Dziewiąty dzień niepalenia.
Po wczorajszym kryzysie nie został nawet ślad. Rano obudziłam się zupełnie spokojna i bez ciągu. Potem ambitnie pojechałam na basen, ale dzisiaj ludzi było tyle, że odpuściłam. Nie popływałabym spokojnie. Tradycyjnie pójdę sobie w tygodniu przed pracą.
Przy okazji dwa razy szłam tuż po sąsiadce, która paliła. Poczułam dymek. Nic. Żadnego skurczu żołądka, żadnego gwałtownego napływu śliny do ust. Nic. Null. Żadnej reakcji.
B-dur ma rację: mnie się wydaje, że lubię palić i że w jakiś sposób mi tego brakuje, bo to była zawsze nagroda (wątpliwa

). I tak kojarzy się właśnie papieros.
Jedna z czynności, przy której paliłam najwięcej, to siedzenie w domu przy kompie. I teraz, po zupełnie wolnym od nałogu poranku, znowu poczułam chęć zapalenia. Ale gdy mam świadomość, że to nie rzeczywista potrzeba, tylko przyzwyczajenie, jest łatwiej. Nie odejdę od kompa, bo to byłoby uleganie. Ale też nie zapalę i nie wpadnę w histerię.
Wbrew pozorom ja mam w sobie dużo siły. Paradoksalnie, zimny chów w dzieciństwie i potem bardzo surowe traktowanie samej siebie teraz procentuje (chociaż jeszcze niedawno leczyłam się z tego u psychiatry

).
Po nieudanej próbie basenowej pojechałam zrobić weekendowe zakupy. Pół kilograma landrynek zwykłych zostało nabyte drogą kupna

Poza tym zamiast chleba białego orkiszowy i chrupki, składniki na sałatkę.
Nawet nie wiecie, z jaką przyjemnością ominęłam wejście do sklepu z tanimi papierosami, w którym zaopatrywałam się przez kilka długich lat. Zostawiałam tam jednorazowo prawie 80 zł (kupowałam wagon). Ale smakował ironiczny usmieszek, gdy patrzyłam na wchodzących tam
Teraz piję kawkę i miziam się z Femcią, potem zjem śniadanko i pojadę jeszcze do marketu, bo zabraknie mi w weekend kawy ziarnistej, a tej na ryneczku nie kupię. Bez papierosa wytrzymam, ale bez kawy mowy nie ma.
Chociaż kto wie, od niej też jestem uzależniona (obowiązkowe dwie dziennie, żeby nie zasnąć albo nie dostać migrenowego bólu głowy) i może czas przymierzyć się do uwolnienia
Powolutku, najpierw papieroski i schudnięcie.
Kto ma sposób na pozbycie się zatrzymanej w organizmie wody? Sama wpadłam na picie moczopędnych naparów z bratka. Jakieś skuteczniejsze pomysły? Pliiis.
Sihaja, B-dur ma rację: uwagą o dyskryminacji nakręciłaś mnie na papierosa. Bo to już ideologia.
Dziękuję wszystkim za wsparcie. Dziewczyny, cholernie mocno mi pomagacie. Bardzo, bardzo dziękuję.