Dołożyłam.
Kurczę, rozchorowałam się.

Pobiłam też rekord. Jak zasnęłam wczoraj ok. 17.00, to obudziłam się dziś w okolicy 8.00 i to tylko dzięki Tygrysowi Beatki, który co chwilę sprawdza czy żyję.
Miłość bowiem wielka między mną i Tygrysem zaistniała. Czesia mi Tygrynio przypomina...
Połamana jestem strasznie, a w środę - jadę do Mirmiłowa. Mam nadzieję, że mi przejdzie.
A tymczasem mam nowe focie. Jeśli chwilę poczekacie, postaram się je wstawić. Ino kawy muszę sobie zrobić i sprawdzić, czy Beatka żyje

Cicho u niej jak w
kościole, na dworze leje, wieje, ciemno jak w grobie. Na grzyby chyba nie pojechała...
(Sto pociech mam ze swoim domkiem tymczasowym, że tak na marginesie dodam).
Co do biblioteki. Dziękuję za wszelkie propozycje przekazania książek. Zbiór dla dorosłych mamy całkiem pokaźny, ale wciąż przydałyby się książki dla dzieci. A zwłaszcza - komiksy.

Te o kaczorze Donaldzie cieszą się niesamowitym powodzeniem, a mamy tylko 3 sztuki. Gdyby komuś zbywało, to chętnie przyjmę. Dzieci kochają książki "disney'owskie", kolorowe, bajeczki, baśnie. Trochę brak mi książek chłopięcych dla maluchów - o Indianach, o piratach, smokach. Mam serię "Tomek..." Szklarskiego i mam "Złoto Gór Czarnych", ale nie mam nic przygodowego dla malców.
Aaaa, królestwo za "Mikołajka"! Bo tego zawsze będzie za mało!!
Przepraszam (zwłaszcza
Eunice), że nie odpisywałam na priv, ale pracuję od 7.00 do 17.30. Przygotowuję apele i przedstawienia. Gdy docieram do domu to padam, ledwo mając siłę przetrzeć oczy wodą.

Szkoła jest wspaniała, pracuje mi się rewelacyjnie, mam super szefa, ale i obowiązków masę. Przygotowuję apel i 3 przedstawienia, a gimnazjaliści piłują mnie jeszcze o wystawienie "Zemsty". Na razie się wzbraniam, ale w sumie to i scenariusz gotowy, i role wstępnie przydzielone. Pisałam, że to specyficzna szkoła...
