pibon pisze:Ja siedze w pracy ale ze jest dlugi weekend to wszedzie pustki, ruch jest znikomy i niewiele pracy.
Bardzo lubie ogladac lekcje mistrzowskie! Zazdroszcze studentom takiej przyjemnosci, choc dla nich to na pewno tez spory stres. Ale muzycy to musza miec mocne nerwy. To jednak praca przed publicznoscia, zawsze trzeba byc w formie, zawsze jest sie ocenianym. Zawsze musza byc skoncentrowani na muzyce a na inne rzeczy typu nerwy, zmartwienia osobiste nie ma miejsca.
A tak sobie wypoczywalismy wczoraj (Paulchen):

Tak, ja też podziwiam artystów za tę odwagę ciągłego poddawania się ocenie publiczności. I konieczności "bycia w formie", dawania z siebie wszystkiego. Ten bezpośredni kontakt z ludźmi, ciągły stres... Pewnie, można sobie powiedzieć, że jak publiczność okaże niezadowolenie, to od tego się nie umiera, to nie to samo, co ryzyko żołnierza na wojnie, czy górnika w kopalni, ratownika. Ale mimo wszystko ja bym takiej pracy nie chciała.
A Paulchen wydaje się całkiem zadowolony, że znów jest w domu
