Wenflon - oczywiście najgorszy wróg Nikusi, kt. ją ciągle prześladuje, a panna walczy z nim i grozi mu stale łapką, a ten nic - dalej siedzi na swoim miejscu

Nikunia kroplówki znosi b. dzielnie, z tym, że w trakcie chce się jej siku i to nie jeden raz, no i nie ma pomiłuj
Co można zrobić?
Odpiąć kroplówkę i pójść za kociną, jak za psem na smyczy, do jej toalety.
Wczoraj przyniosłam kuwetę do pokoju, no ale przecież
salon nie jest toaletą i kocia dama o tym wie, więc znowu musiałam
wyprowadzić kota na kroplówce do łazienkowej kuwety. Widok przedni, szkoda że byłyśmy same, bo z chęcią bym to uwieczniła.
Dzisiaj Nikunia dostała pierwszą dawkę Aranespu.
Kroplówki ożywiają Niki i mam wrażanie, że nie czuję już mocznika (chyba, że się przyzwyczaiłam, choć wątpię, bo mam wyczulony węch), tylko niestety nie mają wpływu na apetyt, kt. jest b. słaby.
Niki jest teraz głównie na mięsie, w większości surowym kurczaku (najchętniej piersi), gotowanym kurczaku, gotowych karmach uzupełniających (też kurczak - tuńczyka nie mogłam dostać, a lubiła go), na surowej kaczce.
Inne jedzenie jest nie tykane.
Niestety muszę zacząć dokarmianie strzykawką, bo 70 g na dobę to nie jest dużo.
Ale kamienie na siłę, to jest mega przemoc, kt. obie możemy nie znieść

stąd dzisiaj nowa dostawa świeżyzny. Od rana jakoś idzie, więc może paniusia czuje co się święci i nie dopuści do przemocy
