» Śro maja 16, 2007 18:46
Ciocia…
A co ?
A nic.
Jak nic, to nic. Śpij.
Ciocia…co to znaczy adoptować ?
To znaczy…posłuchajcie.
Pewnego dnia piwniczne koty zamieszkujące okolice luksusowego apartamentowca spotkały się, aby omówić sprawy adopcji. Przybyła więc stara kotka, zwana Ciotką, i kocur bez ucha, zwany Zakapiorem, dwa kocie bliźniaki – Zdrapek i Pocharatka oraz jeszcze kilka kotów, w tym jeden, który był tak mały i tak nieważny, że nawet nie miał imienia.
Koty zasiadły w kręgu pod krzakiem bzu, umyły sobie uszy, aby lepiej słyszeć, umyły sobie oczy – aby lepiej widzieć i zaczęły zebranie.
Kotka zwana ciotką uroczyście podniosła do góry łapę.
- Zebraliśmy się tutaj, aby omówić sprawy adopcji. Otóż mój kolega…
- To znaczy ja – mruknął Zakapior, ale Ciotka fuknęła, żeby nie przerywał.
- Otóż mój kolega słusznie zauważył, że, jak dotąd nie wszyscy Duzi swatali wyadoptowani.
- Pani Zosia – odezwała się Pocharatka ( uprzednio, oczywiście, poprosiwszy o głos ) – jest pod opieką wirtualną moją i mojego brata ( tu wskazała na Zdrapka ) i zdarza się, że odwiedzamy ją w domu. Warunki ma dość dobre, ale ostatnio miała katar. Ale zdaje się, że już wszystko jest w porządku.
- Jak ktoś wychodzi lekko ubrany, żeby nas nakarmić, to nic dziwnego – mruknęła Ciotka.
W potem koty długo zastanawiały się nad wyborem ludzi do adopcji i w końcu okazało się, że pozostała tylko jedna, absolutnie nie nadająca się do tego celu osoba.
Była to pani mieszkająca na trzecim piętrze apartamentowca, właścicielka czerwonego samochodu stojącego pomiędzy zdezelowanym polonezem ( zamieszkałym przez Zakapiora ) a starym, niebieskim garbusem.
Pani miała bardzo długie paznokcie, które na pewno przeszkadzałyby w porządkowaniu kociej kuwety, nosiła cieniutkie, zupełnie nieodporne na kocie pazurki pończochy i zawsze – czego, jak wiadomo, koty bardzo nie lubią – bardzo się spieszyła.
Jedynym plusem było to, że miała bardzo dużą torebkę – taką, w której zmieściłaby się cała masa kociego jedzenia.. ale żaden z nich nie wiedział, że w tej torebce były :
Dwie karty do bankomatu,
Telefon komórkowy,
Dyktafon,
Mp3 player,
Trzy notesy,
Kosmetyczka,
Ciemne okulary,
Chusteczki do nosa
Pióro,
I jeszcze kilka, zupełnie do niczego nieprzydatnych rzeczy.
Kiedy przydział dużych został zakończony i omówiono warunki i sposób adopcji Ciotka zamknęła zebranie i koty rozeszły się do swoich kryjówek.
Pod krzakiem bzu pozostał jednak mały, chudy, bury kotek, z którego zdaniem nikt się nie liczył – z tego prostego powodu, że był tak nieśmiały, że bal się nawet cichutko miauknąć.
Kotek zwinął się w kłębek i pomyślał, że bardzo, ale to bardzo mu szkoda tej pani…a lista adopcyjna Ciotki była już Zamknięta.
- może gdybym na początek spróbował ją trochę oswoić…- szepnął sennie kotek . – Przecież ciotka nie musi o wszystkim wiedzieć.
I z tym postanowieniem zasnął.
Rano, na trzecim piętrze apartamentowca zaczął się Bardzo Nieudany Dzień. Pani podarła cieniutkie pończochy i musiała ubrać dżinsy…ale kiedy zapinała zamek złamał się jeden z jej wspaniałych paznokci i musiała odkleić pozostałe…
A kiedy spózniona wybiegała z domu zle postawiła nogę i złamała delikatny, wysoki obcas.
I z tego wszystkiego pani rozpłakała się jak mała dziewczynka.
Spróbowała jeszcze wezwać kogoś, kogo bardzo lubiła przez komórkowy telefon, ale ten ktoś
Akurat był na śniadaniu z VIP-ami i telefonów nie odbierał.
I wtedy spod krzaka wyszedł mały, bury kotek .Żeby wyglądać schludnie i czysto długo porządkował futerko. Uniósł w górę cieniutki ogonek i na cieniutkich łapkach pomaszerował prosto w stronę pani.
Otarł się policzkiem o jej nogę i cichutko zamruczał.
Pani spojrzała na niego i głośno wytarła nos.
Wyglądała tak, jakby miała koci katar, ale kotek w ogóle się tym nie przejął.
- no i po co się tak spieszysz ? – zapytał .
Pani drgnęła jak obudzona ze snu i powiedziała nagle coś bardzo brzydkiego, co dotyczyło jakiegoś wyścigu szczurów. Kotek mruknął potakująco, bo szczurów wyjątkowo nie lubił i szybciutko wdrapał się jej na ramię.
Pani powiedziała jeszcze coś brzydkiego na temat śniadań z VIP-ami i wzięła na ręce kotka.
- Ty przynajmniej nie będziesz się spóźniał na posiłki – powiedziała. – Zaraz przygotujemy wszystko, czego będziesz potrzebował w nowym domu…
Hm, pomyślał kotek. Szkoda, że Ciotka mnie nie widzi…Bo to chyba była Bardzo Trudna Adopcja…ale udało mi się !

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!