Miuti pisze:Z lewatywką - to lepiej do veta.
Chociaż nie wszyscy veci potrafią postępować z oseskami.
Ja podawałam olej parafinowy. To bezpieczne. Byle nie podać za dużo.
Fart-Mini postępuje prawidłowo - masuje brzuszek i odbyt.
Kociaczek sprawia wrażenie szczęśliwego, je, mrunia, łazi.
Miuti
Zajmowałem się już kotkiem kiedyś, ale większym, miał ok 6-tyg.
Wyrósł na pięknego łobuziaka. Wet. też odwiedzałem kilka-naście może nawet razy. I mam mieszane uczucia, co do skuteczności pomocy...
Póki co staram się zachować max. posunietą chigienę,i izolować od zewnętrznej gawiedzi, tak na dwóch, jaki na czterech łapach.
Wiesz, w zasadzie to mam żal i stracone wiele wysiłku po ostatnim kotku, a taki był fajny, "Disco".
Bo wszędzie go było pełno, firanki, zasłonki, sprzęty, bił się z innymi kotami na dworzu jak miał rok, odkażaliśmy mu zadrapania, ranki.
Któregoś feralnego dnia pobił się z samochodem.
A przecież to osiedlowa spokojna ulczka podmiejska. Obok ogródki i inne koty rozrabiające.
Koty wręcz siedzą i łażą w biały dzień masowo. Nie sposób takiego tu nie spotkać codziennie. Niektóre mają chyba ze 100 lat, jeden nawet białasek przesiaduje codziennie na krawężniku przed domem parę domów dalej. I jest już b. stary, ale szczęśliwy, chociaż ma nieposkładaną przednią łapkę i chodzi tylko na trzech. ...
Ten mój, przeważnie wiedział o co chodzi , aby nie łazić na ulicę (ulica to za dużo powiedziane, to ciąg pieszo-miejski, gdzie piesi mają pierwszeństwo, a samochody mają im ustępować i jechać nie prędzej niż 10-20km/h, nie pamiętam dokładnie ile, zresztą ruchu prawie zero. No ale trafił się jakiś idiota....
Ledwo się dowlókł do pokoju biedak.
Byliśmy parę razy u wet, w klinice, mniejsza o forsę, wszyscy go kochali. Wreszcie został na OIOMIE dla zwierzaków. Po kilku godzinach, wieczorem, wet dzwoni żeby zabrać, bo kotek jest zdrowy, RTG nic nie wykazało. Kotek dobrze wygląda....
Pierwsza w nocy, jedziemy do wet, kotek osowiały w domu, 3-cia godz., w strasznych męczarniach kończy życie.
Płakać się chce do tej pory. Nigdy nie wybaczę temu wet i tej pseudoklinice. Tak więc zaufanie mam mocno ograniczone...
Mało tego !
Buntuję się przeciw takiemu porządkowi spraw; po przyniesieniu tego maluszka do domu szukałem natychmiast jakiegoś info, pomocy...
Dzwoniłem do jakichś "Animalsów" znaleźionych w internecie. Ci odesłali mnie do tutejszej "Straży Miejskiej",to się zajmą... Straż Miejska za pomocą miejscowego wet,m zaproponowała uśpienie...
No to ja mam w d... taką wszechmocną pomoc !
Dlatego liczę na te FORUM


Dzięki Wam wszystkim za odpowiedzi !
A tego malucha chcę uratować, bo.... żyje, i bardzo chce żyć !
I ma te coś
