hopsacz pisze:(...) Kot jak mieszkał na wsi, to dostawał resztki z obiadu i mleko do picia a jak mu nie pasowało, to szedł myszy łapać.
(...)![]()
... i żył (góra!) 2-3 lata

Kot wygłodzony i chory myszy raczej nie upoluje - chyba tylko taką "na ostatnich łapach", zawierającą w sobie dodatki, o jakich wolałbyś nie wiedzieć.
Nasze koty są kotami domowymi w pełnym tego słowa znaczeniu i nie mają za bardzo z czego wybierać (nasza oferta jest pełna wszelakich kompromisów). Ja również jestem przeciwna karmieniu kota wyłącznie karmą sztuczną, ale z praktycznych powodów trochę tych sztuczności mój kot dostaje; dbam tylko, żeby nie były to kompletne śmiecie.
Nasze koty "same z siebie" raczej nie chorują - to portal ludzi, którzy przygarniają bidy w różnym stanie zdrowia; stan ten spowodowany jest również przez to, czym żywił się kot w tzw. naturze (w miejskiej rzeczywistości natura = śmietnik).
Mylisz koty dzikie, nieoswojone, które radzą sobie tak, jak są w stanie, żyjąc krótko, ale intensywnie, od kotów udomowionych, które pozostawione samym sobie mają się średnio...
Hopsaczu, wiem, jak pociąga Cię survival


Przesłanie do Filemona: kotku, wierzę, że wytłumaczysz z czasem swojemu ulubionemu obsługującemu "o co loto"
