Afrykańskie koty: Maluch i Baja

wcisnęłam znajomemu kilka ogłoszeń - żeby rozdał znajomym. to Algierczyk, ale przez lata mieszkał we Francji, więc mentalnością europejską "skażony" i ma na miejscu znajomych, którzy też raczej z tych kręgów się wywodzą. może ktoś się zainteresuje.
dzwoniłam też do DS Pchełki - tam wszystko ok - odwiedzę ich w pt lub niedzielę. kobietka od Pchełki obiecała rozejrzeć się wokoło za domem dla Kuszki.
no i jeszcze staram się sprowadzić jednak wetkę do Kuszki, bo do tej pory nie dostała szczepionki p.PP i kociemu katarowi. jej pańcia miała ją zaszczepić miesiąc po zakończeniu leczenia grzybicy, a dziś mi mówi, że ona nic o tym nie wiedziała. jasne! pamiętam, jak jej o tym mówiłam, a na dodatek ma wszystko napisane czarno na białym w "instrukcji obsługi kota", którą zaraz na początku ode mnie dostała :evil:

szkoda, że ten domek Kuszki okazał się tak nieopowiedzialny...

- a najgorsze jest to, że tam na miejscu masz tak małe szanse na znalezienie innego sensownego..... :evil:

- może rzeczywiście jednak ogłosić Kuszkę w Polsce, ale to zawsze jeszcze kwestia transportu, nawet, gdyby chętni się znaleźli...

a ja liczę na to, że DS Pchełki zaraził kogoś miłością do kotów i znajdzie jej dom

joluka pisze:może rzeczywiście jednak ogłosić Kuszkę w Polsce, ale to zawsze jeszcze kwestia transportu, nawet, gdyby chętni się znaleźli...

i to nie o sam transport chodzi. trzeba zaczipować, pobrać krew i wysłać do Francji na badanie przeciwciał wścieklizny, potem na podst. wyników miejscowy wet wystawia certyfikat, z którym mogę przekroczyć z kotem granicę. taka procedura trwa ok.miesiąca. czyli w tym czasie Kuszka musiałaby być u mnie, izolowana w oddzielnym pokoju, bo testów brak. a ja co jakiś czas wyjeżdżam - i wtedy nikt nie dopilnuje, żeby koty były izolowane. na dodatek ona chyba mnie całkiem zapomniała, przynajmniej takie wrażenie ostatnio robiła.
no i czy ktoś z PL zdecydowałby się wziąć kota tak z ogłoszenia, nie widząc go na żywo??? a jeśli Kuszkę wezmę do PL, to musi ją ktoś wziąć, bo nie mogę z nią tak w tą i z powrotem jeździć.
no i jeszcze biorąc pod uwagę, w jak dzikiego kota Kuszka potrafi przemienić się u weta, to jakoś mnie przeraża to pobieranie krwi, transport samolotem, wyjmowanie jej z transportera przy przechodzeniu przez bramkę (żeby prześwietlić kocią torbę)... nie ogarniam tego :oops:

cynamon i wanilia pisze:a ja liczę na to, że DS Pchełki zaraził kogoś miłością do kotów i znajdzie jej dom

też na to po cichutku liczę...

Trzymam kciuki za znalezienie domku dla Kuszki :ok:

Nie bardzo wiem, w jaki inny sposób mogę pomóc

kciuki muszą wystarczyć

ja tu na miejscu powalczę, może coś wywalczę :twisted:

pewnie już cała polonia i nie tylko mają mnie za kocią wariatkę, ale co mi tam :wink:

dzieci jakoś rodzić mi się tu nie chce, a czymś pożytecznym trzeba się zająć :mrgreen:

Mnie rodzina już zaczyna uważać za szurniętą, tym bardziej, że nie czuję powołania do bycia rodzicem i zapieram się jak tylko mogę, rękami, nogami i .... kotami

skąd ja to znam :wink:

mnie co prawda rodzina nie naciska, ale za to obcy ludzie zaczynają włazić z butami w nie swoje sprawy i wypytywać i rzucać aluzje, że już pora, że wszyscy wokół tak a my nie, że to taki dobry czas i miejsce na potomstwo. no rzeczywiście, Algieria to wymarzone miejsce na powiększanie rodziny :strach:

a Ty w Algierii tymczasowo jesteś?
jak się tam żyje?

tymczasowo, jasne! żyje się tu tak, że warto wracać do Polski :wink:

Po przygodzie życia wracaj więc Kochana. No a na razie kciuki trzymam za Kuszeńkę.. Za bardzo dobry dom cudem zdobyty.. :ok:

Beatko - nie słuchaj głupich ludzi i rób w życiu tylko to, co Ci serce podpowiada!!!!!!! :1luvu:

ja też mam cały czas nadzieję, że i tam znajdzie się ktoś, kto nie traktuje zwierząt jak przedmiotów i ulituje się nad Kuszką - i mocno trzymam :ok:

Kciukamy za to, kciukamy :ok:

Cały czas jestem z Wami i kciuki trzymam :ok:

Bardzo Wam dziękuję za kciuki

Jak cokolwiek się zmieni, dam znać. Na razie zaczynam się łamać, czy nie wziąć Kuszki do siebie na czas wakacji jej obecnej pańci, tylko boję się, że jeśli wezmę ją do siebie, to już jej nie będą ode mnie chcieli wziąć, a w sierpniu nie mogę jej u siebie mieć :roll:

no i byłaby u mnie znów izolowana w pokoju, znów zmiana miejsca i opiekuna. a z drugiej strony po co jej ten wyjazd "na wakacje"? czy ta pańcia nie chce po prostu wywieźć Kuszki i zostawić gdzieś na wsi???
inna sprawa, że TŻ by mnie chyba przechrzcił, gdyby się okazało, że znów Kuszka u mnie... TŻ twierdzi, że jak ją wezmę niby na czas ich wakacji, to już kotki nie odbiorą i będziemy mieć kłopot

Afrykańskie koty: Maluch i Baja

Kto przegląda forum