Ciężki dzień mieliśmy ; o mało mi serce nie pękło z żalu nad Migdałem..Jak się zakopał w norze w drugim pokoju ok.12, tak wyszedł ok.21

Bez jedzenia, picia i kuwety
Kolega naprawiał mi kuchenki elektryczne i ogólnie robił różne hokus-pokus z prądem, miał ze sobą wielkie 'elektryczne' walizy, siedzieliśmy w związku z tym w kuchni, która przylega do pokoju, co jakiś czas trzeba było wyjść na korytarz do głównego bezpiecznika, więc drzwi... A na dodatek kolega mówi dużo i bardzo głośno. My z koleżanką też żeśmy gadały [ciszej] . Na koniec jeszcze pan przyniósł pizzę , bo nie było jak odgrzać obiadu... więc też pukanie, gadanie, nowy głos..
A biedny Migdałek w tej dziurze...
Jakiś czas trwało po ich wyjściu nim się ogarnął.. pomalutku, na ugiętych łapkach wyszedł do kuchni... a mnie w tym momencie drewniana taca wypadła z rąk...

Nawet świetlny ślad nie został po kocie... Musiałam go szukać w małym pokoju bo wlazł tam gdzie praktycznie trudno się siedzi...
Miałam jeden plasterek szynki jako nagrodę dla kotów i tym plasterkiem go wywabiłam , podzieliłam kotki... gadałam jakie są mądre itp...
Nasypałam kilka chrupek na czas nim przygotuję co innego... Migdał skubał , a miskę ma w pobliżu zlewozmywaka, gdzie myłam gary... Ostatnim, chcąc odstawić, machnęłam nie zauważająć , sierota, że nie wylałam wody

...Kota nie oblałam, siebie dość poważnie tak i woda chlapnęła na podłogę... wystarczyło... Migdał znowu tylko mignął...
W końcu wróciło do normy i normalnych zachowań, dziś też w porządku. Wysiuśkał się, wykupkał.. pojadł..
Ale jutro ma przyjść pani w takich tam sprawach, na krótko, ale to obcy w domu, który w dodatku puka najpierw ...
Nie mam pomysłu na socjalizację kota. Nie każdemu - tej pani np. - mogę kazać czołgać się z wędliną , po podłodze.. Zresztą..On w tej dziurze jest w takim stresie, że niemalże sie trzęsie jak się zagląda.
Jak nikogo nie ma tygodniami, to całkiem inaczej sie zachowuje...
Morela luz. Pospała na swoich miejscach, obejrzała narzędzia i postęp prac, olała sytuację...Głasnięta przez koleżankę przechodząc koło niej, warknęła tylko 'łapy przy sobie, kobieto' ale poruszała się w normalnym tempie.
Nie wiem czy nie byłoby słuszne wstawić drzwi do pokoju, żeby w takich sytuacjach kot miał jakiś azyl.. Ale nie wstawię...
No i tyle.
A dziś znowu słoneczko

Migdał poluje na ptaszki przez szybę, pojawiły się muchy i mrówki...
