prawda, Misiek to bardzo dostojny facecik :D Z wyjątkiem sytuacji kiedy razem z Filipkiem urządzają gonitwy :ryk:
Misiek wspaniale biega i mam wrażenie, że tak jak u Fifi Kasi, wygodniej mu biegać niż chodzić.
Obrazek
Obrazek

kamari

 
Posty: 13152
Od: Pt lip 04, 2008 6:20
Lokalizacja: Siedlce

Post » Nie lut 13, 2011 18:47 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

Mogę wreszcie ogłosić, że Niusiowy brzuszek jest oczyszczony z ropiejących ran :ok: Trwało to i trwało, codziennie po kawałeczku. Okropne zajęcie. A Niuśka tak cierpliwie to znosiła, zasypiała przy tych operacjach, chociaż musiało ją boleć.
Ze zbitej sierści i ,za przeproszeniem, gówna w którym siedziała zrobiła się zwarta skorupa. Trwało zanim to zauważyłam i usuwać też się dało tylko po kawałeczku.
Robiłyśmy 3 razy dziennie kąpiel z nadmanganianem potasu, pan doktor dał mi jeszcze specjalną maść (zapomniałam zapytać co to, ale się dowiem przy okazji, bo dobra rzecz do gojenia). Kiedy przestałam się już bać, że tnę żywą tkankę (tak to się zrosło, że wyglądalo na narośle na brzuszku), to poszło szybciej. Ale nie polecam nikomu takich wrażeń. Mąż raz rzucił okiem i uciekł z płaczem.
No, ale dzisiaj wycięłyśmy ostatni kawałek, mamy już na wierzchu tylko żywą tkankę :ok: Jakby ktoś z boku spojrzał, to wygląda jak otwarta rana, a ja się cieszę :roll: Chyba się już uodporniłam, a poza tym wiem, że teraz będzie się już tylko goić :ok:

Potworek teraz odsypia i nabiera sił przed wieczorno - nocnym rozrabianiem z Amelką :D
Obrazek
Obrazek

kamari

 
Posty: 13152
Od: Pt lip 04, 2008 6:20
Lokalizacja: Siedlce

Post » Nie lut 13, 2011 18:55 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

kamari pisze:Mogę wreszcie ogłosić, że Niusiowy brzuszek jest oczyszczony z ropiejących ran
:D :ok: :ok: :ok:
kamari pisze:Mąż raz rzucił okiem i uciekł z płaczem.
ach ci dzisiejsi "faceci" :ryk:

jhet

 
Posty: 1491
Od: Wto lip 14, 2009 23:15
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lut 13, 2011 19:00 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

Obrazek

To jest bardzo przeze mnie pożądany widok. Niedowiary, prawda?

Początkowy obszar był trzy razy większy, ale każdy oczyszczony fragment żywej tkanki goił się już błyskawicznie, dzisiaj zostało "tylko" tyle. Ale już za dwa dni tkanka powinna być zaleczona :ok:

Ile ta dziewczyna zniosła...nie jeden człowiek by się załamał.

Niuśka to prawdziwy twardziel :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Obrazek
Obrazek

kamari

 
Posty: 13152
Od: Pt lip 04, 2008 6:20
Lokalizacja: Siedlce

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Lifter, muza_51 i 157 gości