Moje koty XIX. Druid ['] Zawieszka ['] Dżygit [']Kocio [']

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro mar 06, 2024 13:36 Re: Moje koty XIX. Druid ['] Zawieszka ['] Dżygit [']

mir.ka pisze:
Katarzynka01 pisze:
mir.ka pisze:
Katarzynka01 pisze:Ewkkrem, ta nieobsługiwalność Kocia jest jest inna. Ona jest skierowana na niego, nie na otoczenie. Nie nazwałabym tego autoagresją, ale to coś w tym stylu. On się tak koszmarnie stresuje wizytami w lecznicy. Ostatnio to było dramatyczne. Mama zadzwoniła do mnie skrajnie roztrzęsiona mówiąc, że Kocio umiera. Zaczął się najnormalniej dusić, ze stresu.

Zauważyłam taką prawidłowość. Wszystkie nasze koty, które trafiły do nas po przejściach tak reagują. Nemi, Rysia, teraz Kocio. Ja sobie jestem w stanie to wytłumaczyć tylko w jeden sposób. Im dłużej u nas są, im bardziej uwierzyły, że to ich dom, tym gorzej reagują na wynoszenie z niego. Może to strach przed kolejną utratą?


Chyba tak. U mnie Elenka jest kotem po przejściach, po drugiej stronie drzwi jest okropny świat. To jedyny kot przy, którym mogłabym zostawić otwarte drzwi do domu i ona nie wyjdzie, bo się boi. Jak jedzie do weta to prawie cały czas płacze i za każdym razem się posika, a biedna od ponad 2 lat prawie co miesiąc musi odbywać takie jazdy.

Mam właśnie identyczne wrażenia i obserwacje.
Putita uciekała wręcz od otwartych drzwi wejściowych. Mimo, iż trafiła do mnie jako dzika dzicz. mimo 3 pierwszych miesięcy "przemieszkanych" za lodówką, jakoś wolność jej nie nęciła :)


Elenka jak kiedyś wybiegła z domu za pozostałymi kotami to była strasznie wystraszona i wracała zaraz do domu na ugiętych łapkach.

Tzw żabi krok, ja go przynajmniej ta określałam :) Dracul przemieszczał sie w ten sposób gdy idiotycznie zupełnie chcieliśmy go przyzwyczaić do spacerów :strach:
Jeśli chcesz powstrzymać zielony (nie)ład, podpisz petycję https://stopgreendeal.org/pl/

Katarzynka01

 
Posty: 8914
Od: Śro gru 28, 2022 17:36

Post » Śro mar 06, 2024 13:54 Re: Moje koty XIX. Druid ['] Zawieszka ['] Dżygit [']

Katarzynka01 pisze:Jesteśmy w dupie, po prostu.

To, co Kocio ma w nosku, albo głębiej, to niestety nowotwór, który się teraz bardzo agresywnie rozwija :(
Po kuracji antybiotykowej było lepiej, wierzyliśmy, że to bakteria, a raczej polipy + bakteria. Niestety to nie to.
Kilka dni temu znowu zaczął kichać, od czasu do czasu pojawiała się kropelka krwi, dokładnie tak, jak wcześniej. Ale poza tym był kontaktowy, jadł, miział się. Wyglądało na lekkie, okresowe, zaostrzenie stanu. Jak poprzednio.
Już w sobotę był pierwszy symptom gorszego samopoczucia. Mianowicie gdy mama wieczorem wróciła do domu, Kocio nie witał jej w dzrwiach. Spał.
Wczoraj kichał, a wieczorem miał problem z "wykichaniem", tak to wyglądało. W nocy nic nie zjadł, a zawsze ma zostawione jedzenie w miseczce. Wieczorem zasypiał w łóżku z mamą, ale w nocy widać zmienił miejsce, a od rana jest taki jakiś mało kontaktowy. Nie pozwolił sobie oczyścić noska, po raz pierwszy sprawiał wrażenie jakby go to bolało. Przyjechał pan doktor i niestety postawił diagnozę najgorszą z możliwych :(
Kocio jest stary, obecnie wet ocenia go na 16 - 17 lat, ile ma, nie wiemy. Doktor wdrożył leczenie, ale nie wiadomo czy zadziała, generalnie - zalecenie eutanazji :placz:
Jeśli mu sie poprawi, to chwilowo, a mama nie chce go męczyć. Mówi, że patrząc jak on cierpi, ona cierpi wraz z nim i po prostu nie daje rady.

