» Czw wrz 06, 2007 18:26
Opowieść piąta, czyli jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.
Śmietek i Parakotek dla pewności posiedzieli jeszcze chwilę pod biurkiem, a kiedy usłyszeli przygotowania do kolacji odetchnęli z ulgą.
- Z ciebie to lepszy wariat – powiedział Parakotek spoglądając na Śmietka.
- Ty też nie jesteś gorszy. – Śmietek przykleił sobie na ramieniu znalezioną na podłodze naklejkę od banana. – No, teraz wyglądam jak prawdziwy sierżant.
Parakotek pokiwał głową.
- A ja jestem z wojsk lotniczych ! – wrzasnął i wzbił się do góry.
Śmietek pokręcił głową.
- Ty to masz bzika na punkcie latania…- powiedział.
Parakotek wylądował na podłodze tuz obok Śmietka.
- Bo my, Parakotki – wyjaśnił – żyjemy na lotniskach. Nasi rodzice budują gniazda w starych samolotach...
- To skąd ty pochodzisz ?
- Tu niedaleko jest muzeum lotnictwa…Tam stoi taki wspaniały stary AN i tam się wychowałem.
- A ja pochodzę z okolic Baryczy – pochwalił się Śmietek – mnóstwo śmieci, ale tak brzydko tam pachniało, że pewnego dnia się stamtąd wyniosłem.
- Myślałem, że lubisz śmieci ? – Parakotek przekrzywił głowę.
- Tak, ale…no, nie lubię brzydkiego zapachu. W tym miejscu jest naprawdę idealnie, no, może czasami trochę za bardzo pachnie Denimem.
- Czy to jakiś gaz bojowy ? – zapytał Parakotek i oczy mu się zaświeciły.
On jest naprawdę kopnięty, pomyślał Śmietek, a głośno powiedział :
- Jak dzieciaki wyniosą się na jakiś spacer, to pokażę ci, co to jest, i nawet możemy pobawić się w wojnę.
Parakotek spojrzał tęsknie na komputer.
- A potrafiłbyś włączyć TO ?
- Ja wszystko potrafię – powiedział Śmietek i nacisnął jakiś guzik.
Coś zamigotało, zapiszczało i ich oczom ukazał się Katalog Brzydkich Słów Tomka.
- O rany bąbel…- zająknął się Śmietek. – No nie, tego jeszcze nigdy nie słyszałem…
Parakotek zajrzał mu przez ramię.
- M-A-C-I – zaczął powoli literować, ale szybko dał za wygrana, gdyż nigdy nie był mocny w czytaniu.
Zaś Śmietek, wpatrzony w ekran, bezgłośnie poruszał pyszczkiem, jakby uczył się czegoś na pamięć.
Parakotek nastroszył niebieski ogonek.
- Dobra, - mruknął. – Zaraz tu wejdą i będziesz mieć przechlapane.
Śmietek otrząsnął się i jeszcze parę razy coś sobie powtórzył.
W tej samej chwili cos zastukało w okno. Parakotek ostrzegawczo syknął
- To…tylko gołąb – powiedział trochę niepewnie Śmietek, ale Parakotek ruchem głowy nakazał mu milczenie, po czym spojrzał na szybę.
A do szyby przykleiło się coś czarnego, coś, co wyglądało jak brudna serwetka od pomarańczy. I właśnie to coś stukało..
- A niech to ! – wykrzyknął Parakotek, szybko wyleciał w górę i otworzył lufcik.
Czarna serwetka wleciała do środka i nadęła się jak balon.
Śmietek z niedowierzaniem przetarł oczy. Takiej serwetki nie miał w swojej kolekcji nawet Tata chłopców. Już – już zaczął zastanawiać się, jak by tu ja niepostrzeżenie zagarnąć, gdy nagle …
- Bałaganik ! – wykrzyknął uradowany Parakotek. – Skąd się tu wzięłaś ?
Czarne stworzenie opuściło się trochę niżej.
- Widziałam, jak gonił cię Szponiasty, i jak schowałeś się do paraglajta. No i oczywiście słychać było w promieniu mili, jak się darłeś, gdy go składali…
- Uprzejma jesteś – prychnął Parakotek. – Sama wejdz do komory i daj się ścisnąć, to zobaczymy, jak będziesz piszczeć….
Śmietek, który dotąd z nietajoną ciekawością przysłuchiwał się rozmowie zapytał :
- Kto to właściwie jest ?
Parakotek i jego rozmówczyni na chwile przestali się przegadywać.
- To moja znajoma, Chmurka Bałaganik – i, jakby to wszystko wyjaśniało, znowu zaczęli się kłócić.
- Cały czas leciałam za samochodem i kombinowałam, jakby cię uwolnić, a ty…
Chmurka Bałaganik podleciała do lufcika.
- Nieładnie zapominać o starych znajomych…ale trudno…
Była już prawie na zewnątrz gdy Parakotek zawołał :
- No dobra, zaczekaj !
Chmurka zatrzymała się na moment.
- Hej, hej – zawołał Śmietek – a właściwie to dlaczego nie miałabyś się zaprzyjaźnić również ze mną ?
Bałaganik wyciągnęła w stronę Śmietka czarną łapę.
- Niech będzie – powiedziała a Śmietek uścisnął podana mu dłoń.
A potem wszyscy troje zasiedli w Kwaterze Głównej, czyli w Bazie Numer Jeden, czyli pod biurkiem Taty i podzielili się krówką, która od niepamiętnych czasów leżała w kąciku przyklejona do podłogi.
- Kiedyś – powiedział Śmietek – czytałem taką książkę, co nazywała się „Trzej muszkieterowie” i to było o takich trzech, którzy zawsze robili wspaniałe rozróby, i w ogóle…i pomyślałem, że my troje…
- Szafa gra ! – zawołał Parakotek, a Śmietek odruchowo rozejrzał się w poszukiwaniu szafy – jeden z wszystkich, wszyscy za jednego !
A kiedy już wszyscy troje ochłonęli z emocji Śmietek podzielił się z przyjaciółmi papierkami i zaczęli sobie gawędzić o tym i owym, tak, jakby znali się strasznie długo.
- Słuchaj no – Śmietek spojrzał na Parakotka – a twoi rodzice ? Zniknąłeś, a oni pewnie się strasznie martwią…
- Są przyzwyczajeni – odparł Parakotek. – Bałaganik zaniesie im list…no, coś się wymyśli…
Jak ich znam to nie będą płakać.. Ja mam jeszcze strasznie dużo braci i sióstr.
Śmietek wyobraził sobie pokój pełen parakotków i wzdrygnął się.
- Wiem co sobie pomyślałeś – powiedział Parakotek. – ale ja nie jestem taki głupi, żeby od razu podawać swój adres…
Bałaganik pokiwała głową
- On to robi tak – wytłumaczyła. – Odlatuje, a potem jak go pytają, gdzie był odpowiada „nigdzie” albo wręcza im pamiątki i wtedy już go nikt nie łaje.
Śmietkowi przyszło do głowy, że w tym domu właściwie jest bardzo mało miejsca, ale się nie odezwał.
I było to prorocze milczenie, gdyż akurat w tym momencie w domku na pobliskich działkach Zdrapek i Pocharatka otworzyły ciekawskie, niebieskie oczy i…
Ale o tym później. Na razie Śmietek, Bałaganik i Parakotek bawili się w najlepsze układając Tajny Szyfr, którym mieli się w razie niebezpieczeństwa między sobą porozumiewać, podawali projekty kryjówek i przeglądali kolekcje radzieckich odznaczeń wojskowych, które Tata chłopców kupował na bazarze.

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!