
Tak, tak wiem, miałam dzisiaj rysować, malować ...... niestety do tego trzeba weny

a jej
"niet"
Może więc coś napiszę.
Jak tak obejrzałam moje foto-relacje z Kotinowa to, faktycznie, można odnieść wrażenie, że moje koty są idealne ... Otóż wcale tak nie jest. Każdy z koteczków ma jakieś - bardziej lub mniej uciążliwe - wady czy nawyki.
Tinka
Jeszcze gdy była z nami Santunia [*], włączała "miauczenie" na cały regulator, gdy tylko sunia wychodziła z pańciem na spacer. Najbardziej wkurzające te "serenady" były skoro świt, bo mój małż "tak się przyzwyczaił" i basta. Chciałby człek pospać, a ta drze
japę jakby jej za to płacili ... Wzięliśmy jej do towarzystwa drugą kotkę, myśląc - będzie miała koleżankę to się zamknie. Nic bardziej błędnego - teraz to wiem. Ponadto od jakiegoś czasu zaczęła brać do mordki myszki-zabawki i .... drze japę chodząc z nimi po chacie .... Wieczorem zaczęłam więc chować wszystkie kocie zabawki, co by pokusy nie było. Nie pomogło. Tinka bierze do pyszczka np. pana kapeć, moje klapki lub.... pana adidasy (toć to ciężki but ! ) i drze japę

Ktoś słusznie zauważy, chować buty do szafki. Racja - proste i pewnie skuteczne. Jest tylko mały szkopuł. Jak nauczyć małża chowania butów do szafki.
"Przecież zaraz je będę zakładał". Prędzej wytresuję Tinkę, aby ich nie brała

Faceci - szczególnie w wieku emerytalnym - są po prostu niereformowalni totalnie

Finał jest taki, że Tinka drze japę jak tylko najdzie ją na dźwiganie, a pan - no cóż - pan jest wkurzony, bo musi szukać butów i ... też się drze.
S i e l a n ka
Tysia
To miziasta przeogromnie kotka, ale do tego okropna gaduła. Wystarczy na nią spojrzeć, a już miauczy jakby chciała opowiedzieć całą historię swojego życia. Ponadto, gdy tylko nie śpi, to "poluje" na plecy ludzia. Uwielbia położyć się na nich i przytulic, a mruczy wtedy jak ... zepsuty traktor

Rano w kuchni (koty są już wtedy po swoim śniadaniu) cały czas miauczy i patrzy w oczy. Ale na nią jest metoda. Odkąd bierze leki nie lubi brania na ręce. Jak mam więc dość jej "gadania", to biorę na ręce ..... to przeważnie wystarczy i Tysia
"daje nogę". Ale jest to jedyna kotka, której się zdarza nasikać na posłanie psa

A to już jest kłopotliwe. Na szczęście ostatnio już to jej się nie zdarza. Zdecydowałam o wyrzuceniu dwóch używanych posłań. Jest szansa, że tych nowych nie zaznaczy, bo chyba udało się ją wyleczyć

Tysiaczkowi zdarza się sporadycznie poszaleć - uwielbia zabawę z dywanikiem. To kota lecząca - kładzie się tam gdzie
człeka coś boli.
Tośka
Ta ma jedną wadę - ma ADHD. Ale właściwie ona ma napady ADHD. Jak ją "najdzie" to szaleje jak
goopia, wścieka się na drapakach, wślizguje się pod obrus na stole lub pod kapę na sofie, zdarza się, że odbija sie od ściany i leci dalej. Potrafi łazić po ścianie, na której jest naklejony korek (w niektórych miejscach już tego nie wytrzymał

). Za to nie mam żadnego owada w domu, bo Tośka wszystko upoluje i .. zje, nawet kosztem kwiatków i innych przedmiotów, które przy okazji spadają na ziemię. Też się
nadziera, ale gdy jest głodna, bo jak wszystkie jedzą, to ona złapie parę kęsów i już gdzieś leci, a potem gdy wraca - w misce nic nie ma, więc się drze. Dostaje (
kotecek nie ma nadwagi) i sytuacja się powtarza ... i tak dopóki mnie nie wkurzy
Tolka
To typowa
panenka -
"ty mnie nie rusz". Uwielbia mojego małża. Wystarczy, że usłyszy jego głos, a już leci i domaga się wzięcia na ręce. Ale - żeby nie było za słodko - to nie zawsze, gdy chce ją wziąć na ręce, ona akurat też jeszcze tego chce

Kurczaki, nigdy tego nie wiadomo.
"Chciałabym, a boje się" i tak na okrągło. Podobnie reaguje, gdy jakiś zwierzęcy towarzysz spojrzy na nią, gdy ona sobie tego nie życzy -
piskoli, miaukoli, jakby nie wiem jaka krzywda jej się działa. Początkowo to rzucałam wszystko i leciałam, rany !- biją, zjadają mojego
kotecka 
teraz już wiem, że ona tak po prostu czasami lubi "polamentować". Artystka z niej pierwsza klasa

"Lubi" też
"nawpierniczać" się jak
goopia i potem.... "puścić pawia" większego niż ona sama
Timorka
Wiadomo - charakter
persowaty. Ona jest po prostu
inna. Ma też napady
"głupawki". Wtedy gania jak oszalała po chacie, rzuca się na drapaki i z głupią miną wskakuje na najwyższe miejsca. Na koniec chowa się w kącie - tzn. staje w kąciku mordką skierowana do ściany i zastyga w bezruchu. Jest przekonana, że nikt jej wtedy nie widzi - jak dziecko, które sądzi że się schowało, bo zamknęło oczy

