Teraz śpi jak aniołeczek, zwinięty w kłębek, żebym się czuła winna, że go niewinnie szkaluję, ale jak tylko spróbuję się dosiąść...
Moje koty też rozkładają się, gdzie tylko można, zrelaksowane, wychodzi na to, że jedynym zestresowanym osobnikiem w domu jestem ja

Odkąd złapałam siki Konia i zmieniłam kołdrę problem lania tfutfu, zanikł. Koń co prawda wyczuwał mój stres i dzisiejsza noc może być problemem, bo świruję już, zgłębiając zagadnienia filozofii augustiańskiej(tyńskiej?) i tomistycznej, oraz kilku innych. Za cholerę mi to nie wchodzi, no. A za tydzień sto razy trudniejszy egzamin, do którego jeszcze się nawet nie zaczęłam uczyć. A pokus sto, strasznie się życie kulturalne w mieście ożywiło.
