Nowa seteczka, stara bajeczka - Kroniki skrzata Kleofasa

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon paź 13, 2008 11:57

Tak jest - do Złociejowa :!:
Obrazek Frania 03.01.2013 [*] na zawsze w moim sercu

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto paź 14, 2008 10:53

Znów nie ma bajusiiii! Że tak sobie zacytuję:

MaryLux pisze::placz::placz::placz::placz::placz::placz:
:placz::placz::placz::placz::placz::placz:
:placz::placz::placz::placz::placz::placz:
:placz::placz::placz::placz::placz::placz:
:placz::placz::placz::placz::placz::placz:
:placz::placz::placz::placz::placz::placz:


Ja chcę bajusię!

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto paź 14, 2008 10:56

wróciłam i z pręguskami zaznaczamy swą obecność.

ale mam co czytać :D

cortunia

 
Posty: 1390
Od: Wto lis 07, 2006 17:36
Lokalizacja: Warszawa - Tarchomin wreszcie

Post » Wto paź 14, 2008 21:24

Wysoko ponad parkiem wisiał ogromny, srebrzysty księżyc otulony białawą poświatą. Pożegnałem Babcię Teklę i Kociamę i poszedłem w stronę rynku wąską, wydeptaną przez zwierzęta ścieżką. Właśnie mijałem staw, gdy na mostku spostrzegłem dwie zapatrzone w wodę postaci. Obok siedział wyprostowany czujnie pies. Na mój widok poruszył lekko ogonem i cicho zapiszczał.
- Piękny wieczór – powiedziałem, a komendant straży miejskiej pomachał do mnie ręką. Pacynka przechylona przez barierkę popychała długim patykiem malutką łódeczkę.
W parku panowała cisza tak wielka, że słychać było spadające na ziemię liście i cichy trzask pękających skorupek, skorupek, z których wypadały prosto w trawę kasztany.
W poprzek ścieżki głośno sapiąc dreptał jeż.
Skrajem rynku, trzymając się za ręce przeszło dwoje ludzi. Pogrążeni w rozmowie zmierzali w kierunku ulicy Dobrych Czarów, a w ślad za nimi bezszelestnie sunęło rude kocisko.
Noc była niespotykanie ciepła, przejrzysta niby woda i pomyślałem, że tylko ja jeden jestem sam.
Co prawda znajdowałem się w moim mieście, ale rozpaczliwie brakowało mi kogoś, komu mógłbym powiedzieć, że to pewnie ostatnia z ciepłych nocy, że lada dzień nadejdą mgły i szarugi, że jeszcze trochę i zgasną kolory, a popołudnia staną się szare niby pajęczyna…
Spojrzałem w stronę cukierni. Zauważyłem cień panny Madzi gaszącej dopalające się świeczki i lekko zastukałem w szybę.
- Dobranoc – zawołała wesoło i ostatnie światełko zgasło. Cukiernia pogrążyła się w mroku.
Okna hotelu były ciemne, najwyraźniej pani Małgorzata udała się już do snu…cicho nacisnąłem klamkę i na palcach wszedłem na górę.
Już miałem otworzyć szafę, gdy malutki kamyk uderzył o szybę, a za nim drugi i trzeci.
Odsunąłem zasłonę i wyjrzałem przez okno.
Na chodniku stała panna Madzia trzymając oburącz stare radio.
- Może chce pan posłuchać radia ? – Zapytała. – Babcia Tekla powiedziała, że…że pan chętnie posłucha muzyki…
Zbiegłem na dół, a panna Madzia cicho, niby kotka weszła po schodach i postawiła radio na stoliku.
Zamknąłem drzwi na klucz i zgasiłem światło. Ledwie pokój pogrążył się w ciemności rozbłysło zielone oko.
- Piękna noc – odezwał się najdroższy głos.
Zamarłem z bijącym sercem.
Smuga księżycowego światła wślizgnęła się przez szparę w firance.
W mroku coś poruszyło się.
Zamrugałem oczyma. Z głośnika popłynęła cicha melodia. Przymknąłem oczy i oddałem się wspomnieniom.
Nie otwierając oczu wyjąłem z kieszeni fajkę.
- Ten sam tytoń…- zaszeptało w mroku. - A leśne wino?
Uśmiechnąłem się.
Zegar na ratuszowej wieży wybił pierwszą.
Na kocich łbach rynku zastukały obcasy Pacynki, zaskrzypiały rzeźbione drzwi narożnej kamieniczki.
- Posuń się – usłyszałem głos dobiegający z otwartego okna.
- Ani mi się śni – odpowiedział drugi, pełen urazy głos i zapadła cisza.
Melodia ucichła i zielone oko zgasło.
Pogładziłem ściankę radia i przewiesiłem kubrak przez oparcie krzesła. Cicho podszedłem do otwartych drzwi szafy.
Sen przyszedł natychmiast i przeniósł mnie na łąkę pod lasem, gdzie młoda, bosa kobieta przenosiła na płótno kolorowe kwiaty, potargane trawy i sztywno sterczące łodygi ostów. Niebo nad łąką było tak błękitne, jak tylko potrafi być niebo we śnie, a moje serce było pełne radości tak bardzo, jak bardzo pełne radości potrafi być serce szczęśliwego skrzata.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Śro paź 15, 2008 9:59

