To ja zaczynam opowiadać, chcecie czy nie chcecie...
No dobra, jeśli bardzo nie będziecie chcieć to przestanę
Jak pisałam Mediolan niestety przepadł z powodu opóźnienia wykopalisk. Tak więc wyruszyliśmy prosto do Peschiera del Garda. To świetna baza wypadowa do zwiedzania 4 różnych włoskich krain
Pierwsze dwa i pół dnia byczyliśmy się potwornie, nie robiliśmy nic poza czytaniem, piciem, jedzeniem i takimi tam drobiazgami
Ale już w poniedzialek udało mi się w końcu zrealizować projekt zaległy z dawna, czyli Dolomity. Z Bolzano do Cortina d'Ampezzo biegnie trasa widokowa. Oczywiście, zbudowana w celu uczczenia Franciszka Józefa. W wielu byłych prowincjach zmurszałego habsburskiego władztwa sa takie właśnie dziękczynne drogi. W każdym razie warto ją pokonać bo widoki oszałamiające. Ja lekko zmieniłam jej wariant, nie byłabym sobą, żeby czegoś nie zmienić
Trasa wbrew pozorom nie jest trudna, owszem jest stromo, ale droga szeroka i świetna, turystyczna. Podjazdy pod niektóre przełęcze (te liczące sobie ponad 2 tys m) są upierdliwe, ale nic poza tym. Ot 1 albo 2 i tak przez 27 zakrętów i jakieś 1000 metrów i więcej, w górę lub w dół

Znacznie bardziej hardcorowe są zwykłe lokalne górskie drogi, znacznie niżej położone niż w Dolomitach, ale gdy dwa samochody nie mogą się bez trudu minąć, a na drodze brak barierki - oooo, to jest to w kwestii adrenaliny
W każdym razie od strony Bolzano trasa zaczyna się wielce urokliwie i tajemniczo wjazdem w głęboki wąwóz potoku Egga, niestety nie ma się gdzie zatrzymać, a gdy znajdzie się miejsce to akurat jak na zlość nie widać poprzez drzewa nic
Ale już po pewnym czasie, po wjeździe na pierwszą przełęcz zaczynają się przepiękne widoki. Niech więc mówią same za siebie





A tam, widać już najwyższe pasmo masywu słynnej Marmolady

i za chwilę znowu zniknie, dlatego w dalszej części zmieniłam wariant trasy, żeby pod tą sławną górę podjechać i obejrzeć w całej krasie

ten piękny szczyt po lewej, w głębi to Toffana de Rozes, a niewidoczna w dolinie Cortina d'Ampezzo




urzekały mnie kolory

trasa przez Dolomity, ta główna, poprowadzona jest w taki sposób, że widoczna dobrze jest
jest grań Belvedere zaliczana do masywu Marmolady jednak przesłaniająca jej główne pasmo. Tak więc i owszem podjechałam do Cortiny, ale już do niej nie wjeżdżałam tylko znalazłam bardziej boczną drogę biegnącą doliną poprzez środek masywu Marmolady. No, żeby dostać się do niej trzeba pokonać kolejne zupełnie przyzwoite przełęcze - ponad 2 tys metrów, ale widoki rekompensują ten wysiłek silnika i sprzęgła
Sztuczne jezioro Fedaia i w tle kolejny słynny szczyt - Civetta, a po prawej Marmolada

a to juz Marmolada w swojej całej południowej krasie


a od północy nie zdążyłam juz ślicznotki zobaczyć, dzień jednak był zbyt krótki. Trzeba będzie więc wrócić w Dolomity i może jednak na dłużej, żeby trochę się tam powłóczyć. Justyn na wszelki wypadek kupił przewodnik po ferratach (via ferrata)
Swoją drogą po raz pierwszy w trakcie tego pobytu zawiodły mnie i okłamały polskie przewodniki

no i niestety ten raz pierwszy nie był ostatnim