Przykro mi strasznie z powodu Kocia, ale najbardziej boję się w tej chwili o mamę, bardzo źle to znosi, bardzo. Po prostu nie wyrabia psychicznie. Mama jest zaprzysi.eglą przeciwniczką uporczywej terapii wiodącej donikąd. Zgadzam się z nią. Ale strasznie, koszmarnie, niewyobrażalnie boję się o nią :(
Z tą najstraszniejszą decyzją czekamy do jutra. Jeśli nie będzie żadnej poprawy, trzeba się będzie pożegnać z Kociem :placz:
Tylko nie wiem co później z mamą, z pustym wówczas od wielu lat domem, pustym bo bez zwierząt. No do dupy i tyle

edit: robienie mu badań innych niż badania krwi, nie ma sensu, nie wytrzyma tego


wiesz Kasiu, jesteśmy w podobnej sytuacji. Mycha kicha i prycha od ponad dwóch lat, często z krwią. Było podejrzenie polipu, zrobiona rhinoskopia. Polipu nie ma, jest COŚ. Coś jest umiejscowione w czaszce, uwypukla się do nosogardzieli na styku podniebienia miękkiego i twardego i blokuje odplyw wydzieliny. Kolejnym krokiem diagnostycznym powinna być tomografia glowy, której oczywiście nie zrobimy, bo cokolwiek to jest, to nic nie można z tym zrobić. A Myszka w maju skończy 17 lat, ma czynne hormonalnie guzy tarczycy i duże nadciśnienie, mimo olbrzymiego apetytu wciąż chudnie (dziś waga pokazała 2,84 kilokota, w styczniu było 3,05). A ciśnienie znów skoczylo do 205...po raz pierwszy od dawna udało się kotę utrzymać na czczo, więc badanie krwi. Na "pierwszej" łapie rozeszła się skóra - cienka jak papier, założone dwa szwy. Potem jeszcze trzy łapy klute, bo Mycha ma "od zawsze" zdolność chyba hamowania krążenia, bo krew nie leci.
Mam stan przedzawałowy, jutro sama idę do lekarza, mam nadzieję, że bez takich "atrakcji"

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16655
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro mar 06, 2024 14:10 Re: Moje koty XIX. Druid ['] Zawieszka ['] Dżygit [']

izka53 pisze:
Katarzynka01 pisze:Jesteśmy w dupie, po prostu.

To, co Kocio ma w nosku, albo głębiej, to niestety nowotwór, który się teraz bardzo agresywnie rozwija :(
Po kuracji antybiotykowej było lepiej, wierzyliśmy, że to bakteria, a raczej polipy + bakteria. Niestety to nie to.
Kilka dni temu znowu zaczął kichać, od czasu do czasu pojawiała się kropelka krwi, dokładnie tak, jak wcześniej. Ale poza tym był kontaktowy, jadł, miział się. Wyglądało na lekkie, okresowe, zaostrzenie stanu. Jak poprzednio.
Już w sobotę był pierwszy symptom gorszego samopoczucia. Mianowicie gdy mama wieczorem wróciła do domu, Kocio nie witał jej w dzrwiach. Spał.
Wczoraj kichał, a wieczorem miał problem z "wykichaniem", tak to wyglądało. W nocy nic nie zjadł, a zawsze ma zostawione jedzenie w miseczce. Wieczorem zasypiał w łóżku z mamą, ale w nocy widać zmienił miejsce, a od rana jest taki jakiś mało kontaktowy. Nie pozwolił sobie oczyścić noska, po raz pierwszy sprawiał wrażenie jakby go to bolało. Przyjechał pan doktor i niestety postawił diagnozę najgorszą z możliwych :(
Kocio jest stary, obecnie wet ocenia go na 16 - 17 lat, ile ma, nie wiemy. Doktor wdrożył leczenie, ale nie wiadomo czy zadziała, generalnie - zalecenie eutanazji :placz:
Jeśli mu sie poprawi, to chwilowo, a mama nie chce go męczyć. Mówi, że patrząc jak on cierpi, ona cierpi wraz z nim i po prostu nie daje rady.

