Mruf, Sopo, Pesto - prosimy o zamknięcie wątku :-)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie paź 15, 2006 12:36

a i jako, że nasze życie będzie teraz zdominowane przez malcóf, żeby nie zapomnieć o głownej bohaterce wątku - zdjęcie Mruvinki

Obrazek

martwa natura z kotem 8)
Obrazek
Nie ma Sopelka :(

tanita

 
Posty: 2891
Od: Śro lip 27, 2005 22:17
Lokalizacja: Warszawa-Bródno, forpoczta Mafii Tarchomińskiej

Post » Nie paź 15, 2006 13:41

Tanita właśnie (szalona :roll: ) na moją delikatną sugestię wyniosła Miziuta na rękach z sypialni i stanęła w odległości ok. 3 metrów od Mruf (siedzącej na szafkach w kuchni). Mruf zesztywniała, zaczęła syczeć i warczeć jednocześnie, przerażona i zła :(. Tanita postała chwilkę mówiąc łagodnie do Mrufci, potem wróciła z maluchem do sypialni. Dobrze? A ja potem dałam Mruf przysmaczka (nie można jej dawać jednocześnie, ściśle według zasady pozytywnego warunkowania, bo wczoraj jednocześnie warcząc, sycząc i chrupiąc o mało się nie zadławiła na śmierć, przeżyłam chwile grozy :( ).

Oranyrany... :roll:

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Pon paź 16, 2006 21:38

I jak tam na froncie?
Z refleksjami diabołów zapoznałam się w ich własnym wątku.
Ale jak Mruvinka? Wytrzymuje?
smil
[Obrazek

smil

Avatar użytkownika
 
Posty: 8138
Od: Czw lip 14, 2005 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto paź 17, 2006 9:52

smil pisze:I jak tam na froncie?
Z refleksjami diabołów zapoznałam się w ich własnym wątku.
Ale jak Mruvinka? Wytrzymuje?


Mruvinka przed kociakami odegrywa psychodramę pt: "Wrociłem z pracy, chce się napić piwa a nie maluchy niańczyć"
Generalnie buczy bulgocząc i bulgocze bucząc.
Ale obrażona nie jest.

Zjem, a co mam nie jeść. Na kolanach będe leżeć i się nie rusze bo nie. Kuweta też mi nie zbrzydła. W nocy przyłaże do łożka (tak, tego co to to w dzień zalega na nim to małe paskudztwo) i śpię jak królowa. Pobawić też się mogę, głupia nie jestem, żeby sobie przyjemności odbierać życiowe

Wczoraj było pierwsze spotkanie. Doszło do niego w warunkach eksteremalnych - wszystkie trzy czarne łotry jednocześnie robiły kupki i pawiki - dla ogólnego dobra trzeba było pokój przewietrzyć a małe puścić luzem.
Mruf zajeła strategiczną pozycje na krześle pod stołem i zza zasłony obrusu oceniała przegrupowania wrogich wojsk. Dzieciaki biegaly i truchtaly radośnie, mając jej posapywania w ....
Mruf zdała sobie sprawę, że kotkóf jest trzy a ona ma tylko oczy dwa więc jest problem.
Postanowiła za nimi połazić bucząc dziko.
Kotki nadal nie dażyły jej zbytnim szacunkiem.
Ja, i wiem, że wina jest moja wziełam się za krojenie boczku na skwarki do kopytek - Mruf radośnie przybiegła na asystę a za nią jakieś małe. Małe spotkało się z zamachem łapą i odbiegło. Kiedy Mruf wróciła do pokoju trzy małe siedziały za fotelem i obserwowały ją z nabożnym skupieniem. Chyba jej notowania poprawiły się.
Ale małe jak to małe szybko zapomniały o przykrościach i dalej, że latać.
Mruf przyjeła to z w miarę pogodną rezygnacją i oddaliła się na swój punkt widokowy.
Dalsze wieści z frontu już wkrótce, na razie małe w nienajlepszej kondycji - zapraszam na ich wątek- może coś wymyślimy wspólnie.
Obrazek
Nie ma Sopelka :(

tanita

 
Posty: 2891
Od: Śro lip 27, 2005 22:17
Lokalizacja: Warszawa-Bródno, forpoczta Mafii Tarchomińskiej

