» Sob paź 18, 2025 10:45
Re: Nulka, goście i Nanuk.Who is who? Gdzie jest Felicja???
Odniosę się do kija w mrowisku Marzeni i postu Joli razem.
Tak, tak reaguje większość aktywnych użytkowników forum mających koty w domu. I z pewnością są one bezpieczne, zaopiekowane, zadbane, itd. Jest oczywistym, że jeżeli kot jest w centrum miasta, ulice, samochody, milion zagrożeń- o wychodzeniu mowy nie ma.
Jest też sporo osób , których koty wychodzą. Albo całkiem swobodnie biegają po okolicy, albo na mniej lub bardziej zabezpieczonym terenie. Jedni piszą o tym otwarcie, inni wolą nie pisać.
Stać się może wszystko. I w domu i w terenie otwartym. Proporcji zagrożeń można domniemywać, każdy odpowiedzialny opiekun kota musi je zważyć sam.
Moje zdanie znają Ci, którzy bywali lub bywają na wątku od dwudziestu lat. Miałam szczęśliwe koty, żyjące długo i pełnią kociego życia. Pomimo wychodzenia nieustannie pilnowane i doglądane, w ogrodzonym ogrodzie, z którego czasem potrafiły zwiać na moment, ale trzymały się w okolicach posesji.
Nikogo nie namawiam, z nikim nie usiłuję dyskutować, każdy jest odpowiedzialny za swoje decyzje.
Jeżeli taka dyskusja się tutaj pojawi, a nie pierwsza na forum, zapraszam do wymiany zdań, ja w niej uczestniczyć nie będę.
Felicja była kotem wolnożyjącym. Znała teren, była dokarmiana nie tylko przez Monikę, ale przez wiele osób, wszyscy ją znali, wszyscy o nią pytają. Często wygrzewała się u Moniki w ogrodzie, siadywała na schodach do domu, miała swoją budę na zimę, przychodziła, znikała, rodziła te biedne kociaki w krzakach i przynosiła w zębach, w tym Mietka i Witka. Okolica podobna do mojej. Małe uliczki z hopkami, ogrody, komórki, dużo zieleni i spokoju. Czy może się coś zdarzyć? Może, oczywiście, ale z niewielkim prawdopodobieństwem. I sporo kotów dookoła, w dziewięćdziesięciu procentach czyjeś.
Te wolnożyjące znają każdy zakątek, każdego psa, którego trzeba omijać, każdy teren dobry, albo z punktu widzenia kota niezbyt bezpieczny. Są dokarmiane, w większości kastrowane i sterylizowane, sąsiedzi się starają.
Czy Felicja będzie szczęśliwa zamknięta w pokoju fundacyjnym? Według mnie nie. Będzie żyła w stałym stresie, w końcu się z tego stresu zamknie w sobie i rozchoruje.
Monika proponuje dom, opiekę w miejscu stałego bytowania, kotka zna okolicę, nawet jak zwieje, wie gdzie wrócić. Fundacja chce inaczej.
