smil pisze:I jak tam na froncie?
Z refleksjami diabołów zapoznałam się w ich własnym wątku.
Ale jak Mruvinka? Wytrzymuje?
Mruvinka przed kociakami odegrywa psychodramę pt: "Wrociłem z pracy, chce się napić piwa a nie maluchy niańczyć"
Generalnie buczy bulgocząc i bulgocze bucząc.
Ale obrażona nie jest.
Zjem, a co mam nie jeść. Na kolanach będe leżeć i się nie rusze bo nie. Kuweta też mi nie zbrzydła. W nocy przyłaże do łożka (tak, tego co to to w dzień zalega na nim to małe paskudztwo) i śpię jak królowa. Pobawić też się mogę, głupia nie jestem, żeby sobie przyjemności odbierać życiowe
Wczoraj było pierwsze spotkanie. Doszło do niego w warunkach eksteremalnych - wszystkie trzy czarne łotry jednocześnie robiły kupki i pawiki - dla ogólnego dobra trzeba było pokój przewietrzyć a małe puścić luzem.
Mruf zajeła strategiczną pozycje na krześle pod stołem i zza zasłony obrusu oceniała przegrupowania wrogich wojsk. Dzieciaki biegaly i truchtaly radośnie, mając jej posapywania w ....
Mruf zdała sobie sprawę, że kotkóf jest trzy a ona ma tylko oczy dwa więc jest problem.
Postanowiła za nimi połazić bucząc dziko.
Kotki nadal nie dażyły jej zbytnim szacunkiem.
Ja, i wiem, że wina jest moja wziełam się za krojenie boczku na skwarki do kopytek - Mruf radośnie przybiegła na asystę a za nią jakieś małe. Małe spotkało się z zamachem łapą i odbiegło. Kiedy Mruf wróciła do pokoju trzy małe siedziały za fotelem i obserwowały ją z nabożnym skupieniem. Chyba jej notowania poprawiły się.
Ale małe jak to małe szybko zapomniały o przykrościach i dalej, że latać.
Mruf przyjeła to z w miarę pogodną rezygnacją i oddaliła się na swój punkt widokowy.
Dalsze wieści z frontu już wkrótce, na razie małe w nienajlepszej kondycji - zapraszam na ich wątek- może coś wymyślimy wspólnie.