Post » Wto paź 17, 2006 11:06

tanita pisze:
Mruvinka przed kociakami odegrywa psychodramę pt: "Wrociłem z pracy, chce się napić piwa a nie maluchy niańczyć"

:ryk: :ryk: :ryk: :ryk:


Ale dobrze, że sobie radzi akoś z oblężeniem :) Oby tak dalej :ok:
smil
[Obrazek

smil

Avatar użytkownika
 
Posty: 8138
Od: Czw lip 14, 2005 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro paź 18, 2006 1:35

Przeklejam z wątku maluchów:

"Niestety kupka nie zdziałała zbyt wiele.
Tumcia nadal nie rusza się, nie reaguje na zaczepki rodzeństwa, nie chce jeść ani pić
Bardzo się o nią martwie, jest taka słabiutka.
Pozostała dwójka założyła się o to, które z nich prędzej nas wykończy - ganiają jak stado słoni.
Mruf natomiast śledzi je ze złowieszczą fascynacją w oczach. Powarkując i bucząc od czasu do czasu .

Edit: czy D. jest jutro od 15?

Edit 2: czy ma sens masowanie brzuszka Tumci, żeby robale szybciej wylazły??
"

Radźcie, plizzz. Nie bardzo możemy teraz jechać do weta, zresztą nie ma trzeciej powieki, temperatura wydaje się w normie (nie chcemy jej katować mierzeniem), jak się obudzi to patrzy żywo. Ale śpi niemal cały czas, postawiona na nóżki czy przeniesiona wraca na legowisko i zasypia.

Jesteśmy przerażone. Takiego maleństwa jeszcze nie miałyśmy :(

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Śro paź 18, 2006 9:23

Tumiś dziś rano zerkała jakby żywiej, ale osłabioa jest nadal strasznie :(. Dostanie convalescenca, parafinę (jedna kupka była i pawik jeden) i musi wytrzymać parę godzin sama w domu. Potem Tanita jedzie do weta. Brzuszka masowałam trochę, ale albo nie umiem, albo to u większego kociaka już nie działa... :(

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Śro paź 18, 2006 10:44

Uschi, nie wiem za bardzo co poradzic w tej sytuacji oprocz odwiedzin u weta...

D. jest dzisiaj od 15, jutro rano i w piatek rano, i potem w sobote

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Śro paź 18, 2006 10:46

zastanawiam się nad no-spa... bo może ją brzuszek boli, stąd takie zachowanie. Ale nic bez uzgodnienia z D. nie podawajcie (oprócz parafiny...)
Kroplówka się by przydała...
--------
Obrazek
Obrazek

tajdzi

Avatar użytkownika
 
Posty: 16813
Od: Śro lut 16, 2005 10:47
Lokalizacja: Mafia Tarchomińska :)

Post » Pt paź 20, 2006 14:24

Być może mamy domek dla Fredzi... Ale ciii... Po kilku, które były nieodpowiedzialne albo zrezygnowały na wieść, że trzeba na nią czekać, ten zrobił na mnie spore wrażenie... Kotkę jedną ma, siatki w oknach, brak balkonu, odpowiedzialne podejście... Zobaczymy.

Zaś w domu - echhh, chciałabym mieć tyle czasu, żeby opisać, jakie cyrki wyprawia nasza Hrabianna. Generalnie jest troszkę smutna, zazdrosna, łasi się do nas. Na małe buczy i syczy, ale cuś tak jakby już bardziej z przyzwyczajenia ;). Dziwnie się im przygląda, kiedy się bawią. Kurczę, przydałoby się, żeby trochę pociociowała - Tumisia jest zbyt słaba, zeby się umyć, wszystkie mają brudne dupinki i trochę problemy z perystaltyka - koci jęzor rozwiązałby je na pewno szybciej niż niewprawne ludzkie ręce...