Gdy podchodzi się do niej - nagle się zrywa i ucieka. Odnoszę wrażenie, że doskonale się wtedy bawi. Ale to nie koniec
timorkowych "wad". Od jakiegoś czasu zamieniła kuwetę na ... wannę. W ogóle to bywa bezczelna. Stoi przed uchylonymi drzwiami do łazienki i drze
japę. "Służba" podchodzi i szerzej otwiera drzwi księżniczce, ta łaskawie wchodzi i .... wali
koopsko do wanny, a siku prosto w otwór odpływowy (trafia @ idealnie). Potem następuje ucieczka z "miejsca zbrodni". Czasami biorę @ na ręce i zanoszę do kuwety - no problem -
siczki lub
coopa jest w kuwecie. Nigdy jedno i drugie (

) Coś - kurcze - przecież @ musi zostawić w wannie. Nie za bardzo się buntuję, bo naprawdę mnie wkurzała, gdy zaczęła sikać na balkonie do moich kochanych kwiatków

- one tego nie przeżywały, a ona miała to w swoim płaskim nosku. Ponadto nadal próbuje stosować "psychiczne wymuszanie" w celu otrzymania mięsa. Polega to na tym, że gdy odpoczywam sobie w fotelu przy robótce lub nad książką, ta małpa siada na ławie obok i patrzy się,
"pacze sie, pacze, pacze na ciebie, daj wreszcie to mniejso". Przy braku reakcji z mojej strony, powoli przysuwa się coraz bliżej, nawet stawia łapy na oparciu fotela, ale na kolana nie wejdzie, o nie. Ona tylko gapi się na mnie i mnie rozprasza.Timorka to nie jest kotek
nakolankowy, nie lubi noszenia na rekach, a mizianie to tylko drapanie pod bródką, gdy na to oczywiście łaskawie pozwoli. W przeciwnym wypadku, przywali uzbrojona łapą lub nawet ugryzie. Kochany rudy puszysty
kotecek. Chodzimy więc do fryzjera - kociego fachowca i tam babka świetnie sobie daje z nią radę. Oczywiście drze japę, jakby ją obdzierali ze skóry, ale już jakby coraz mniej.
Dziunieczka
Ta słodka MCO to właściwie kot - ideał. Można ją nosić na rekach, pakuje się na
miziańsko na kolana, na których często śpi. Lubi szczotkowanie, nawet pozwoliła sobie trochę podgolić maszynką portki, gdy była taka potrzeba
Miaukoli cichutko i nie za często. Bywa zawsze w pobliżu człowieka, lubi patrzeć co robię i być blisko

Czasami szaleje, ślizgając się po podłogach, zachęcając "emerytki" do zabawy. Gdy coś niechcący zwali, ucieka w kąt wystraszona. Ślicznie sama bawi się piórkiem oraz innymi kocimi zabawkami, które reszta towarzystwa "olewa" (a pańcia wydała kasę)
Cynamon
Jedyny kocur w tym towarzystwie i ....
pierdoła do kwadratu. Właściwie to kot, który nie sprawia problemów. Jest bezkonfliktowy, unika wszelkich sporów, oddalając się na "z góry upatrzone bezpieczne pozycje".
Ale ma wady,no cóż, musi coś mieć. Gdy sika do kuwety, to
skubaniec, obraca się w koło i
obszczywa boki ze wszystkich stron. Zauważyłam, że ostatnio zrobił tam w dwóch kuwetach. Kurczaki, co za
upierdliwiec, nie może tylko jedną sobie obryzgać. Kiedyś myłam kuwety tak gruntownie najwyżej raz na miesiąc, teraz przez Cymusia muszę to robić koniecznie co tydzień !!
Małpiszon jeden, nie mógł sobie wybrać innej formy dominacji nad babińcem

Ponadto, gdy Cynamon przychodzi miziać się na moje kolana, to ociera się o moje ręce bardzo śliniąc się przy tym. No cóż i tak już wolę to jego
"mokre lizanko" niż "
szczanko".
Fitula
Wady - nie daje sobie obcinać pazurów - żywcem nas nie wezmą.Nawet wet ma problemy, bo próbuje gryźć

Aż trudno uwierzyć ile w takim małym ciałku jest siły, gdy się uparciuch zaprze. Nie znosi obcinania sierści - fryzjerki toleruje, bo musi

. Łaskawie pozwala się kąpać, ale suszarka to "wróg publiczny nr jeden"

W domu generalnie
"robi" za głuchego. Na jego szczęście zaczął się słuchać na dworzu. Fituś to typowy pies zaczepno-obronny. On zaczepia, a potem trzeba jego bronić. Odkąd jest z nami Azira, pozwala sobie - skubaniec - na więcej. No, w końcu,
goopi to on na pewno nie jest.
Cwaniura jedna
Azira 
To ON -ka. Duża sunia. Mamy ją prawie 5 miesięcy. Ciągle jeszcze trzeba nad nią pracować. Uważamy, ze tak duży pies musi być zdyscyplinowany. Trochę jej ciągle daleko do dobrze ułożonego psa. Idąc na smyczy rzuca się na inne psy. To chyba największa jej wada. Pracujemy nad nią i powoli, powolutku widać już postępy. Poza tym, to sunia ideał
Uff,
alem siem rozpisałam
Kurcze, właśnie
kotecek - Timorecek przeleciał mi nad klawiaturą i usiadła obok. Czyżby przyszła wymuszać. O nie, nic z tego. Kończę i idę sobie .... farbować włosy. Będę
pikna .... albo i nie
