jesteśmy po wecie i dopiero mam chwilkę na napisanie...
wyniki krwi jutro koło południa, mam dzwonić...
Bunia na śrut w łopatce...

wet robił nawet dodatkową fotkę na koszt firmy, żeby dokładniej sprawdzić... wet mówił, że nie ma sensu tego ruszać... niczemu nie zagraża...
Bunia miała złamany nosek i źle się zrosło... fragment jest w zatoce i zaburza równowagę, tak więc Bunia może mieć nawracający katar... teraz leczenie antybiotykiem będzie trwało do miesiąca... jest trochę płynu w dolnej części zatoki... antybiotyk Bunia dostała jakiś najnowszej generacji... malusieńka tabletka, którą mam podzielić na 8 części... dostałam do tego skalpel... i za 8 dni mam się zgłosić po następną...
Bunia już się wybudziła... próbowała chodzić, ale jej to zdecydowanie nie wychodziło, więc wsadziłam ją do kontenerka i zamknęłam... uspokoiła się i chyba śpi...
cioteczki wybaczcie... ten tydzień dał mi nieźłe do wiwatu, a nie wiem co będzie w krwi Buni... acha - ma trochę powiększoną wątrobę, co to jest wykaże badanie krwi... obiecałam rozliczenie dziś, ale padam... marzę o gorącej wannie i śnie... więc zrozumcie i poczekajcie do rana... ja nie mam siły dziś już myśleć...
