Ink, Dexter, Tigra + tymczasowo Gacuś

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt cze 08, 2007 22:49

No to cyk - dziś Inka ;) Śmieszny to kot, nie powiem. Ale mimo iż skrzeczy zamiast miauczeć, robi awantury o to, że kuweta nie jest sprzątana co 5 minut, gryzie wetów i skacze po ścianach, chowa się pod kocem przed gośćmi, a do tego wisi jej fałda (nie fałdka - FAŁDA) tłuszczu na brzuchu, to jest cudem świata i nie ma takiej rzeczy, której ja dla niej nie zrobię. Zrobię co tylko rozkaże ;)

Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

reddie

 
Posty: 6261
Od: Śro lip 19, 2006 15:35
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro cze 13, 2007 23:05

Otóż wczoraj nie miałam głowy do tego i nie napisałam, ale...

Inka wczoraj miała swoje pierwsze urodziny! :birthday: :piwa: Już nie jest kocięciem. Moja mała czarnusia.

Tak wyglądała jako maluch - dla przypomnienia. Jest to pierwsze zdjęcie Ink, które zobaczyłam :) Wtedy się właśnie zakochałam w kocie. I nigdy w życiu nie pożałuję decyzji o przygarnięciu tego wspaniałego footra.

Obrazek

P.S. Mamy nowe siatki na oknach. Wykonane przez mojego tatę. Są świetne!! Wkleję jutro fotorelację z montażu. Rosencrantz występował w roli głównego pomocnika ;)

reddie

 
Posty: 6261
Od: Śro lip 19, 2006 15:35
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw cze 14, 2007 17:22

Najpierw należało zdemontować starą siatkę, która była pękła... Rosencrantz doskonale zna się na takim sprzęcie. Od razu spojrzał na to z ciekawej perspektywy i wymyślił nowy rodzaj kociego tunelu.

Obrazek Obrazek Obrazek

Inka nie przejawia zacięcia technicznego. Wycofała się w zacisze podnarzucia.

Obrazek

Muffinka spędziła cały proces osiatkowywania okien w jednej, niezmienionej pozycji.

Obrazek

Rosen jak zawsze niezawodny...

Obrazek
Rzut fachowym okiem

Obrazek
Czy podać tę intrygującą śrubeczkę?

Rosencrantza trzeba było na trochę odizolować w łazience, bo przepracowałby sie biedny ani chybi ;) I tak otworzył sobie drzwi...

Obrazek

Wielofunkcyjny Rosen pocieszał też, przestraszoną nieco hałasami przyokiennymi, Nutellę

Obrazek

Efekt końcowy pracy mojego Taty oraz Rosencrantza

Obrazek Obrazek
Nowe siatki i Tygrynia

Obrazek
Prawe skrzydło bez testujących

Obrazek Obrazek Obrazek
Nowe siatki oraz Rosen (współtwórca) wraz z Ink

Wszystko to zasługa nieocenionego mojego Fazera (czyli taty) :piwa:

A gdyby ktoś z Bydgoszczy chciał nabyć kiedyś siatkę ocynkowaną na metry, to w sklepie z artykułami remontowymi tuż obok mnie (ul. Pielęgniarska) można nabyć. 21 lub 27 PLN/ metr (w zależności od szerokości oczek).

reddie

 
Posty: 6261
Od: Śro lip 19, 2006 15:35
Lokalizacja: Szczecin

Post » Sob cze 16, 2007 15:15

Fajnych mam rezydentów. (P)rezydentów?

(P)rezydent biały

Obrazek Obrazek

(P)rezydent czarny

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

reddie

 
Posty: 6261
Od: Śro lip 19, 2006 15:35
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon cze 18, 2007 21:12

Wystarczyło do cienkiej gumki przymocować piłkę i zawiesić to na lampie :D cariewna (która przygarnęła Nutellę) podała mi ten wdzięczny przepis na źródło niekończącej się kociej uciechy

Filmik 1 :arrow: http://www.youtube.com/watch?v=xlgBlUipqVE
Filmik 2 :arrow: http://www.youtube.com/watch?v=VMuWYbVyJ2A
Filmik 3 :arrow: http://www.youtube.com/watch?v=uNew8sSqdy8

Ja wczoraj płakałam ze śmiechu do późnych godzin nocnych :lol:

reddie

 
Posty: 6261
Od: Śro lip 19, 2006 15:35
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw lip 12, 2007 3:23

Wiecie co? Po raz kolejny zajrzałam do wątku iwci na Kociarni, tego o 12letniej koteczce porzuconej przez właścicieli :arrow: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=62123 I coś mi się przypomniało.

