Jakiś rok temu, czyli w lecie 2006, zaczęliśmy myśleć o drugim kocie. No, może bardziej prawdziwe będzie stwierdzenie, że ja zaczęłam myśleć, a TZ protestować

. Ostatecznie jednak został przekonany i zgodził się, że Bigosowi potrzebne jest towarzystwo osobnika własnego gatunku.
Po wielu próbach i podejściach (opisanych na pierwszej stronie tego wątku), wybór padł na Gulasza, wtedy jeszcze małego i dzikiego, dokarmianego tylko przez ludzi kociaka. Gulasz trafił w nasze ręce na początku sierpnia 2006 roku, w wieku około 2,5 miesiąca.
Był wtedy małą, trzęsącą się ze strachu przed człowiekiem kupką nieszczęścia:
Jednak wrodzone zamiłowanie do zabawy i ruchliwość zwyciężyły strach i Gulasz zaczął wychodzić ze swojej kryjówki, aby się pobawić myszką na sznurku:
Po 2-3 dniach przyszedł już do mnie na kolanka

:
Gulasz od początku był niesamowicie ruchliwym i ciekawskim kotem, mimo strachliwej natury "dziczka". Uwielbiał (i nadal uwielbia) zabawy związane z gonitwą, podskokami i szleństwami

:
Czas znów przyspieszył tempa i zanim się spostrzegłam, Gulasz wcale nie był już taki mały:
Wkrótce potem wyrósł na przystojnego młodzieńca:
Teraz zaś jest już pełnoletnim, rocznym kotem:
Pozostał jednak drobny, szczupły i nieduży, szczególnie w porównaniu do dorodnego i tłustego kota, jakim stał się Bigos

. Wyglądają razem komicznie, trochę jak Flip i Flap

. Różni ich nie tylko wygląd, ale i charakter - Bigos jest statecznym, leniwym sybarytą, wielbicielem pełnej miski i przyjaznym dla wszelkich gości gospodarzem. Gulasz za to jest kotem nerwowym, ruchliwym, gadatliwym, żyjącym w ciągłym przekonaniu, że właśnie cudem udało mu się jakoś uniknąć śmierci. Na pierwsze skrzypnięcie drzwi, oznaczające wejście gości do mieszkania, Gulasz znika w otchłani kanapy (włazi do środka skrzyni od tyłu). Natomiast gdy w mieszkaniu są tylko domownicy, Gulasz jest biegającą wszędzie kulką energii

.