Drogie Ciocie -

za słowa pełne

dla

i działania

podjęte w celu odszukania

( to jest Tygrysiowy Domek

)
Postaram się teraz opisać zdjęcia i wstawić je wyżej
Zdjęcia 1 i 2 jeszcze w klatce i ukochanym koszu.
Zdjęcia 3, 4, 5 to Tygryś już na stole w gabinecie weterynaryjnym. Zobaczcie jaki jest grzeczny. Boi się zawsze, patrzy tylko, czy jego niedobra mama jest w pobliżu.
A zdjęcie 6 to już u matki na rękach, Tygryś naprawdę lubi być noszony przez kobiety na rękach.
Zdjęcie nr 7 to buzia Tygryśka w rękach matki
A zdjęcie nr 8 to zdjęcie dla moich rozkapryszonych kotów - Tygryś SAM leży grzecznie na stole pod kroplówką.
Tygryś dostaje kroplówke z uwagi na piekące zastrzyki, choć parę razy dostał te zastrzyki bez kroplówki ( nie wiedziałam, ze są piekące

- potem więcej już na to nie pozwoliłam ) i był równie grzeczny.
Tygryś wczoraj burczał na weterynarza, więc ja trzymałam igłę. I nieszczęśliwie po kroplówce, jak wzięłam mojego chłopaka na ręce, to pękło mu naczynko i z ukłucia zaczęła wypływać krew, zmieszana z płynem.
Wereterynarz pośpieszył z wacikiem,
Tygryś pośpieszył z ząbkami,
więc, mając Tygrysia na ręce, w wolna rękę wziełam tampon i pośpieszyłam z pielęgniarską pomocą.
Tygryś jak poczuł watkę na biednym grzbieciku, postanowił walczyć z Ręką z Wacikiem, odwrócił sie i zobaczył, że to matczyna, zła ręka.
I wtedy.. zrezygnował z walki - tak po prostu. Powycierałam grzbiecik, poprzytulałam i przełknęłam jakiś kłąb, który nagle pojawił mi sie w gardle.
Rozmawiałam wczoraj z dr. Włodarczykiem - sprawa wygląda tak, że interferon jest, ludzki, rozrobiony i ....zagubiony w zamrażarkach Kliniki, gdzie był remont. Sam doktor Marek nie ma dostępu do owych zamrażar -w związku z tym musimy poczekać, aż znajomy doktora interferon odnajdzie. Dr Marek znajomego monituje telefonami, ja dr. Marka, a Tygryś nikogo nie monituje, bo matka komórki mu nie kupiła
