Rudość panuje w moim domu.... rudość i szaleństwo
W nocy cztery razy ustawiałam suszarkę na pranie.... to efekt ganiania i uciekania kociaków. Gonił Tango wszystkich po kolei - Ryś wskoczył mi na klatkę piersiową (7 kilo żywości

) i zaczął przeraźliwie prosić o pomoc w oderwaniu czarnulka od swojego ogona

co też uczyniłam, ugłaskałam biednego Rysia jak mi oddech wrócił

Ryś ułożył się koło mojej głowy i robił mi ekstra fryzurkę. Próbowałam ją rozczesać, ale ciężko idzie....
Potem Tango gonił Puszka

Puszek uciekał na szafę, do łóżeczka, na lodówkę - wszedzie maluch za nim. Nawet do wanny jeszcze z deka mokrej

Zdesperowany do granic możliwości Puszek ukrył się pod moim kocem i aż dygotał przez parę minut
Tango zabrał się również za Garfildoska Wspaniałego Majestatycznego..... ugryzł go w ogon jak tenże spał

Garfildos na równe łapki, piskał oburzony i pacnął go łapą tak bardziej pożądnie... a na to Tango wskoczył mu na grzbiet zaczął podgryzać

W efekcie wojny - Garfildosek położył się na pleckach (czego nie cierpi

) i podniósł łapki do góry dając się tarmosić małemu szaleńcowi
Za to Casch, słodziak nad słodziakami, w tym czasie cały czas przykładnie i grzecznie leżał koło mnie i mruczał w niebogłosy zagłuszając prawie dźwięk z telewizora
