Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
ewan pisze:Grażyna czy Ty nigdy nie odpuścisz, nie widzisz że już wszyscy mają dosyć Twoich wywodów, wymądrzania i agresji. Daj już spokój kobietoNie możesz normalnie podyskutować, doradzić, zażartować.
Ciekawa jestem jak tam nasza Milusińska, pewnie rosołek był, mizianki, spanie na kanapie - czyli to co tygrysy lubią najbardziej
Duszek686 pisze:Mrówka całkiem nieźle.
Wczoraj była u lekarza, bo jednak jeszcze kicha.
Dostała Immunoactive Balance i ma być przez tydzień obserwowana.
Jeśli katar się nasili - wróci na antybiotyk.
W tygodniu mam obiecane jakieś zdjęcia, wczoraj dostałam tylko takie z telefonu - jak się Mrówcia wyładowywała z torby transportowej![]()
Catnaperka pisze:andorka pisze:
W Łodzi nikt kto przychodzi zaadoptować kota nie dostanie go „na rękę” czy w zaklejonym kartoniku. Chętni na kota, którzy przyjeżdżają „z pustymi rękami” są proszeni o udanie się do niedalekiego sklepu zoologicznego i zakupienie transportera. Sklep nie na żadnych układów ze schroniskiem, to sklep sieciowy mieszczący się w markecie. Jest to też swoisty sprawdzian „dobrych chęci” adoptującego i dodatkowy czas na przemyślenie tematu, bo skoro jest dla kogoś problemem zakupienie transportera za 60-70 zł, to co będzie gdy kot zachoruje?
Przepraszam Cię Aniu ale niestety przynajmniej raz byłam świadkiem innej sytuacji. Młodzi ludzie, którzy przyszli dostali kota w kartoniku - zorganizowanym z kociarni.
Nie róbmy z nikogo tylko aniołów i z nikogo tylko czarnych charakterów.
zorba pisze:Eee nie rozumiem. To jest Mrówka? Ja pierdzielę..... po raz kolejny na tym wątku zresztą .... Kotka na zdjęciu wygląda ok.
andorka pisze:Widzę, mój post został odebrany, tak jak został, no trudno każdy ma swoje zdanie, ja chciałam swoje wyrazić jak najbardziej obiektywnie, szkoda tylko, że polemikę wywołał chyba najmniej ważny fragment mojej wypowiedzi.
Pomocą kotom zajmuje się już kilka lat, z różnymi chorymi miałam do czynienia. Kotka z „Katarzynki” nie wywoływała u mnie problemów z przyjmowanie posiłków, ponieważ: nie jest wychudzona, nie rzuca się na zaproponowane jedzenie (ani suchą, dobrą kocia karmę, ani na „resztki ze stołu”) sztywność grzbietu nie utrudnia jej w jakiś wyraźny sposób poruszania się. Po czym wnioskuję, że kołtun jest skutkiem zmniejszenia ruchomości kręgosłupa, a nie odwrotnie? Ponieważ również ogonek jest przez nią inaczej noszony niż u zupełnie sprawnego kota. Raczej nie zabieram na urlop nożyczek, którymi da się obcinać kocie futro. Szczotki kociej również nie wożę (a moją własną raczej nie uzyskałabym żadnych efektów w czesaniu). Transporter by zabrać kota do weterynarza też jest mi raczej zbędny na urlopie.
Grażyna pisze, że kołtun wynika z kociej tuszy, która nie pozwala się koteczce dokładnie umyć. No nie wiem. Jedna z moich domowych kocic jest zdecydowanie grubsza i nie ma problemów z higieną.
Tak kicia wyglądała latem tego roku:
ewar pisze:Interesuje mnie kotka o imieniu Mrówka, która na szczęście ma DT, wszystko wydaje się być na dobrej drodze.Czekam na jej zdjęcia, na wieści z domku, a Wy nie?