U mnie z kotami to było tak:
jak wspomniałam wcześniej byłam zagorzałą psiarą. Mojego ostatniego psa wzięłam w 2001 roku ze schroniska. W 2010 roku w październiku zachorował mi na nerki i po 4 dniach choroby odszedł
Po kilku mieś. zdecydowałam się na ....kotka
Zuzia to moja pierworodna.Gdy do mnie trafiła miała 4 lata. Po 4 mieś. zadzwoniła do mnie przyjaciółka z pytaniem czy nie chcę kotka. Okazało się że jej siostra mieszka w Opolu. Tam uczy się , pracuje i wynajmuje z koleżanką mieszkanie. Dziewczyny zapragnęły jakiegoś zwierzątka i wzięły maleńkiego 6 tyg. kotka ale nie zapytały o zgodę właścicielki mieszkania. Gdy ta zobaczyła kotka kategorycznie postawiła warunek że albo pozbędą się kota albo się wyprowadzą.
Był płacz i zgrzytanie zębami ale właścicielka okazała się nie ugięta. I tak koteczka przyjechała do Łodzi.
Jej pierwsze imię to Frida. Ponieważ miałam duże kłopoty z zapamiętaniem tego imienia i nie pasowało mi do małej z Fridy zrobiła się Pola.Ładnie reagowała na imię i tak jej zostało.
W ten sposób z psiary zrobiłam się kociarą z dwoma koteczkami.
Dziś Zuzia ma 6 lat a Pola 2 lata. Obie są wysterylizowane i świetnie się z sobą dogadują.
