Dzikuska, Fortunka i reszta - już tylko reszta...

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw gru 04, 2008 20:49

kamien z serca :lol:
ObrazekObrazek Obrazek

Adrianapl

 
Posty: 10742
Od: Śro kwi 18, 2007 7:41
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw gru 04, 2008 23:29

B-dur pisze:Po przybyciu Agatki, która miała mnóstwo obcych, nie byłam w stanie podać Złotku żadnego środka. Reszta kotów dostała, a ona nie. I wystarczyło.

B-dur, wśród moich siedmiu kotów - tylko 2 pozwalają sobie podac tabletkę do pyszczka. Reszta protestuje zębami i pazurami.
Ale jest na to sposób.
PANACUR - to środek odrobaczajacy w tabletkach, które się rozkrusza na mąkę i dodaje do porcji jedzenia. Jest bezwonny i bezsmakowy.
Co pół roku głodzę moje koty przez cały dzień, a wieczorem podaję każdemu miseczke jego ulubionego jedzenia z dodatkiem rozkruszonej tabletki Panacuru w środku. Znika w ciagu kilku minut.
Panacur niestety nie działa na tasiemce, ale obecność tasiemca łatwo odkryć, bo wydala człony, które są łatwo rozpoznawalne. Twoje koty nie wychodzą poza dom a więc są nikłe szanse na złapanie tasiemca.
Duzo zdrówka dla Złotka, dla całej reszty - również.

Elżbieta P.

 
Posty: 2241
Od: Śro lut 02, 2005 0:40
Lokalizacja: Okolice Kozienic / mazowieckie

Post » Pt gru 05, 2008 7:01

Witaj B-dur i Kochane Kociaste :1luvu:
Widzę że Rodzina Wam się powieksza :D
Wiem co czułaś jak Dzieciaki traciły wagę,człowiek zawsze myśli najgorzej :roll:
Ale robalom w łeb i bedzie dobrze :ok: :ok: :ok:
Całuję Was mocno

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Pt gru 05, 2008 13:02

Doczytałam i mogę napisać, że kamień spadł mi z serca. Ciesze sie, że dziewczyny zdrowe.
Kciuki za skuteczne pozbycie sie obcych :ok:

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt gru 05, 2008 13:18

Melduję się w wątku o świetnych kociastych :lol: Jak miło czytać :lol: Pozdrowienia dla całej Rodziny :lol:

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Pt gru 05, 2008 14:53

Bardzo, bardzo dziękuję za wszystkie kciuki Obrazek

I witam vegę36 :D

Kociamko, jakbym mogła, to własnoręcznie bym te robale za fraki wyciągała, a potem po łbie :evil:

Elżbietko, zapytam o ten panacur. To byłoby dla Złotka idealne rozwiązanie, bo z mokrego to ona tylko sosik.
Wiecie, że ona nawet mleka nie lubi?
A chrupeczki to tak porządnie, pojedynczo wybiera i dokładnie gryzie i ani jeden nie ląduje za miseczką :D

Koty nie chciały dziś jeść śniadania.
Po parę chrupek tylko.
Agatka spawikowała.
Oj, chyba obcym coś się nie podoba i jakąś rewolucję w tych biednych brzuszkach wznieciły.
Chyba tak na wszelki wypadek potraktuję popołudniowy posiłek parafiną :?

Widziałyście kiedyś tak zdziwionego kota?

Obrazek

B-dur

Avatar użytkownika
 
Posty: 3892
Od: Nie paź 02, 2005 11:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro gru 10, 2008 14:48

Nie wiem jak postąpić ze Złotkiem.
Czy pozwolić jej żyć tak jak teraz, czy przyzwyczaić przymusem.
Łapaliśmy ją w domu na siatkę rybacką. Naprawdę straszny strach i panika.
Za pierwszym razem wsadziliśmy od razu do transporterka i tylko zastanawialiśmy się, jak wet sobie poradzi z szalejącym w środku kotem.
Jak pobierze krew na badania?
Poradził sobie używając klatki dociskowej i usypiacza.
Dziś wiem, że to było zupełnie niepotrzebne :(

