

a Julek to sie wrecz ode mnie nie odpedzi

wczoraj stojac w smierdzacej piwnicy tez sie zastanawiam, co sie ze mna stalo


no ale dobra, widac mialam ukryte (dobrze ukryte) poklady milosci do kotow


a co u Beksy. hmmmm, standard - gloopawka i szal. dzis cala noc biegala po mieszkaniu za wielorybem. najpierw nim rzucala, albo go kopala, a potem poscig. ja nie wiem jak taki maly kot robi tyle halasu

gorzej niz stado koni, ale mam wrazenie, ze robie sie coraz bardziej odporna na te odglosy. obudzila mnie - fakt, wstalam, sprawdzilam, co sie dzieje i poszlam spac.
Kicia jest miziasta. gdy tylko siadam na kanapie to natychmiast kladzie sie obok i wystawia brzuch do glaskania


Beksa go tylko pokazuje, glaskac go nie mozna. znaczy mozna probowac (kilku smialkow, lacznie ze mna, juz probowalo i mysle, ze wiecej tego bledu nie powtorzy

dzien Panny uplywa na spaniu, patrzeniu w okno i leniwym przemieszczaniu sie po mieszkaniu. w nocy za to budzi sie wampir...
a dywanik juz ledwo dycha

postaram sie wrzucic jakies zdjecia, jak nie dzis to jutro. biegam z aparatem za Panna jak szalona, wiec jest co wrzucac...