Przykro mi strasznie z powodu Kocia, ale najbardziej boję się w tej chwili o mamę, bardzo źle to znosi, bardzo. Po prostu nie wyrabia psychicznie. Mama jest zaprzysi.eglą przeciwniczką uporczywej terapii wiodącej donikąd. Zgadzam się z nią. Ale strasznie, koszmarnie, niewyobrażalnie boję się o nią :(
Z tą najstraszniejszą decyzją czekamy do jutra. Jeśli nie będzie żadnej poprawy, trzeba się będzie pożegnać z Kociem :placz:
Tylko nie wiem co później z mamą, z pustym wówczas od wielu lat domem, pustym bo bez zwierząt. No do dupy i tyle

edit: robienie mu badań innych niż badania krwi, nie ma sensu, nie wytrzyma tego


wiesz Kasiu, jesteśmy w podobnej sytuacji. Mycha kicha i prycha od ponad dwóch lat, często z krwią. Było podejrzenie polipu, zrobiona rhinoskopia. Polipu nie ma, jest COŚ. Coś jest umiejscowione w czaszce, uwypukla się do nosogardzieli na styku podniebienia miękkiego i twardego i blokuje odplyw wydzieliny. Kolejnym krokiem diagnostycznym powinna być tomografia glowy, której oczywiście nie zrobimy, bo cokolwiek to jest, to nic nie można z tym zrobić. A Myszka w maju skończy 17 lat, ma czynne hormonalnie guzy tarczycy i duże nadciśnienie, mimo olbrzymiego apetytu wciąż chudnie (dziś waga pokazała 2,84 kilokota, w styczniu było 3,05). A ciśnienie znów skoczylo do 205...po raz pierwszy od dawna udało się kotę utrzymać na czczo, więc badanie krwi. Na "pierwszej" łapie rozeszła się skóra - cienka jak papier, założone dwa szwy. Potem jeszcze trzy łapy klute, bo Mycha ma "od zawsze" zdolność chyba hamowania krążenia, bo krew nie leci.
Mam stan przedzawałowy, jutro sama idę do lekarza, mam nadzieję, że bez takich "atrakcji"

:(
Też jesteśmy w dupie, po prostu :( Diagnostycznie jesteśmy. Możemy zrobić badania krwi (i to robimy), a i to pod warunkiem, że wet przyjedzie do domu pobrać krew.
Jest podejrzenie bakterii, polipu lub nowotworu. Te dwa ostatnie mogą być dodatkowo powikłane przez bakterie. Leczymy objawowo, nie mamy w zasadzie innej możliwości. Zresztą jest dokładnie jak piszesz - nawet gdyby coś by w takich badaniach wyszło, nic nie zrobimy. Nie zyskamy nic poza wiedzą a to za cenę nie bardzo wiadomo jaką, ale niewatpliwie wysoką. Poza strachem o Kocia, a może nawet przed strachem o Kocia, jest ogromny strach o mamę. Widzę jak ona to wszystko coraz gorzej znosi, jak przeżywa. Dupa do kwadratu generalnie.
Z tym "hamowaniem" krwi. Tak miała Rysia, tak bardzo się stresowała, że w efekcie krew po prostu nie leciała, więc czasem wszystkie łapki były kłute żeby sie tylko dobrać do materiału badawczego.
Ten stan przedzawałowy to przenośnia czy faktycznie? :strach:
Trzymaj się z Mychą, a przede wszystkim ze sobą, tzn swoim zdrowiem <3
Jeśli chcesz powstrzymać zielony (nie)ład, podpisz petycję https://stopgreendeal.org/pl/

Katarzynka01

 
Posty: 8914
Od: Śro gru 28, 2022 17:36

Post » Śro mar 06, 2024 15:55 Re: Moje koty XIX. Druid ['] Zawieszka ['] Dżygit [']

Katarzynka01 pisze:Mam właśnie identyczne wrażenia i obserwacje.
Putita uciekała wręcz od otwartych drzwi wejściowych. Mimo, iż trafiła do mnie jako dzika dzicz. mimo 3 pierwszych miesięcy "przemieszkanych" za lodówką, jakoś wolność jej nie nęciła :)


U nas na korytarz wylazi - i to jakze chetnie - Kropek. Kicia i Lapek na poczatku swej kariery "domowych" tez lubiy tam sobie pospacerowac. Teraz nawet nosa nie wysciubia za prog. Ba, do drzwi otwartych nie podejda. Za to Kropek siedzi pod drzwiami i wyje, bo chce tam, na korytarz, polezec na wycieraczce sasiadki, co to ma kotke, ktora go czuje i fuczy zza drzwi. I kij, ze Kropek generalnie olewa inne koty (tylko ludzie sie licza dla niego), ale tu akurat ma wlasnie chec sobie polezec i powkurzac!
Obrazek


Ludzie, którzy nie lubią kotów, w poprzednim życiu musieli być myszami.

