Dziekuje. Czarniutka byla szczegolna, masz racje Hano, ona nauczyla mnie milosci do kotow.
Dla przypomnienia: wzielam ja z Azylu w Konstancinie przed majowym dlugim weekendem w 2001 roku. Byla zakochana w moim przyszlym ex-mezu. Z wzajemnoscia. On takze po niej placze. Byla cudowna, slodka i kochana, mimo ze jak w nocy drapala ksiazki, zeby mnie obudzic to jej wytrzasniecie z czarnego futra obiecywalam
Lubila spac na poduszce przytulona do mojej glowy mruczac. Lubila jak sie ja drapalo pod brodka. Lubila lezec na kolanach. Lubila gotowana rybke i smietane. Lubila bawic sie frotkami.
Swiat nie bedzie taki sam bez niej, ale... pani Beata sie nia na pewno zaopiekuje troskliwie.
Dla mnie teraz najwazniejsze jest to, ze ona juz nie cierpi. Przez ostatnie dwa tygodnie nie miala wiele przyjemnosci z zycia. Jeszcze w piatek/sobote bylo jakby lepiej... Bardzo sie ucieszylam. Od niedzieli bylo coraz gorzej. Tak, jakby sie poddala i nie chciala, zeby ja dalej meczyc. Ciesze sie, ze odeszla przy mnie, wiem, ze byla spokojna.
Bede tesknic, wiadomo...