Quazimodo-w krainie niebieskiego kocyka. Zaklinamy los!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lip 13, 2008 10:47

Malati pisze:Duszny, parny dzień u nas... poddając się tym uczuciom oczekujemy na deszcz, który jednak spaść nie chce. Leniwa sobota to bardzo miły czas w życiu. Bardzo, bardzo miły, w pewnej chwili dostrzegam Małą Białą Bezę i z uśmiechem wołam me, żeby przyszła i zobaczyła co on robi. Myślałam, że się zachwyci... zachwyciła. Usłyszeliśmy "on jest nienormalny, żeby w taki upał tak:".. (odpowiedziałam jej, że on nie może być normalny skoro z nią wytrzymuje i zamiast ją pacać łapką to się jeszcze łasi. Ma się rozpromieniła i powiedziała "taaak" z radosnym uśmiechem na twarzy :roll: )

a tak wyglądało właśnie tak:

Obrazek


Malati, nic się nie martw ;)
Qua nie jest sam :D

Pestulka spędza najdziksze upały i duchoty pod futerkiem z kożuszka starego na balkonie :twisted:

czwartek, 3 lipca

Uschi pisze:A tu wersja "Pesto w upał"

Obrazek Obrazek

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Nie lip 13, 2008 22:21

Pestulka :ryk: hihi jest jednak bezkonkurencyjna. No kożuszek w środku lata robi wrażenie.

A nad nami ogromna burza przeszła, jej część jeszcze słychać w oddali. Deszcz, który przez cały dzień był przez wszystkich oczekiwany, spadł wieczorem. Zanim to się stało całe niebo zrobiło się czarnogranatowe, widać było skłębione chmury. To był dobry moment na kąpiel, toteż burza mnie przy tej czynności zastała. Udawałam, że nic nie słyszę. Niestety nie pomagało. Grzmoty był takie, że czułam jak nasz blok drży. Zza drzwi słyszałam głos brata, że zwierzaki się strasznie boją, uspakajające słowa i takie trochę prześmiewcze, że Gruby się w szafie zbunkrował. Wyszłam z kąpieli po długiej chwili, wytarłam się, przeczytałam trochę książki myśląc, że Grubemu w tej szafie to pewnie dobrze. Przeszłam się do kuchni po herbatę cały czas dzielną zgrywając i po drodze zaglądam do Pana Bezy. Kota mała siedziała za takim załomem szafy (wnękowej) i spoglądała przestraszona. Pogładziłam go i poszłam myśląc, że pójdzie za mną. Królewicz wyszedł z szafy ale bał się iść. Z wyrzutami sumienia, że na taki stres w samotności go naraziłam zaniosłam Małą Białą Bezę do pokoju zasłoniłam żaluzje, zamknęłam okno, drzwi. Udajemy, że się nie boimi.
No i pochwaliłam przedwcześnie, że burza odeszła.. wróciła z mocą ;(

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 14, 2008 6:35

No, była burza, była, paskudna, uparta i nawracająca.
Ja też, Malati przeraźliwie boję się piorunów i błyskawic - prawie tak się boję jak pająków :twisted:
I wczoraj z podziwem spoglądałam na koty, porozsadzane po oknach i gdzie tam kto mógł.
Bezunia jest jedynakiem, to nie wiedział co o tym myśleć, a u nas wystarczyło ze jeden pokazał że się nie boi, no to reszta tez stwierdziła że nie ma strachu :lol:
Ale to działa czasami też w drugą stronę - jeden panikuje - reszta o mało się nie pozabija, tek wieją. :roll:
Po paru latach jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata łącznie z psami jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest i nie należy się nań uskarżać
J. Pilch

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

Post » Pon lip 14, 2008 6:43

Mój z domu rodzinnego śp Danik (piesio) strasznie sie bał burz. Wtedy do niego schodziłam (uciekał pod umywalkę do łazienki - trzęsąc sie jak galareta), przytulałam i zatykałam uszy, żeby nie słyszał grzmotów :roll:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Wto lip 15, 2008 9:45

