Matwiej - kot który rozdaje całusy - teraz Morris w DS :)

Tilapia jest dobra, bo to ryba z tych o zapachu 7-dniowych skarpetek :-)

ja sama lubie tak poddusić w sosie słodko-kwaśnym - pychotka
a co do mięska dla puchatego pulpeta to zawsze myślałam odwrotnie - że najlepsze mięsko to takie czyste, bez żyłek, ścięgien, itp.

Jak się teraz zastanowię to rzeczywiście - kot z natury gryzie tylko tyle ile musi, żeby przełknąć, a mięsko II kat. wymaga gryzienia

Żartujesz z tą tilapia

wstyd się przyznać że mi smakuje :mrgreen:

Marzenia11 pisze:Żartujesz z tą tilapia
wstyd się przyznać że mi smakuje

no co ty? tilapia jest pycha, ale pod warunkiem że się lubi takie "zapachowe" ryby :mrgreen:

przeciwieństwo - ryba bez zapachu (i smaku) to dla mnie panga.
jak lubisz ryby to polecam przepis "ryba na byle jak - byle szybko" :-)

zamrozone ryby wrzucasz na patelnię na 5 min, jak się rozmrożą dodajesz sos ze słoika (lub wersja tania - przecier pomidorowy i przyprawy) i po 5 min. masz gotowe danie :-)

dorzucam też warzywa jak mam pod ręką np. z wczorajszego obiadu ;-)

można ugotować też ryż, ale wtedy czas przygotowania to AŻ 15 min ;-)

ewar pisze:Mięso powinno być przemrożone i potem sparzone.Kurczak, wołowina, indyk, nie wieprzowina.Ryby rzadko.Moje koty nie lubią podrobów, tylko Czaruś zje serca lub nerki ( te daję wyjątkowo).Słyszałam, że mięso takie jak wołowina powinno mieć trochę twardych części, koty gryząc to czyszczą sobie ząbki.
Odpowiem za Zosię.Muszą się dostosować do terminu p.Marcina.On bywa w Stalowej Woli od czasu do czasu, ale na pewno nie co tydzień.Od niego też więc zależy termin przyjazdu Matwieja.

Przepraszam, ale w jakim celu? Świeżo nabyte daję bez mrożenia, resztę porcjuję i mrożę, a potem podaję po rozmrożeniu. Robię tak od 40 lat i nic się kotom nie dzieje. Nie kumam po co mrozić i jeszcze zaparzać :roll:

Kocia zdobycz nie jest ani mrożona ani parzona.

Jeżeli kupuję porcję tylko "na dzisiaj" to tylko sparzam.Kocia zdobycz nie jest mrożona, ani parzona, a koty wolnożyjące są zarobaczone.

Matwiej je każde mięsko jakie mu dałam fileta,wołowine zjadły z prędkoscią swiatła aż zdziwiona byłam bo w domu stała w miskach a Matwiej i Kuro dosłownie zmietli ją z misek.Serca,narki od czasu do czasu też jadł.ja też mięso mroże i później rozmrożone serwuje .Suche też ładnie jedzą ,w suchym najbardziej gustuje Kuro.Matwiej tęskni już do człowieka ,do mieszkania,piwnica to dla niego zbyt mały kontakt z człowiekiem bo ile tam jestem 3-4 razy dziennie po kilka minut. :kotek:

Ewo, bardzo dziękuję za "pełnienie honorów domu", czyli informacje natemat transportu, których ja niestety precyzyjniej nie podałam (za co przepraszam).
Przepraszam także za nieobecność (taki kocio-ludkzi los).

Kochani.
Ewar ma 100% racji, że w kwestii transportu Matwiejka okrąglaka do Stalowej Woli jesteśmy uzależnieni od Marcina kolegi Renifera.
Przy okazji jeszcze raz baaaaardzo, baaaardzo dziękuję Ewie za tak szczodrą ofertę przechowania u siebie Matwieja do momentu przekazania grubciowatego kociego spadochroniarza do swojego domku.

Taka ekwilibrystyka ułatwia nam bardzo kwestie Matwiejo-transportowe i nie da się ukryć oszczędza pieniądze.

Jak na razie planujemy (mam nadzieję, że w ten weekend Renifer znowu nie utkwi w jakiejś fabryce a wróci do domu :oops:

), że gdyby udało się w tę niedzielę pojechać do Szczytna, zabrać Matwieja, zamaskować partyzanta u nas w domu do momentu aż Marcin będzie jechał do Stalowej Woli (na razie wiem, że to przyszły tydzień, nie znam precyzyjnego terminu), to przy sprzyjających okolicznościach i żywclziwym uczestnictwie wszystkich ludzkich elementów tego systemu przerzutu... Matwiejasty wylądowałby w Stalowej Woli w przyszłym tygodniu...

Uuuuuffff, ale się popisałam :oops:

czyli przy najlepszych wiatrach jeszcze co najmniej dwa tygodnie

Dlaczego 2 tygodnie? :roll:

Mniej więcej za tydzień (może ciut więcej) powinien być już w Stalowej Woli.

dla nas jeszcze ten tydzień i następny do piątku lub soboty, bo dopiero wtedy możemy wybrać się do Stalowej Woli

cierpliwość jest cnotą - powtarzaj - cierpliwość jest cnotą - powtarzaj - cierpliwość jest cnotą... :mrgreen:

ewexoxo pisze:cierpliwość jest cnotą - powtarzaj - cierpliwość jest cnotą - powtarzaj - cierpliwość jest cnotą...

oj tak, doskonale wiem coś o tym :mrgreen:

- ale warto

Ja zupełnie z innej, nie kociej beczki - może ktoś mi może pomóc?

viewtopic.php?f=27&t=138827

W każdym razie czekam na Matwieja.Odbiorę go zaraz, jak tylko p.Marcin podjedzie.Niestety, kot będzie miał do dyspozycji tylko kuchnię, ale nie powinno mu być w niej źle. Dobre jedzonko i mizianki będzie miał zapewnione.

ewar pisze:Jeżeli kupuję porcję tylko "na dzisiaj" to tylko sparzam.Kocia zdobycz nie jest mrożona, ani parzona, a koty wolnożyjące są zarobaczone.

Jasne, bo nikt ich nie odrobacza. Swojego domowego możesz odrobaczyć - albo przynajmniej badania na robale zrobić - tyle razy, ile będzie potrzeba.

ciekawa jestem jak Matwiej zareaguje na te przeprowadzki? bidulek już całkiem bedzie zdezorientowany co się z nim robi

Matwiej - kot który rozdaje całusy - teraz Morris w DS :)

Kto przegląda forum