Rysio Trąbka
Dzis rano jak zwykle obudzilismy sie z Rysiem lezacac na poduszce, mojej, parodon, naszej wspolnej. Po otworzeniu jednego oka ujrzalam na ustach Rysia cos w rodzaju zwinietej, rozowej trabki. Oczywiscie bylam pewna, ze owa tajemnicza trabka, to nic innego tylko zwiniety i wystawiony jezyk, u zaspanego futrzaka. Dotknelam trabke palcem, trabka nie zareagowala. Dotknelam jej znowu, raz po razie, nie dosc, ze trabka zostala tam gdzie byla, to Rysio nawet nie zauwazyl moich zabiegow. Nie bedac jeszcze rozbudzona do konca, doszlam do przerazajacego wniosku, ze skoro jest trabka, na dotyk ktorej Rysio nie reaguje, to byc moze przedziwnie spuchlo mu podniebienie i ma do tego taaaka dziure

.
Z nerwow zaczelo mnie kluc w sercu, kiedy szybko planowalam, szamocac sie z koldra, telefon do pracy, ze dzis nie przyjde, bo jade z Rysiem i czyms w rodzaju trabki do lekarza.
Jednak dotknelam trabki jeszcze raz, nic

, zaczelam wiec podwazac Rysiowi zeby, zeby dojrzec jego podniebienie i...nagle trabka znikla

.
Rysiek znudzony, ziewnal i schowal jezyk. Ma po prostu taki blyskawiczny refleks

.
Uffff