Rzadkie bywanie w domu zdecydowanie się mści na rzadkim bywaczu. Kota stęskniona, niewybawiona.. ja też jakaś niezabawowa tylko trochę się z nim pobawiłam wieczorem. Nawet nasz rytuał ścielenia łóżka zaniedbuję. No to miałam za swoje, Quarek mnie nie zaniedbał. Nie miałam burzy atmosferycznej ale miałam kocią. W sumie i tak był kochany bo obudził mnie tylko tak godzinę wcześniej niż wstaję o piątej rano czyli :evil: . To znaczy obudził też raz wcześniej ale od piątej robił to z regularnością pięcio-dziesięcio minutową i żeby jakimiś tam słodkimi mrrrumrrumrrru. Nie, nie to były biegi, polowania, okrzyki indiańskie :roll: Otwieram oko i widzę kocią głowę spoglądającą na mnie z wielkim zadowoleniem, wyciągam dłoń żeby schwytać łobuza i wtedy zaczyna się bieg, okrzyk i przystanięcie z triumfującym spojrzeniem. Ale był taki słodki, tak ślicznie wyglądał, że nie miałam serca go powstrzymywać. Na pewno znacie takie łobuzerskie spojrzenie szukające rzeczy do zabawy, to właśnie takimi byłam obdarzana, tylko jeszcze trochę miłością je zabarwiono. Jednak byłam dzielna do szóstej dzielnie udawałam, że śpię. Nie będzie chyba zaskoczeniem, że jak się obudziłam Qua udał się w podkrainę niebieskiego kocyka?

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lip 16, 2008 0:54

Ech mało, mało bywam w domku. Mała Biała Beza stęskniona jest towarzystwa powiedziałabym bardzo, bardzo. Jak przychodzę zmienia się w kruszka okruszka kochanego... na chwilkę. Zaraz jednak cudny, wymagający charakterek wychodzi. Niech wychodzi bo go bardzo lubię.... no i mamy troszkę zdjęć emm wieczornych, żeby nie powiedzieć późno nocnych:

Śpię, albo udaję:
Obrazek

Dlatego właśnie zdjęć z lampą unikamy:
Obrazek

No i co?
Obrazek

No dobra niech będzie:
Obrazek

Zaopiekuj się mną, nawet gdy powodów brak:

[wycięte wspólne zdjęcia dwa]


edit. Wycięłam zdjęcia, bo kto miał zobaczyć to zobaczył. Na pewno mnie zrozumiecie ;)
Ostatnio edytowano Czw lip 17, 2008 10:34 przez Malati, łącznie edytowano 1 raz

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lip 16, 2008 6:34

Super fotki - te wasz wspólne zwłaszcza :D

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Śro lip 16, 2008 6:44

Bardzo ładne :)
I ciepłe takie. :love:
I wcale nie mam tu na myśli kolorystyki 8)
Po paru latach jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata łącznie z psami jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest i nie należy się nań uskarżać
J. Pilch

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

Post » Śro lip 16, 2008 7:21

Malati trzymaj się w ten burzowy czas :ok: :ok: :ok: Ja się burz nie boję, ale... strasznie, okropnie wręcz boję się otwierania szampana :oops: Po prostu skóra mi cierpnie i zawsze widzę już korek w swoim oku. Zwykle uciekam z pokoju i dodatkowo zakrywam uszy. Fobia panie, nic nie poradzisz :? 8)

Zdjęcia są baaardzo fajne, takie spokojne i oddające Waszą wzajemną sympatię. Zazdroszczę kociego przytulania się w łóżku, moje kituchy ani myślą tak zrobić, a trochę za tym tęsknię - poprzedni kot zawsze spał przy mojej głowie. Pozdrawiamy :)
Obrazek Klara, Tosia i Pingwin fotostory--->zapraszamy :)
Maciuniu ['] Pompuś [']

olusiak81

 
Posty: 1114
Od: Śro sie 15, 2007 18:14
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro lip 16, 2008 9:31

Dziękujemy za miłe słowa :oops: takich wspólnych zdjęć wczoraj kilka fajnych zrobiłam. One zainspirowane koszulką były... nie wiem czy zwróciłyście uwagę (na tym zdjęciu z Qua ją widać). Koszulkę dostałam od przyjaciół, co wiążę się z jednym mmsem ech ;) no i "moim forum".

olusiak strach to straszna rzecz. Dzięki za zrozumienie, to znaczy ja w sumie kiedyś się nie bałam ale teraz się boję. Otwierania szampana też troszkę się boję to znaczy nie chorobliwie ale jednak boję się... tzn. zasłaniam twarz albo chociaż mrużę oczy odchylając się. Generalnie to w przeciwieństwie do Grubego mało lęków posiadam.


Powiem Wam, że Bezulek zrobił się taki kochany, że szok, co prawda ja bywam tak mało w domu, że aż mam wyrzuty sumienia. Wczoraj po pracy miałam iść na basen, a później podjechać do przyjaciół. Zmęczenie sprawiło, że jednak dotarłam do domu i poszłam spać. Mała Beza oczywiście spać poszła ze mną, żeby chociaż tak przez chwilkę pobyć z człowiekiem, który go uściska, wycałuje, pobawi się.
Mnie budzi od piątej rano, cudownie jest pokrzyczeć sobie o piątej, poprzytulać się, pomruczeć, sprawdzić jak Duża szybko zasypia. Ma mi opowiedziała, że u niej z kolei Qua czeka aż zadzwoni budzik i pędzi jak potępieniec żeby się przywitać, pogadać... najlepsze, że dzisiaj Ma wstała przed budzikiem... Mała Głowa nie załapała tej rozbieżności i popędziła mimo wszystko. Oczywiście dzisiaj też jak wychodziłam Qurka poszedł spatki pod kocykiem.