Łapaliśmy ją drugi raz w celu aplikacji odrobaczacza.
Uznałam, że nawet jak będzie wierzgać, to te 10 sekund ją utrzymam.
Po 15 minutach udało się skutecznie zarzucić siatkę.
Trzymam kota, kot momentami płacze wniebogłosy, zlatuje się cała reszta, bo przecież mordują kota. Złotko nie wierzga, poddaje się pieszczotkom zauszkowym, rozplaszcza się, widać i czuć pod rękami, że sprawia jej to przyjemność.
Do momentu, póki nie zobaczy tego "dręczyciela". Wtedy znowu płacz i próba ucieczki. Kiedy tak przez chwilę zapłakała, to Fortuna przyszła i dała jej łapą po głowie. I Złotko się uspokoiło 8O
Głaskałam ją z 10 minut, a potem wzięłam na ręce.
I co? Spokojny kot. Nie drapie, nie gryzie. Od czasu do czasu ma zryw ucieczkowy.
I naprawdę lubi pieszczoty.
No i nie obraziła się ani nie zaczęła później chować się po kątach.

I co tu z nią zrobić?
Fundować jej codziennie ten ogromny stres łapankowy ?

B-dur

Avatar użytkownika
 
Posty: 3892
Od: Nie paź 02, 2005 11:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro gru 10, 2008 15:21

ja specjalistka nie jestem :oops: ale moze probuj ja brac na rece jak jest zaspana? i glaskaj wtedy. przez sen moze da sie wziac spokojnie na rece, potem obudzi i zobaczy, ze glaskanie fajne jest :wink:
ObrazekObrazek Obrazek

Adrianapl

 
Posty: 10742
Od: Śro kwi 18, 2007 7:41
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro gru 10, 2008 17:19

W czasie snu to mowy nie ma. Zawał murowany. Podskok pod sam sufit z taką siłą, że nic jej nie utrzyma.
Sreberko też tak reaguje i przestaliśmy je dotykać podczas snu.
Ale Sreberko przynajmniej raz dziennie przychodzi sama na mizianki i brzuchol wywala do góry.

B-dur

Avatar użytkownika
 
Posty: 3892
Od: Nie paź 02, 2005 11:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro gru 10, 2008 17:30

Baterii starczyło tylko na to jedno zdjęcie. Syn chciał uwiecznić to epokowe wydarzenie :wink:


Obrazek

B-dur

Avatar użytkownika
 
Posty: 3892
Od: Nie paź 02, 2005 11:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro gru 10, 2008 17:48

Nie mam pojęcia, co Ci radzić, bo nigdy takiej dziczy w domu nie miałam. Ale np. Catalina ma od kilku lat Kaśkę, której prawie nie widuje. Kot jest, lecz niewidoczny. Problemy zaczynaja się, gdy trzeba leczyć.
Skoro jednak Złotko daje się głaskać, to może przez jakiś czas popróbuj. A nuż się przekona, że ludź nie jest zły...

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw gru 11, 2008 15:29

Będę łapać.
Rok czekania chyba wystarczy.
Sama nie chce spróbować, to trzeba ją przekonać 8)

B-dur

Avatar użytkownika
 
Posty: 3892
Od: Nie paź 02, 2005 11:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw gru 11, 2008 15:34

No to :ok: za przekonanie :twisted:

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob gru 13, 2008 13:02

B-dur, nic na siłę. Nie łap w siatkę, bo to nic nie da...
Kotce potrzeba czasu... czasami dużo czasu.

Mam w domu dwie dzikuski : Zuzię i Tereskę.

Zuzia jest u mnie od 4 lat. Po dziś dzień nie mogę jej podnieść z podłogi na ręce, ale od trzech miesięcy sama wchodzi na moje kolana i układa się na nich, gdy siadam w fotelu. Głaskać ją wtedy mogę tylko jedną ręką. Jeśli próbuję uzyc dwóch rąk - kotka natychmiast zeskakuje z kolan.