tylko w tej bajusi Ci, co odeszli mogą choć na chwilę do nas powrócić, szkoda, że w realu nie może tak być... :cry:
pięknie piszesz caty, dziękuję za te zaczarowane chwile :1luvu:
ObrazekObrazek

mar9

Avatar użytkownika
 
Posty: 13971
Od: Wto mar 22, 2005 14:47
Lokalizacja: Zabrze

Post » Śro paź 15, 2008 18:50

afrykańska pieśń głosi

UMARLI WCALE NIE SĄ UMARLI

tak że łatwo się mnie nie pozbędziecie :P
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Śro paź 15, 2008 19:47

:lol: :lol: Doczytuje
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60859
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Czw paź 16, 2008 6:31

caty pisze:afrykańska pieśń głosi

UMARLI WCALE NIE SĄ UMARLI

tak że łatwo się mnie nie pozbędziecie :P


caty... bądź z nami...w tej czy innej formie istnienia... :lol: i pisz piękne bajusie :love:
ObrazekObrazek

mar9

Avatar użytkownika
 
Posty: 13971
Od: Wto mar 22, 2005 14:47
Lokalizacja: Zabrze

Post » Czw paź 16, 2008 8:39

Przepraszam za nieregularność, ale mam pracę na tzw przełomie, np dzisiaj od 11.20 do 17.30 i to mnie rozbija. ale wieści dobre są - remont zakończony, grzyb zwalczony, dom uporządkowany, wino dojrzało, więc...się poprawię.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Czw paź 16, 2008 9:17

caty pisze:Przepraszam za nieregularność, ale mam pracę na tzw przełomie, np dzisiaj od 11.20 do 17.30 i to mnie rozbija. ale wieści dobre są - remont zakończony, grzyb zwalczony, dom uporządkowany, wino dojrzało, więc...się poprawię.

miały być zdjęcia grzybka...
a to winko to...leśne??? :lol: :lol: :lol:
za udany remont brawo, w zimie Ci bedzie cieplutko to i bajusie będą dłuuuuuuugieeee :dance:
ObrazekObrazek

mar9

Avatar użytkownika
 
Posty: 13971
Od: Wto mar 22, 2005 14:47
Lokalizacja: Zabrze

Post » Czw paź 16, 2008 10:57

caty pisze:Przepraszam za nieregularność, ale mam pracę na tzw przełomie, np dzisiaj od 11.20 do 17.30 i to mnie rozbija. ale wieści dobre są - remont zakończony, grzyb zwalczony, dom uporządkowany, wino dojrzało, więc...się poprawię.

Poprawisz się, tzn. zmienisz fryzurkę czy troszkę się zaokrąglisz?