Ech dużo przemyśleń... jak sobie radzicie z tym jak kot się uderzy? Miałam o tym kiedyś napisać, jak zapomniałam, a przypomniałam sobie po zdarzeniu Mijki ;) A więc niedawno Qua w zabawie dość ostro uderzył się w łepetynkę o ścianę. W początkowym szoku udawał, że nic się nie stało, jednak wyglądał na mocno oszołomionego. No to wzięłam go na ręce i pocałowałam bolące miejsce :oops: to nie było przemyślane, na takim odruchu się załpałam. Co dziwne, Qua to trochę jakby pomogło, chyba kwestia nie wiem zainteresowania, albo sama nie wiem... A wy jak reagujecie?

Rozmawiałam ostatnio z Mą i nie zdecydujemy się na dodatkowego kota, zwłaszcza, że mój brat zaczął mieć ostre problemy ze zdrowiem, w zasadzie codziennie leci mu krew z nosa, zaczął mieć duszności (dawno, bardzo dawno bo 15 lat tego nie miał). Mam nadzieję, że nie trafi na lekarza imbecyla co wszystko na zwierzaki zrzuci, niestety mój tata łatwo ulega takim słowom, a przez ten cały czas były u nas zwierzaki, kot też i nic nie było. Trochę się martwię same wiecie jak to jest. ech

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lip 16, 2008 12:56

Malati pisze:... jak sobie radzicie z tym jak kot się uderzy?

No, ja mam zawsze "gęsią skórę" i wyobrażam sobie co najmniej wstrząśnienie mózgu :?. Kiedyś (przed potopem to było:wink:) zaliczałam koty do tzw twardych łebków, ale od paru lat boję się o nie bardziej niż o siebie czy o psy. I nic na to nie poradzę że reaguję nerwowo, obserwuję potem futro przez parę godzin. Dawno nic takiego nie było u mnie, ale odkąd nastała Sroka znów wariactwo i pisk hamulców przed przeszkodą; nie zawsze się to kończy powodzeniem :wink:

olusiak81 pisze:... strasznie, okropnie wręcz boję się otwierania szampana :oops: Po prostu skóra mi cierpnie i zawsze widzę już korek w swoim oku. Zwykle uciekam z pokoju i dodatkowo zakrywam uszy. Fobia panie, nic nie poradzisz :? 8)

Całkiem jak ja, a zważywszy, że Malati też mówi że się boi, można wysunąć hipotezę, że wszyscy ludzie się boją, tylko nie każdy się przyznaje, chęć umoczenia dziobka w bąbelkach zagłusza huk :D
Po paru latach jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata łącznie z psami jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest i nie należy się nań uskarżać
J. Pilch

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

Post » Śro lip 16, 2008 13:57

Ja o łepek sie za bardzo nie martwię - w końcu nazwa "kocie łby" nie wzięła się znikąd :roll:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Czw lip 17, 2008 8:37

Ja to pomyślałam o tym jakie to jest strasznie nieprzyjemne i żeby kotelka nie bolało :roll:


Ostatnimi czasy mam budzik naquarkowy doskonale ustalający, gdzie jest kotelek. Polega on na słaniu łóżka, w którym zachodzi przemiana w doskonały poligon do ćwiczeń umysłowych oraz ćwiczeń pobudzających tężyznę fizyczną... a już na pewno wprawiających brzunio w bimbanie. Same plusy, a Qua jest dzielnym ćwiczeniowcem, w zasadzie szkoleniowcem demonstrującym nowe techniki operacyjne też. Dźwięk słanego łóżka budzi go nawet z najgłębszego snu i z czeluści niebieskiego kocyka wydobywa. Czasem tylko chłopiec ma wielce niemądrą minę kiedy niezbyt wychodzi mu wybudzanie się/

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lip 17, 2008 10:22

Ostatnio odkrywam w sobie talenty plastyczne... no graficzne. Ech nie odkrywam, ale nie mam tutaj programu graficznego za to mam worda no i ten tego tamten w ramach zajecia czasu powstały niezwykłe dzieła:

Obrazek Obrazek


;)

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lip 17, 2008 10:45

Malati pisze:Ostatnio odkrywam w sobie talenty plastyczne... no graficzne. Ech nie odkrywam, ale nie mam tutaj programu graficznego za to mam worda no i ten tego tamten w ramach zajecia czasu powstały niezwykłe dzieła:

Obrazek Obrazek


;)


Super :D

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 105 gości