Pamięta ktoś jeszcze Tikusia? Kiedyś zakładałam mu wątek i szukałam nowego domu, bo opiekunka stwierdziła, że nie może dać sobie rady z zachowaniem kota (ten wątek jest tutaj ).
I teraz, gdy tak czytam o tej kotce, zaczynam się martwić. Bo nie napisałam co dalej działo się z Tikusiem, a jego historia ma szanse skończyć się tak, jak historia tej kotki (Tikuś jest nawet do niej podobny zewnętrznie)...

Może naszkicuję w skrócie co u Tikusia teraz. Otóż, przez jakiś czas było ok. Jego obiekt ataków - pies - umarł, więc Tikuś zawiesił "złe" zachowanie. Ale potem ta moja koleżanka ponowiła prośbę o szukanie mu nowego domu ("bo kot szaleje, bo nie ma towarzystwa, bo niszczy wszystko" itp, oczywiście na moją sugestię o dokoceniu odpowiedziała, że to wykluczone). Obiecałam, że jak usłyszę o chętnym domu, to dam znać. Ale wiedziałam (teraz już taka pewna nie jestem), że szukać na siłę nie będę, bo przecież ta kobieta nie odda kota do schronu ani nie wyrzuci na ulicę. A pomagając jej w tym "problemie", utwierdziłabym ją w przekonaniu, że nie trzeba być odpowiedzialnym za swoje zwierzę (mówiąc oczywiście ogólnikowo).

Ciąg dalszy jest następujący: koleżanka się przeprowadziła do nowego mieszkania (z tego, co zrozumiałam - jakieś wysokie piętro). I w trakcie remontu zaczęły się dopiero problemy. Kot przeszkadzał. Mnie to nie dziwiło, mówiłam jej że dla niego to stresujące przeżycie - nie dość, że zmiana miejsca, to w dodatku wyjące wiertarki i remontowe hałasy. To człowieka wyprowadza z równowagi, a co dopiero zwierzę. Zasugerowałam, żeby założyła szybko siatkę na balkonie. Dlaczego to zasugerowałam? Bo dowiedziałam się, że kot jest wypuszczany na balkon, żeby tak nie wariował od tego remontu. Ale moja sugestia została odrzucona, bo dla kota nie warto sobie głowy jakims zabezpieczeniem balkonu zaprzątać głowy (ok, rozumiem, remont to naprawdę stres, mogła nie mieć głowy do zakładania siatek, ale mogła chociaż nie wiem, u koleżanki przechować kota, wiem, że tak kiedyś robiła...).

I kiedyś, już po remoncie zrobiło mi się bardzo przykro, bo usłyszałam, że kot wymknął się z mieszkania i pobiegł na 10 piętro. Ale syn tej kobiety poszedł go szukać i znalazł. Jednak ona stwierdziła, że żałuje, że to nie ona wtedy była w domu, bo by nie poszła kota szukać i kłopot byłby z głowy.

Ja nie chcę oceniać tej osoby. W końcu jednak kot nadal u niej jest. Ale teraz boję się, że kiedyś w złości NAPRAWDĘ nie pójdzie go szukać, gdy Tikuś wybiegnie z mieszkania. Albo, gdy spadnie z balkonu... :(

Nie wiem, może powinnam jednak zacząć szukać dla niego domu? Ale ta koleżanka jakaś jest nieobliczalna - raz chce go oddawać, ja mu szukam domu, a ona nagle mówi, że już nie chce go oddać. Może to po prostu taki typ człowieka? Może ona go jednak lubi, tylko działa impulsywnie, pod wpływem chwilowego wkurzenia na kota? I tylko tak gada, żeby wyrzucić z siebie złość? Ja też czasem wściekam sie na swoje futra (no, ale nie do tego stopnia, żeby mi przyszło na myśl oddawanie ich komukolwiek! a po każdym takim wściekaniu się na nie, przepraszam je godzinami i mi strasznie wstyd :oops: ).