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw paź 16, 2008 19:47

Ze snu obudził mnie monotonny szelest deszczu.
Usiadłem na posłaniu i spojrzałem w okno. Jakiś szary, przemoknięty na wskroś liść przykleił się do szyby niby mokra, zmarznięta dłoń, a na parapecie siedział szary, zmoknięty gołąb.
Z korytarza dochodziło stukanie obcasów pani Małgorzaty i zapach jajecznicy z cebulką.
Wyszedłszy z szafy stwierdziłem, że zrobiło się chłodno. Założyłem sweter i zszedłem na dół..
W jadalni panowało miłe ciepło – to pani Małgorzata napaliła w kominku, a gorąca zbożowa kawa rozgrzała mnie do reszty.
- No i po lecie – rzuciła kucharka.
Przysiadła obok pani Małgorzaty i pokiwała głową.
- Wydawało mi się – powiedziała, - że w nocy ktoś grał walca…gdyby nie to, że radio stoi w cukierni dałabym sobie głowę uciąć, że to było gdzieś nad moją głową…
Spojrzała w stronę pani Małgorzaty, a na jej policzki wystąpił ceglasty rumieniec.
- Mam nadzieję, że nikt nie przytargał tutaj tego diabelskiego radia…prawda, pani Małgorzato?
Pani Małgorzata rzuciła mi podejrzliwe spojrzenie i energicznie zaprzeczyła. Na twarz kucharki powróciły normalne kolory, a ona sama odetchnęła z ulgą.
- Sama nie wiem – powiedziała, – dlaczego dałam się namówić na przyjazd do tego dziwacznego miejsca…nic nie dzieje się tutaj tak jak wszędzie.
- Ponieważ ogłosiłam w gazecie, że poszukuję naprawdę dobrej kucharki – uśmiechnęła się pani Małgorzata. – Sama pochodzę z zupełnie innego miejsca, ale dzisiaj jakoś nie wyobrażam sobie, abym mogła zamieszkać gdzie indziej.
W kominku zasyczało wilgotne polano, a o parapet uderzyła nowa fala deszczu.
- Pamiętam, jak nieboszczyk opowiadał mi o swoim mieście…mówił o złocistych dachach, starych drzewach, ale nie wspomniał o gadających kotach ani dziwnych dźwiękach dochodzących z lasu…
Pochyliłem głowę starając się ukryć uśmiech, bowiem przypomniałem sobie nagle pulchną, rudowłosą dziewczynę stojącą na brzegu lasu i wpatrującą się w jego głąb przestraszonymi oczyma.
- Niech pan sobie wyobrazi, że do dzisiaj czuję się w lesie nieswojo…
- Tutaj w ogóle nikogo normalnego nie ma – westchnęła kucharka. Pani Małgorzata surowo zmarszczyła brwi.
- Przecież pan Kleofas przyjezdny i jego to nie tyczy – ciągnęła niczym niezrażona kucharka, – chociaż gdyby z nami został, to…
Spojrzała wymownie na moje rękawiczki i nasuniętą na czoło czapkę.
- Pan Kleofas – rzekła pani Małgorzata – jest konserwatorem zabytków, artystą.
- Wiem – nieco urażona kucharka dorzuciła do paleniska parę drew. – Stary pan Melchior też był artystą. Chodził w pelerynie, a wieczorami…- na twarzy kucharki pojawił się rozmarzony wyraz – tak pięknie grał na mandolinie…
Mimo woli wstrząsnąłem się lekko.
Pani Małgorzata podniosła się z fotela i powróciła z dzbankiem mocnej, aromatycznej herbaty.
Ledwie zdołaliśmy napełnić szklanki ktoś zadzwonił do hotelowych drzwi i po chwili w progu jadalni stanął przemoknięty do suchej nitki Jerzy.
- Na miły bóg! – Wykrzyknęła pani Małgorzata załamując ręce. – Proszę ze mną, szybko…mam tu spodnie i sweter po nieboszczyku, niech pan się przebierze…gotów pan dostać zapalenia płuc…
- Zapalenie płuc – Jerzy uśmiechnął się kwaśno. – Cóż z tego.
- Proszę NATYCHMIAST iść się przebrać – rzekła pani Małgorzata tonem nieznoszącym sprzeciwu.- Łazienka jest na piętrze.
Kiedy Jerzy mocno pociągając nosem powrócił do jadalni miał na sobie zbyt obszerną flanelową koszulę i za szerokie w pasie spodnie.
- No i dobrze – orzekła pani Małgorzata wkładając w dłonie Jerzego kubek gorącej herbaty. – Moja świętej pamięci teściowa, święć panie nad jej duszą opowiadała, jak pewnego roku przybył do miasteczka wędrowny kuglarz…zachorował biedaczyna, zapalenie płuc, tak orzekła pani Tekla…zabrała go do szpitala, ale niestety…została po nim tylko katarynka…
Kubek wypadł z rak Jerzego i potoczył się po podłodze.
- Co się stało? – Wykrzyknęła pani Małgorzata szeroko otwartymi oczyma wpatrując się w nagle pobladłą twarz Jerzego.
Jerzy wstał i ciężko oparł się o gzyms kominka.
- To był mój ojciec – powiedział.
- Mój boże…- kucharka załamała ręce.
Pani Małgorzata położyła rękę na ramieniu Jerzego.
- A katarynka dalej jest w hotelu – powiedziała. – Miał jeszcze ze sobą małpkę i papugę…i figurkę. Glinianego kota, takiego, jak dawniej bywały na odpustach. Ale została tylko katarynka.
Chodźmy na strych – dodała i pociągnęła Jerzego za sobą.
- To pewnie ten ziemny grób obok kapliczki – powiedziała kucharka.- Co to napisali na nim, że ludzi bawił…Ot i znalazł ojca pan Jerzy…Tak to w Złociejowie bywa – zakończyła i otarła z policzka łzę.
Kiedy pani Małgorzata i Jerzy pojawili się w jadalni z opakowaną w szary papier katarynką deszcz ucichł i przez szaro-bure chmury przebił się malutki promyk słońca. Zalśnił na miedzianej korbce, ześlizgnął się po okutej nodze.
Jerzy parł katarynkę o fotel i zakręcił korbką. Najpierw cos zatrzeszczało, zapiszczało, a potem, z początku opornie odezwały się ciche tony muzyki.
Raz-dwa-trzy zadźwięczał walc, a z góry, zza zamkniętych drzwi niby nieśmiałe echo odezwało się stare radio.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Czw paź 16, 2008 19:49

