No więc w zeszłą sobotę nasz dom upuściła Marla. Po półrocznym szukaniu swojego miejsca na ziemi, przyjechali po nią bardzo sympatyczni ludzie. Znaczy nie po nią, ale to Marla wybrała sobie ich w końcu.
Zawieźliśmy ją w sobotę, a jej nowi Duzi już zakładali siatkę na balkon
Oczywiście nie obyło się bez łez, bo Marlunia przez cały dzień i noc nie wychodziła zza szafki kuchennej i bardzo płakała. Ona za szafką na Janowie, ja w pokoju na Widzewie
W końcu dostałam upragnionego maila
Witam
zaadoptowała się w 100%. Załatwia się do kuwety, je, pije i rozrabia.
Można ją znaleźć pod meblami, na meblach i za lodówką, choć to ostatnie już zablokowaliśmy.
Zaczynamy się zastanawiać nad drugim kociakiem ale to wymaga jeszcze czasu. Sieci z PKT są już w drodze, dzięki za namiary.
pozdrawiamy
Ja jednak myślę, że nie zaadoptowała się w 100%, kiedy to nastąpi je Duzi nie będą się zastanawiać nad drugim kociakiem - znamy możliwości wariatki Marli
A u nas tymczasem sennie, burzowo, czasem duszno i wszyscy lezą na balkonie, czasem deszczowo i wszyscy śpią na kanapie.
Ernest w koszyku
i Denis w koszyku:)
Buzi z Lukrecją
i znowu Denis
Monochromatyczna kanapa
W poprzedni weekend udało nam się "upolować" w mokkuniowym śmietniku istny cud świata. Teraz ten cud w postaci pięknego kosza wiklinowego jest zajęty prawie 24 godziny na dobę przez pewną niemonochromatyczną Blankę i jej Berbecie
od wczoraj jest z nami tymczasowo pewna dama
Liliana. Póki co troszkę wystraszona monochromamy, ale cywilizujemy, bo powiem Wam tajemnicy, ze być może będzie miała dom