Lifter

Avatar użytkownika
 
Posty: 4924
Od: Pt sie 09, 2013 10:47
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro mar 06, 2024 16:53 Re: Moje koty XIX. Druid ['] Zawieszka ['] Dżygit [']

stan przedzawalowy tym razem to przenośnia, bardzo źle znoszę weta z rudą. Gucio miał wywalone na wszystko, ja byłam z nim przy wszystkim, było ok. Ruda histeryzuje, a ja razem z nią. Na pobranie krwi daję ją "na szpital", bo - paradoksalnie - jest wtedy spokojniejsza i tylko pyskuje w nieboglosy.
Badanie krwi musiałyśmy już zrobić, nie miala badane chyba przez rok, a przecież cały czas bierze leki na tarczycę i nadciśnienie.
Wtedy, po rhinoskopii, dostawała gentamycynę w nebulizacji. Z posiewu wyszła paleczka ropy głęboko w zatokach, wrażliwa tylko na genta i wanko, przy czym wanko u kotów nie ma zastosowania. Po tej kuracji przez jakiś czas był spokój, potem smarkanie wróciło, ale tak trochę inaczej - przez kilka dni smarka i kicha z krwią, potem mija samo.
A dziś bylyśmy na kontroli ciśnienia po zmianie dawki nowego leku na nadciśnienie. I co - ano dupa, był straszny kocioł, kilka psów i ciśnienie wywaliło w kosmos. Rozważam kupno ciśnieniomierza weterynaryjnego (tak ok 4 tysie :strach: :strach: ) A smarki od kiku dni nie mijają, wetka stwierdziła, że wejdziemy z antybiotykiem, takim o szerszym spektrum (amoksy z kwasem klawulanowym) i sinupred do tego.
Glównym celem teraz jest utrzymanie koty w stanie możliwie bezstresowym oby jak najdlużej. Miewa gorsze dni, oczywiście - wtedy bardziej się izoluje, bardziej wybrzydza przy jedzeniu, więc stawiam drugi, trzeci, czwarty talerzyk, ale ogólnie nie jest źle. Oczywiście liczę się z tym, że TO moze nadejść w każdej chwili, że ten "twór" zacznie uciskać mocniej, że zacznie sprawiać ból, że serduszko nie wytrzyma nadciśnienia ( w kwietniu mamy kolejne echo), no ale w końcu to już staruszka.

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16655
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro mar 06, 2024 19:27 Re: Moje koty XIX. Druid ['] Zawieszka ['] Dżygit [']

Tak myślałam, że to przenośnia, ale wolałam się upewnić, zwłaszcza, że nadal chyba nie posługuję się całością mózgu :roll:
Ale dobrze, że to przenośnia :)
Nebulizacja, niestety nie wchodzi w grę. Kocio fatalnie reaguje na dźwięk urządzenia - ucieka w popłochu i histeryzuje. Kupiłam polecany na forum nawilżacz powietrza, ale niestety jego działanie nie jest tak skuteczne.
No cóż, mam tylko nadzieję, że da radę, że i ten kryzys opanujemy.
W kwestii diagnostyki szerszej niż badania krwi czy osłuchanie, jesteśmy po prostu bezradne.
Jeśli chcesz powstrzymać zielony (nie)ład, podpisz petycję https://stopgreendeal.org/pl/

Katarzynka01

 
Posty: 8914
Od: Śro gru 28, 2022 17:36

Post » Śro mar 06, 2024 22:25 Re: Moje koty XIX. Druid ['] Zawieszka ['] Dżygit [']

Kurcze, co watek, to taki zdrowotny sie robi.
Za futrzaki, niech sie uda zlapac jak najwiecej czasu razem.