MaryLux pisze:
caty pisze:Przepraszam za nieregularność, ale mam pracę na tzw przełomie, np dzisiaj od 11.20 do 17.30 i to mnie rozbija. ale wieści dobre są - remont zakończony, grzyb zwalczony, dom uporządkowany, wino dojrzało, więc...się poprawię.

Poprawisz się, tzn. zmienisz fryzurkę czy troszkę się zaokrąglisz?



zaokrąglić się to chyba nie...bo moje choróbsko nie pozwoli, fryzurke może zmienię...ale napewno poprawię się z pisaniem :)
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Pt paź 17, 2008 6:35

dziękuję za bajusię :1luvu:
ObrazekObrazek

mar9

Avatar użytkownika
 
Posty: 13971
Od: Wto mar 22, 2005 14:47
Lokalizacja: Zabrze

Post » Pt paź 17, 2008 11:21

caty pisze:
MaryLux pisze:
caty pisze:Przepraszam za nieregularność, ale mam pracę na tzw przełomie, np dzisiaj od 11.20 do 17.30 i to mnie rozbija. ale wieści dobre są - remont zakończony, grzyb zwalczony, dom uporządkowany, wino dojrzało, więc...się poprawię.

Poprawisz się, tzn. zmienisz fryzurkę czy troszkę się zaokrąglisz?



zaokrąglić się to chyba nie...bo moje choróbsko nie pozwoli, fryzurke może zmienię...ale napewno poprawię się z pisaniem :)

Trzymam za słowo...
A Brązowy Kot spotkał się z tym porcelanowym i... nawet ja nie wiem, co z tego wyniknie....

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 15 gości