» Pon lis 09, 2009 7:47
Re: Mój Pięciokot cz. 11 ...nie wyrabiam...:(
Jestem z rana... Ona mnie dupnią nogę od kuraka zarekwirowała, ale zostawiła niedojadka, więc jeszcze mi zostało. Ileż taki maleństwo zje? Odrobinę. Śmiać mi się z niej chciało jak taką wojnę zrobiła o mój w końcu talerz. Agata, ważne że jadła! W nocy któreś mi pawia rzuciło w łazience a ja się - cholera - nie obudziłam. Chyba bomba by mnie nie obudziła z resztą, jakoś sobie dałam takie pozwolenie na spanie bo one wczoraj jadły i były lepsze. Dziś... Szelka była dwa razy w kuwecie, coś kombinowała i nic. Ja już panika - Liona mi to przypomina.A jeszcze nie wiem czyjego pawika zebrałam. Pawik niby normalny - kawałki mięcha i to zbite w kluchy - komuś za dużo i za szybko się jadło? Bo tak wygląda. Dziś...
Sakrpeciara rzęzi na zatkanym nosie, piła, próbowała jeść.
Szelka ma zauważalny, ale słabszy od Skarpeciary katar, coś podjadała, piła, martwi mnie kuwetka.
Baka pokichuje, ale jest w miarę zywa, nawet próbowała się bawić, ma duży brzuszek, ale niebolesny bo masowanie wręcz jej się podoba. Brzuszek jest duży od wczoraj... Wieczorem to można było złożyc na karb najedzenia, ale dziś...
Mudzinka jest najlepsza - jedynym objawem że coś nie gra są sporadyczne kaszelki, poza tym to kot szalejący.
Pierrocik ciągle śpi. Dziś nie wstawał, jest słabiutki. Nadal najsłabszy z wszystkich. Na kicianie tylko uszkiem rusza.
