Dziękujemy za miłe słowa

takich wspólnych zdjęć wczoraj kilka fajnych zrobiłam. One zainspirowane koszulką były... nie wiem czy zwróciłyście uwagę (na tym zdjęciu z Qua ją widać). Koszulkę dostałam od przyjaciół, co wiążę się z jednym mmsem ech

no i "moim forum".
olusiak strach to straszna rzecz. Dzięki za zrozumienie, to znaczy ja w sumie kiedyś się nie bałam ale teraz się boję. Otwierania szampana też troszkę się boję to znaczy nie chorobliwie ale jednak boję się... tzn. zasłaniam twarz albo chociaż mrużę oczy odchylając się. Generalnie to w przeciwieństwie do Grubego mało lęków posiadam.
Powiem Wam, że Bezulek zrobił się taki kochany, że szok, co prawda ja bywam tak mało w domu, że aż mam wyrzuty sumienia. Wczoraj po pracy miałam iść na basen, a później podjechać do przyjaciół. Zmęczenie sprawiło, że jednak dotarłam do domu i poszłam spać. Mała Beza oczywiście spać poszła ze mną, żeby chociaż tak przez chwilkę pobyć z człowiekiem, który go uściska, wycałuje, pobawi się.
Mnie budzi od piątej rano, cudownie jest pokrzyczeć sobie o piątej, poprzytulać się, pomruczeć, sprawdzić jak Duża szybko zasypia. Ma mi opowiedziała, że u niej z kolei Qua czeka aż zadzwoni budzik i pędzi jak potępieniec żeby się przywitać, pogadać... najlepsze, że dzisiaj Ma wstała przed budzikiem... Mała Głowa nie załapała tej rozbieżności i popędziła mimo wszystko. Oczywiście dzisiaj też jak wychodziłam Qurka poszedł spatki pod kocykiem.
Ech dużo przemyśleń... jak sobie radzicie z tym jak kot się uderzy? Miałam o tym kiedyś napisać, jak zapomniałam, a przypomniałam sobie po zdarzeniu Mijki

A więc niedawno Qua w zabawie dość ostro uderzył się w łepetynkę o ścianę. W początkowym szoku udawał, że nic się nie stało, jednak wyglądał na mocno oszołomionego. No to wzięłam go na ręce i pocałowałam bolące miejsce

to nie było przemyślane, na takim odruchu się załpałam. Co dziwne, Qua to trochę jakby pomogło, chyba kwestia nie wiem zainteresowania, albo sama nie wiem... A wy jak reagujecie?
Rozmawiałam ostatnio z Mą i nie zdecydujemy się na dodatkowego kota, zwłaszcza, że mój brat zaczął mieć ostre problemy ze zdrowiem, w zasadzie codziennie leci mu krew z nosa, zaczął mieć duszności (dawno, bardzo dawno bo 15 lat tego nie miał). Mam nadzieję, że nie trafi na lekarza imbecyla co wszystko na zwierzaki zrzuci, niestety mój tata łatwo ulega takim słowom, a przez ten cały czas były u nas zwierzaki, kot też i nic nie było. Trochę się martwię same wiecie jak to jest. ech