Są tu jeszcze jakieś ciotki????
Nie pisałam kilka dni, bo miałam kryzys - w domu zapanował terror, Nemo jednego dnia przejechał Sówce po nosie wzdłuż, a kilka godzin później wślizgnął się do niej, gdy się kąpałam i przejechał jej po nosie w poprzek!
Wpadłam w otchłań rozpaczy, na szczęście wczoraj mieliśmy wizytę adopcyjną.
Młodzi ludzie, bardzo sympatyczni - rozważają wzięcie pierwszego kota. Przepytani i przeszkoleni przez ciocię orchidkę (dziękujemy

)
Opowiadamy więc z orchidką, jak to fajnie jest mieć kota. Siedzieliśmy wszyscy zamknięci z Sówką w izolatce.
W tym czasie:
- ŁUP! Lodówka otwarta: Nemek drze pyska na krześle, Frodek drze pyska z nosem w lodówce.
Zamykam lodówkę, przyciskam krzesłami, wracam opowiadać jak to fajnie jest mieć koty.
- ŁUP po raz drugi. Idę, lodówka zamknięta, Nemek niewinny w pokoju. Już mam wracać do gości, kiedy dostrzegam Frodka ... na patelni zlizującego olej. Zabieram Frodka do gości i dalej opowiadam, jak to fajnie jest mieć koty. Frodek zostawia tłuste ślady i śmierdzi olejem.
- DZIKIE WRZASKI. Nemo pierze Mufkę.
- DZIKIE WRZASKI. Mufka pierze Nemka (albo odwrotnie)
Idę zobaczyć, czy wszyscy żyją. Żyją. Wracam do rozmowy o rozkoszach posiadanie kota.
- Frodek drze pyska. Wypuszczam na korytarz.
- ŁUP po raz trzeci. Lodówka otwarta. Nemo i Frodo drą pyski. Zabieram Frodka do gości. Dalej śmierdzi olejem.
Tłumaczę gościom, że to nie zawsze tak wygląda.
Niedługo potem goście się żegnają - muszą się jeszcze zastanowić.
Kilka godzin pełnych napięcia.
Dziś rano przyszedł esemes - Sówka ma dom!