Musimy znaleźć czas, żeby złapać Mrufczyne sioo i upewnic się, że wakacyjna infekcja to już przeszłość. Tylko kiedy? Staramy się jej nie zaniedbywać, ale trzy chore maluchy to spore obciążenie czasowe :roll:

Swoją drogą - Mruf bardzo "się poprawiła" wagowo. Co ciekawe, nie wisi jej brzuszek, jak przy ostatnim poprawieniu, tylko tak jakby ogólnie "zmężniała". No ciekawe, ciekawe...

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Pt paź 20, 2006 17:22

Uschi pisze:Swoją drogą - Mruf bardzo "się poprawiła" wagowo. Co ciekawe, nie wisi jej brzuszek, jak przy ostatnim poprawieniu, tylko tak jakby ogólnie "zmężniała". No ciekawe, ciekawe...


Zima idzie, to Mruf ciałka nabiera :wink: futerka zimowego pewnie też niedługo dostanie - będziecie mialy dużo miękkiego do przytulania 8) :lol:
Obrazek

Akineko

 
Posty: 2317
Od: Pt wrz 23, 2005 10:20
Lokalizacja: Warszawa Mokotów

Post » Nie paź 22, 2006 22:18

Mruvinek się na nas obraził.
Sprowadziłyśmy jej na głowę jakieś małe, obce i do tego jeszcze czarne.
Po kilku dniach głośnego wyrważania niezadowolenia i walenia łapą na oślep jak tylko małe pojawiło się w pobliżu, Mruf przeszła w stan rezygnacji. Demonstruje to przesiadując w drugim pokoju i ogólnie się izolując.
Do tego z powodu nieustannego powarkiwania dostała jakiejś dziwnej chrypy i straciła apetyt.
Czeka nas zatem wizyta u D.
Żeby było śmieszniej jutro muszę zrobić dwa kursy autobusem, najpierw z Wampirkami na antybiotyk a potem z Mruf na kontrolę gardła.
Już się cieszę :evil:
Są jednak chwile kiedy Mruf zapomina o swojej niechęci do maluchów. Kiedy na podłodze pojawiają się ich miseczki. Ostatnio nawet niepomna swoich wrogich uczuć jadła z Fredzią z jednej miski
:lol:
Obrazek
Nie ma Sopelka :(

tanita

 
Posty: 2891
Od: Śro lip 27, 2005 22:17
Lokalizacja: Warszawa-Bródno, forpoczta Mafii Tarchomińskiej

Post » Pon paź 23, 2006 0:00

Przperaszam, że tutaj, ale nie chcę zaśmiecać wątku maluchów.
Jest mi strasznie źle.
Nie wiem co mogę jeszcze zrobić, żeby one lepiej się poczuły, jestem tak strasznie bezsilna, że siedzę wlaśnie i beczę.
Bezsilność jest cholera najgorsza.
Są takie kochane
Obrazek
Nie ma Sopelka :(

tanita

 
Posty: 2891
Od: Śro lip 27, 2005 22:17
Lokalizacja: Warszawa-Bródno, forpoczta Mafii Tarchomińskiej

Post » Pon paź 23, 2006 0:16

robisz, robicie, wszystko co można.

współczuję bezsilności, ale nie możecie znać się na wszystkim.

A maluchom na pewno się poprawi.
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.

sibia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8129
Od: Śro gru 07, 2005 17:15
Lokalizacja: Praga Północ (okolice trójkąta bermudzkiego)

Post » Wto paź 24, 2006 0:58

Mruvinek ma anginę.
Wizyta u D. przyniosła rozwiązanie jej skrzeczących problemów.
Kotek ma się leczyć - szkoda, że jedynie na ciele a nie na umyśle.
Trzeba kota trzymać w cieple i nie wietrzyć.
Obecnie Mruf patrzy na brykajcych Miziuta i Tumcie wzrokiem, który mówi "Jak ktoś, k....śmie bawić się w mojej obecności (przepraszam, za niecenzuralną wstawkę, ale to moja licencia poectica)

Trzymajcie kicuki za Fredzię, Mruf na pewno sobie poradzi.
Obrazek
Nie ma Sopelka :(

tanita

 
Posty: 2891
Od: Śro lip 27, 2005 22:17
Lokalizacja: Warszawa-Bródno, forpoczta Mafii Tarchomińskiej

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 19 gości