Myślicie, że Tikuś trafi kiedyś do schronu lub na ulicę? Nie chciałabym :? Chyba jedynym plusem całej historii z tym "oddawaniem" Tikusia jest to, że namówiłam koleżankę na jego kastrację. Ale na zabezpieczenie balkonu nie dałam rady namówić. Może źle z nią rozmawiam? Ona jest taka w stylu "w życiu nie dostosowałabym swojego życia do jakiegoś kota". Tak kiedyś powiedziała.

Męczy mnie ta sprawa. Mi sie czasami wydaje, że ta kobieta oczekuje czegoś ode mnie. Bo zawsze, gdy ja przychodzę na papierosa (tylko wtedy z nią się widuję), to ona zaczyna niby od niechcenia temat "jaki to mój kot jest walnięty, durny i czas się go pozbyć, bo oszaleję". Tak jakby mi chciała zasugerować, że jeśli ja czegoś nie zrobię to ona coś zrobi. A jak ona weźmie sprawy w swoje ręce, to kot wyląduje na ulicy. Kurde, żal mi tego kota.

reddie

 
Posty: 6261
Od: Śro lip 19, 2006 15:35
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw lip 12, 2007 7:32

Przeczytałam ten wątek , który jest naprawdę smutny i przerażający.
Jakie życie ma ten kot, który cały cas jest w niebezpieczeństwie, bo może skończyć na ulicy/ niby przez przypadek /.
Czy naprawdę nie możesz mu pomóc ?

candiria

 
Posty: 196
Od: Wto gru 12, 2006 19:31

Post » Czw lip 12, 2007 20:10

To nie jest mój kot, więc nie mogę decydować o jego losie. W zasadzie on ma dom. Przypuszczam też, że lubi swoich domowników. Moje próby szukania domu - sama widzisz. Raz chcą go oddawać, raz nie. Jak powiedziałam - absolutnie nie chcę oceniać tej kobiety. Są różni ludzie. Niektórzy tylko tak gadają, a tak naprawdę w domu są zupełnie inni. Tylko czasem w złości gadają głupoty. Mam też wrażenie, że ja tę panią irytuję tak ogólnie. I może te głupoty są po to, żeby mnie wkurzyć. Chętnie bym Tikusiowi (to jego robocze imię, bo własnego nie ma) znalazła inny dom, ale on właściwie ma już dom. A na tymczas go nie zabiorę w tej sytuacji, bo wolę zabrać kota, który naprawdę nie ma żadnego domku. Ale gdyby ktoś miał kiedyś chętnego na takiego kociego kawalera, to ja dam znać tej koleżance.

reddie

 
Posty: 6261
Od: Śro lip 19, 2006 15:35
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw lip 12, 2007 22:29

Nowe fotki "moich" fundacyjnych maluszków

Erin i Ramsey z Tigrą

Obrazek Obrazek

Erin

Obrazek

Jakby co, to odsyłam do ich wątku :arrow: *KD* Erin i Ramsey

reddie

 
Posty: 6261
Od: Śro lip 19, 2006 15:35
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt lip 13, 2007 10:36

Boże, jaka ta Erin jest piękna 8O Jak mój Franio.Ale piękności.Az płakać mi się chce, że takie piękne istotki tyle muszą się wycierpieć i niektórym pomóc można a innym nie :cry:
Obrazek
Fell on black days

agatka84

 
Posty: 3534
Od: Pt lut 09, 2007 21:41
Lokalizacja: Toruń

Post » Pt lip 13, 2007 11:15

Agatka, zdjęcie ładne (autor twierdzi, że nieostre, ale ja pytam: co z tego? :roll: ) to i kiciulka ładnie na nim wygląda. W rzeczywistości nie jest taka śliczna. Chudzina straszna, pokraczna i ma ogromne oczy w tej małej buźce, takie poważne i dorosłe. No i futro jeszcze dziecięce. Taki wypłosz z niej trochę. Chora jest, to dlatego. Ale - wyrośnie na piękność. Jak Twoja Zosiula :D

