Miziam maluszka czy koty na niego nie fukają?. My jak wróciliśmy z Marcelem od weta to Tosia syczała na niego,stroszyła się i nie pozwalała mu się do siebie zbliżyć. Zapewne Marcel pachniał inaczej... Dopiero na drugi dzień Tosia z powrotem pokochała Marcela
Tien już doszedł do siebie. Nocka minęła spokojnie ale całe popołudnie i wieczór musiałam go trzymać na kolanach. Jak tylko zorientował się, że go zostawiłam to zaczynał mnie szukać. Nawet u córki na kolanach nie chciał leżeć. Cymes obserwował go wczoraj ale nie próbował atakować a Salem tradycyjnie ignorowała szkraba i udawała, że nie istnieje. Przyszedł rano na mizanki i gania po mieszkaniu.
No czas przygotowań przedświątecznych ogłosiłam. Właśnie skończyłam zarabiać piernik. I już wiem dlaczego robię to raz w roku. Tien już chyba całkiem zapomniał o zabiegu, to dla odmiany ma kłopot z Cymkiem. Ucieka z domu. Jak tylko ktoś wchodzi do mieszkania to skubaniec między nogami nawiewa na klatkę. Jedynie Salem zachowuje się jak przystało na kocią księżniczkę, z gracją i dystynkcją .
Pierniczki Też będę robiła, ale w grudniu dopiero. Najfajniejszy etap, to przystrajanie tych pierniczków, córcia ma wiele frajdy, ja zresztą tak samo Tak wyglądały nasze pierniczki robione rok temu:
Moja córa wyrosła już z ozdabiania pierniczków ale jak była młodsza to też miała frajdę. U mnie ciasto na razie leżakuje. Piekła też będę dopiero w grudniu.