Tereska jest u mnie od dwóch lat, od dzieciństwa. Od około miesiąca mogę ją wziąć na ręce - nawet się wtedy przytula i mruczy. Do tej pory było to niemożliwe. Sama na kolana nie wchodzi.

Gdy mam którąś z nich zabrać do weterynarza - stosuję fortel. Stawiam w poblizu transporter ze świeżo wysuszonym po praniu ręcznikiem w środku. Moje koty uwielbiają czystą, pachnącą bieliznę. I czatuję... czatuję na moment aż kotka wejdzie do transportera i ułoży się do snu. Wtedy zamykam kratkę transportera.

U weta bywa różnie. Czasem trzeba przerzucić kotkę z transportera do klatki dociskowej , a czasem wystarczy zdjąć górną część transportera i nie wyjmując kotki cały czas głaskanej po łebku - zrobić zabieg, co jest możliwe jeśli np. trzeba kotke tylko osłuchać lub zaszczepić.

Każdy miesiąc przynosi poprawę. Obie kotki z każdym miesiącem stają się coraz bardziej udomowione.

Moim zdaniem działania z siatką, powodujace panikę - mogą tylko opóźnić oswajanie.
Rozmawiaj z kotką. Zbliżaj się do niej powoli, czule przemawiając. Żadnych raptownych gestów.

Elżbieta P.

 
Posty: 2241
Od: Śro lut 02, 2005 0:40
Lokalizacja: Okolice Kozienic / mazowieckie

Post » Sob gru 13, 2008 13:36

I jeszcze najważniejsza sprawa : Z KOTEM TRZEBA ROZMAWIAĆ !
Koty doskonale rozumieją ludzką mowę.

Dwa lata temu przeprowadzałam się. Mieszkanie było już opróżnione z mebli i sprzetów. Część kotów wywieziona. Zostalismy z mężem sami z Zuzią w pustym mieszkaniu i rozpoczęliśmy nagonkę na kotkę. Wrzeszczała. Uciekała. Nie dawała sie złapać. Przyparta do kąta - przeskakiwała ponad naszymi głowami. Byłam załamana. Po godzinnych zmaganiach zamknęłam się z kotką i transporterem w pustym pomieszczeniu. Usiadłam metr od niej na podłodze i zaczęłam przemawiać, tłumacząc, że będzie jej lepiej w nowym domu, że tu już nikt nie zostanie, że bedzie miała ogród do biegania... itp. W pewnej chwili, po kilkunastu minutach przekonywań - powiedziałam : "wejdź maleńka do transporterka". I stał się cud... Zuzia weszła do transporterka. Sama. Bez wpychania i poganiania.

Mam 4-letniego wnuka, na którego widok moje koty znikają w zakamarkach domu i ogrodu. Żaden z kotów go nie akceptuje, choć on nie robi im krzywdy. Jest żywym, trochę hałaśliwym, ale normalnym dzieckiem. Zuzia zawsze wzbudzała jego wyjątkową sympatię. Mówił : "ale ona jest piękna ! Babciu, oddaj mi ją, bo ona jest taka piękna!" Zuzia wysłuchiwała kilka razy dziennie tych jego zachwytów nad jej urodą. I teraz jest jedynym z moich kotów, który pozwala mu się głaskać. Jestem przekonana, że ona doskonale rozumie każde słowo i wie, że on się nią zachwyca.

B-dur , rozmawiaj ze Złotkiem. Przemawiaj do niej częściej niż do innych kotów. Rozmawiaj z nią czule i łagodnie. Przemawiając staraj się ją delikatnie dotykać i głaskać. Potrwa to jakis czas, ale ręczę za efekty.
Ostatnio edytowano Nie gru 14, 2008 11:56 przez Elżbieta P., łącznie edytowano 1 raz

Elżbieta P.

 
Posty: 2241
Od: Śro lut 02, 2005 0:40
Lokalizacja: Okolice Kozienic / mazowieckie

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: włóczka i 36 gości