U nas też zima.
Nie podoba mi się to w ogóle - dla tylu stworzeń to głód i zimno - ale cóż, mogę sobie tylko ponarzekać
Pogody zmienić się nie da
My przeżywamy horror, którego przyczyny staram się zgłębić, ale pewności jeszcze nie mam. Możliwe, że jest to kilka przyczyn na raz.
Otóż Tysia od przedwczoraj zaczęła mieć problemy z siusianiem.
Najprościej było to wytłumaczyć infekcją pęcherza, spowodowaną wychłodzeniem na balkonie - muszę ich wypuszczać, bo Czarek płacze godzinami, a Tysia wrzeszczy, dobija się do okna i drze firanki i zasłony.
Co prawda wydawało mi się mało prawdopodobne, że pięciominutowe wycieczki na balkon i siedzenie na drapaku lub drewnianych skrzynkach może mieć takie konsekwencje. Ale na tym świecie różne dziwne rzeczy się zdarzają.
Tysia dostała leki i spodziewałam się poprawy.
Niestety, nic z tego
Dzisiaj okazało się bez żadnych wątpliwości, że to zapalenie idiopatyczne i to trudne do opanowania
Po moim powrocie z pracy zastałam w domu koszmar.
Zaaplikowałam Tysi KalmAid w dużej ilości, ona sama najadła się RC Calm, a na "deser" dostała Relaxin.
Najbardziej uspokajające okazało się wyczesanie szczotką w zamkniętej łazience, czyli bez obecności denerwującego Tyśkę Czarusia.
Po tym wszystkim Tysia koiła jeszcze nerwy przez kilkanaście minut na balkonie - to też wpływa na nią uzdrawiająco. Teraz zaszyła się w szafie w przedpokoju i śpi, odizolowana od świata.
Przyczyny tego stanu mogą być rozmaite:
1. brak możliwości swobodnego wychodzenia na balkon i wysiadywania na nim godzinami,
2. wielokrotne w ostatnim czasie wyjazdy do lecznicy, badania i częste podawanie leków,
3. zmiany w rozkładzie dnia i sposobie życia, związane z ograniczaniem im ilości jedzenia (szczególnie suchego) - Tysia i Ada nie mogą być tak grube
Na punkty 1 i 2 nie mam żadnego wpływu.
Jeśli zlikwiduję punkt 3, Ada rozpęknie się z przejedzenia
