eh, on sie boi jak nie wiem co
boi sie nawet mnie bo pachnę Lalą
Ona chodzi po pokoju i "znaczy"
niezłe, bo nikt jej pod ogon nie zaglądał, na oko jajek nie ma, ale to przecież jeszcze nie znaczy, że to kotka
Nie przejmowałabym się tak, gdyby nie to, że Loki od miesiąca jest dziwnie "neurotyczny" - w fatalnym momencie sprowadziła się Lala
Pozwoliliśmy sie im zobaczyć i patrzyli na siebie spokojnie. Potem Loki z potwornie zdumioną miną zaczął węszyć - chrapy mu chodziły jak u psa myśliwskiego.
Na koniec zasyczał, więc ja zabrałam Lale do innego pokoju, a Loluś wrócił do siebie. Ale był cały rozdygotany.
Druga próba była gorsza - Lalka na niego paskudnie nasyczała - kilkakrotnie, głośno i wyraźnie agresywnie, no i chłopak spanikował na amen.
Chowa się za nogą stołu, przycupnięty węszy, bo zapach się roznosi choćby na ubraniu i kapciach.
Trzęsie się jak galareta (Loki, nie zapach).
Generalnie - katastrofa
Mniej bym się martwiła, jakby nie trzeba było Lali izolować - dali by sobie po razie i by przeszło, a tak - to mój pokój jest jakimś upiornym miejscem, gdzie siedzi potwór i pachnie syczącym kotem

Wiem, że dokocenie jest zawsze trudne na początku, ale ja
chyba raczej niekoniecznie chciałam się dokacać - dlatego tak mi żal Lokusia
A Lalka - na luziku - łazi po bałaganie, zjadła, wypiła, wysikała i chetnie by pozwiedzała i nasyczała na tego gópiego, małego kotka, co tak śmiesznie przed nią zwiewał
To wcale nie jest śmieszne
I niestety tego właśnie sie spodziewałam.
A feliway jest do doopy i mój kot bardzo źle na niego zawsze reagował - bał się popryskanych miejsc - tak straciliśmy 1 koszyczek do spania.
A w dyfuzorze nie kupię, bo nie mam do niego przekonania
I w ogóle mam ochotę rąbnąć się w łeb, za przysparzanie tylu stresów mojemu kiciusiowi

A Lala jutro zaczyna druga serię interferonu - po konsultacji z wetem - taka decyzja zapadła
oj nie jest dobrze, oj nie
Tymczas
dla mnie pilnie potrzebny