Witajcie Kochani
Takie też miałam przemyślenia odnośnie badań. Natomiast cały czas nie wiem, co robić... Jeśli chodzi o lekarzy, to każdy doradza mi chemioterapię, nawet zwykli weterynarze. No nic zobaczymy, czego się dowiem od lekarki, która tym się zajmuje. Chcę mieć pełną wiedzę na ten temat.
Byłam w końcu z Micusiem u weterynarza.
Dostał antybiotyk w zastrzyku, a przez najbliższe cztery dni będę mu podawała antybiotyk w tabletce, a także mam przemywać ranę wodą utlenioną.
Micuś pomimo tej ranki jest w dobrej formie. Strasznie bidulek płakał, jak jechaliśmy do weterynarza, ale kiedy wypuściłam go z powrotem na działce, to szczęśliwościom nie było końca...
Dzisiaj Zulek, jak i w ostatnich dniach jest w doskonałej formie, od rana zabawom nie było końca - wskakiwanie do kartoników, siatek foliowych było extra
Natomiast mój Brat pracował dzisiaj przez całą noc i powiedział mi, że ok. 5 nad ranem Zulusek wymiotował. Ponoć wymiotów było bardzo dużo, masa jedzenia, które wyglądało na w ogóle nie pogryzione, całe kawałki np. suchej karmy, a na koniec odrobina śliny z żółcią. Na początku trochę się zmartwiłam, ale za chwilkę zaczęłam wszystko analizować.
Po pierwsze Zulek od czasu operacji wymiotował pierwszy raz (poza jednymi wymiotami, choć nawet nie można tego tak nazwać, bo była to kula włosowa z odrobiną śliny). Poza tym lekarz mówił mi, że teraz po operacji Zuluskowi wymioty mogą się zdarzać znacznie częściej niż przedtem.
Po drugie, co najważniejsze to przecież mogła być reakcja oczyszczania organizmu z toksyn po wizycie u Mistrza Reiki. We wtorek zapytam, czy tak mógł Zuluś zareagować.
Ogółem humor ma wyśmienity, zamęcza mnie swoim płaczem, którym oznajmia, jak bardzo chce wyjść na dwór. Uznałam, że dzisiaj zostanie w domu i poobserwuję czy wszystko jest ok.
A dla Was za chwilkę mała niespodzianka na miły wieczór...
