Aga i koty..Jan u mnie/prosimy o zamkniecie:)))

jak dobrze przy porannej kawce czytac dobre wiesci

aga9955 pisze:Liza apetycik ma, moze nie jest on wielki ale stanowczo wielkosc kupy walnietej dzis rano wskazuje ze jest i ze Liza je.

A co z Twoim apetycikiem?????????????????????????

kropkaXL pisze:
aga9955 pisze:Liza apetycik ma, moze nie jest on wielki ale stanowczo wielkosc kupy walnietej dzis rano wskazuje ze jest i ze Liza je.

A co z Twoim apetycikiem?????????????????????????

Probuje:) wczoraj zjadlam kolacje bo moj maz mnie zaprosil do fajowej knajpki:))) (rocznica) :mrgreen:

Oooo-gratulacje!!!!
Jedz Agunia,chociaz po troszeczku,bo siły tracisz!

Gratulacje

I bardzo sie ciesze, ze wszyscy jedzą

Aga- gratulacje :piwa:

, a ktora to rocznica :?:

a ja sie ciesze ze moja ulubienica zdrowieje bo Lizunia to bardzo wyjatkowy kot

Jest wyjatkowa. Ona pomogla mi sie uporac ze smiercia Marchewki. Pamietam jak po Nia pojechalam do Warszawy. To byla sesja terapeutyczna. Ona slodka mala kuleczka. Dzis jest duza. Piekna. Niedlugo minie rok jak mieszka z nami. Moja sliczna puchatka.
Przy Niej zapomnialam o strasznym zalu. Jest wyjatkowa. :1luvu:

Choc w sumie wszystkie moje koty sa wyjatkowe. Niby zwykle....koty. Ale kazdy z nich jest inny i wyjatkowy:)))

moś pisze:Aga- gratulacje , a ktora to rocznica

pssss

ktoras .....

Leze juz w lozku dzis a obok mnie oczywiscie Gaja na ulubionym szlafroku:) Liza na dywanie ,a na mojej glowie Lulu. Mam szal owiniety dookola szyi z kota oczywista:))) I to mruczy i mruczy i ogladac tv nie mozna :mrgreen:

Lepsze niż tv :lol:

takie wieści to można czytać

Kazdy z kotów ma w sobie cos wyjątkowego!

Tak to prawda wszystkie sa wyjatkowe.

Wlasnie przypominalam sobie jak kazdy z nich do mnie trafil.
Pierwsza byla Marchew. Moja mama mi ja zalatwila z Torunia :mrgreen:

zakochalam sie w jej szylkreci i stwierdzilam ze chce takiego kota. To przyjechala Marchew. Nie bylam jeszcze na forum. To bylo dawno. Byl styczen. Zimno strasznie. Pojechalismy odebrac ja na dworzec. Nie mialam nawet kontenera. Zielona jak trawa w sprawach kocich. Zakochalam sie w Niej a Ona po swojemu w nas:)
Potem byla Gaja i Kaziu. Dwa czarnuchy jednoczesnie. Moja mama Gaje wykarmila strzykawka od pierwszego tygodnia zycia. W tym czasie znalazla Kazia ledwo zywego. No to bylo ich trzech:))) No i byl zjazd forumowy w Toruniu. Odwiedzilam oczywiscie fundacje KOT.
Wrocilam z rudym nieszczesciem do Poznania;))))) Bibi I tak juz bylo ich czworo. Moja Marchewka umarla w zeszlym roku. Pozwolila zamieszkac u mnie Lizuni:) a potem przyszla zima i musialam pomoc Misi. I tak zamieszkala z nami Misia. Piec sztuk:)) w tym trzy czarne:)
Potem bylo Przyborowko. Pamietam jak Jowita mnie zawolala i powiedziala ze w kociarni jest malenka chora szylcia. Dzika jak smok.
No i tak szylcia trafila do mnie i zostala Lulu co mruczy mi na szyi zawinieta. I tak jest ich 6. Plus Jasiu na tarasie.

))