FuterNiemyty

 
Posty: 4943
Od: Pt gru 01, 2017 11:58

Post » Śro mar 06, 2024 22:31 Re: Moje koty XIX. Druid ['] Zawieszka ['] Dżygit [']

Takie to już uroki kocich wątków :)
Za futrzaki! To świetne życzenia dla nas wszystkich :ok:
Jeśli chcesz powstrzymać zielony (nie)ład, podpisz petycję https://stopgreendeal.org/pl/

Katarzynka01

 
Posty: 8914
Od: Śro gru 28, 2022 17:36

Post » Śro mar 06, 2024 22:37 Re: Moje koty XIX. Druid ['] Zawieszka ['] Dżygit [']

a ruda grzecznie siedziała w transporterku przez te 10 - 12 minut (na tyle starczala zalecana porcja), przykryta grubym recznikiem. Dźwięk chyba do niej nie docierał. Tyle, że antybiotyk w nebulizacji nie zawsze ma sens i odnosi skutek. Wtedy wiedzieliśmy z czym się mierzymy i bylo to celowane. Teraz walimy w ciemno, bo kolejna rhinoskopia niewielki ma sens, a wiąże się z przyśpieniem kota.

Tak mi się skojarzyło - wiele lat temu, jak pracowałam w szpitalu, był taki chirurg, co to ratowanie za wszelką cenę...Pacjentka, wiek 80+, praktycznie niewydolność wielonarządowa, rodzina modli się o szybkie zejście, bo cierpienie ogromne..Doktor przychodzi na dyżur, pacjentka w agonii, a ten zleca pilne rtg. Zeszła nam we windzie... Trzeba wiedzieć, kiedy kończy się pomoc, a zaczyna znęcanie

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16655
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro mar 06, 2024 22:44 Re: Moje koty XIX. Druid ['] Zawieszka ['] Dżygit [']

To prawda, ale to jest zawsze dla mnie problem, ta cieniutka linia gdy pragnienie pomocy przeradza się w dręczenie :(
Nie jestem pewna czy ja sobie z tym radzę tak, jak powinnam.
Jeśli chcesz powstrzymać zielony (nie)ład, podpisz petycję https://stopgreendeal.org/pl/

Katarzynka01

 
Posty: 8914
Od: Śro gru 28, 2022 17:36

Post » Śro mar 06, 2024 23:25 Re: Moje koty XIX. Druid ['] Zawieszka ['] Dżygit [']

Może w tym temacie zaufaj Mamie ?
Potrzymaj za mnie jutro kciuki, bo zawał to nie, ale mam pulmonologa, a dobrze nie jest

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16655
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro mar 06, 2024 23:35 Re: Moje koty XIX. Druid ['] Zawieszka ['] Dżygit [']

Oczywiście, że tak, to mamy decyzja, ja tylko staram się ją wspierać.

Będę trzymać i to mocno :ok:
Tylko daj znać
Jeśli chcesz powstrzymać zielony (nie)ład, podpisz petycję https://stopgreendeal.org/pl/

Katarzynka01

 
Posty: 8914
Od: Śro gru 28, 2022 17:36

Post » Czw mar 07, 2024 5:57 Re: Moje koty XIX. Druid ['] Zawieszka ['] Dżygit [']

Czytam, trzymam kciuki, całuję Was obie.

jozefina1970

Avatar użytkownika
 
Posty: 33218
Od: Nie maja 09, 2010 12:46
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Czw mar 07, 2024 9:25 Re: Moje koty XIX. Druid ['] Zawieszka ['] Dżygit [']

W nocy Kocio miał atak kichania, duszności?
Nie jestem pewna czy tym razem leczenie przebiega tak skutecznie jak ostatnio.
Obym się myliła
Jeśli chcesz powstrzymać zielony (nie)ład, podpisz petycję https://stopgreendeal.org/pl/

Katarzynka01

 
Posty: 8914
Od: Śro gru 28, 2022 17:36

Post » Czw mar 07, 2024 14:22 Re: Moje koty XIX. Druid ['] Zawieszka ['] Dżygit [']

Pojedynczy atak kichania mógł być przypadkowy, coś podrażniło nosek. A jak dziś w dzień? I jak koci apetyt?
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 70045
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: zuza i 74 gości