Bialas dostal jakiegos napadu odrabiania glodowki...
Pewnie juz nie pamietacie, ale zostala kiedys podjeta decyzja o jej odchudzaniu jak zaczela wazyc 5, 20. W czasie choroby schudla do 3,85. Co prawda nie o takie odchudzanie mi chodzilo, ale w sumie przy okazji wyszlo niezle... tymczasem odkad przestaly ja bolec dziasla Biala zre...

Kloci sie o jedzenie strasznie... Po prostu nie da sie tego wytrzymac. Na poczatku ze lzami szczescia w oczach ja napychalam, bo takie biedulka byla jak nie mogla jesc, ale teraz zaczynam sie obawiac, ze znowu zdaza do ksztaltu idealnego... szkoda, ze nie mam wagi dla niemowlakow
Zaczelam jej dawac suche r/d, przynajmniej ono nie ma kalorii tylu co co innego...
Jakies pomysly? Zarcie musze wydawac kilka razy dziennie, poniewaz Czarna z ta swoja watrobka je jak ptaszek i musze ja karmic czesto... a Bialas natychmiast korzysta i wlacza syrenke...
Kurcze... na dzialke ja?
ale jak sie o wychodzenie zacznie drzec to sie nie da wytrzymac...