No, a że wszystkim się nie da pomóc - racja, że smutne. Ja mam teraz doła, bo wzięłabym siódmego futrzaka, ale nie mogę. I to jest niezależne ode mnie. Muszę chwilowo się powstrzymać, bo nie wiadomo, czy będę w stanie opiekować się taką gromadą :( Ale wszystko się okaże już niedługo. Jak mi wytną z brzucha to i owo. Obym miała dalej siłę, wtedy znów ruszę z kopyta :)


P.S. A widziałaś Tigrę jaka kocia mama? Ta kocica mnie zadziwia 8O Tylko ona też jakoś nie bardzo się ostatnio czuje :(

reddie

 
Posty: 6261
Od: Śro lip 19, 2006 15:35
Lokalizacja: Szczecin

Post » Sob lip 14, 2007 0:14

Jest u mnie Plameczka...

Tak się złożyło. Zostanie do przyszłego piątku. Jest wkurzona jak cholera :?
Lepiej do niej nie podchodzić 8) Ja już mam 4 sznyty na dłoni i jedną spektakularną na nodze ;)

Obrazek Obrazek Obrazek

Ale i tak jest słodka. W końcu się przyzwyczai, oby nie za bardzo...

reddie

 
Posty: 6261
Od: Śro lip 19, 2006 15:35
Lokalizacja: Szczecin

Post » Sob lip 14, 2007 0:22

Ups, nie zauważyłam... Jeszcze ta niepozorna foteczka...

Obrazek

Strach się bać :twisted:

reddie

 
Posty: 6261
Od: Śro lip 19, 2006 15:35
Lokalizacja: Szczecin

Post » Sob lip 14, 2007 3:26

Może napiszę dlaczego Plamka tak nieoczekiwanie się u mnie zjawiła. Jej opiekunka zaplanowała wakacje i na czas jej nieobecności Plamką mieli zająć się rodzice. Jednak okazało się, że wyjazd rodziców pokrywa się z jej wyjazdem. Pozostawienie Plamki pod opieką kogoś innego nie było możliwe (np. pod opieką sąsiadów). Pojawił się problem. Zaproponowałam, żeby przywieziono kotkę do mnie. Jest w końcu byłą podopieczną Kociej Doliny. Nie mogłam postąpić inaczej... Żeby mi tylko operacji nie wyznaczyli przed piątkiem, ale mówili, że po 20 lipca.

Plamka już nieśmiało pozwiedzała. Nawet była na blacie w kuchni, w kuwecie i na stołówce. Ale kotów nie znosi. I całą sytuację też znosi raczej średnio. Jest zdezorientowana. Nie wiem jak jej powiedzieć, że to tylko na chwilę tak... Biedula. Rosen sobie lepiej poradził, gdy Przemek go przywiózł. Może dlatego, że Przemek z nim pobył dłuższy czas u mnie. I kocisko czuło jeszcze swój dom. No, a poza tym: Rosen to Rosen. Maczo taki 8) Jak ja go oddam? Ja go przecież pokochałam :oops: Oj, goopia ty, goopia, reddie :roll:



Ranyrany, w czwartek minie rok odkąd jestem na forum...

reddie

 
Posty: 6261
Od: Śro lip 19, 2006 15:35
Lokalizacja: Szczecin

Post » Sob lip 14, 2007 11:31

Oj reddie, nie dość, że pomagasz kotom to sama jeszcze chorujesz :( Jakie to życie jest niesprawiedliwe.
A ta Plamka to jak dziki kot wygląda :lol: Pewnie jest jedynaczką i dlatego taka wściekła.Biedaczka.
Tak sobie pomyślałam, że jakby np. Franio miał do mnie przyjechać na parę dni to nie wiem czy bym go drugi raz oddała hehe.Ale Franio był wyjątkowy.
Obrazek
Fell on black days

agatka84

 
Posty: 3534
Od: Pt lut 09, 2007 21:41
Lokalizacja: Toruń

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 10 gości