Rózia,Dyzia,Łatka,Bazyl,Jovi - nasza słodka Rózia odeszła[']

gratuluje awansu
i czekam niecierpliwie na zdjęcia z pomalowanego i urzadzonego mieszkanka
cieszę się że Wam sie tak fajnie wszystko układa, może jeszcze jakąś kasę wygrasz na spłate kredytu :lol:

u mnie stanęło w mieszkaniu...bilanse mam na głowie, a potem jadę odpocząć parę dni
a potem dokończę wreszcie malowanie ...a potem będe mieć pusty pokój , nooo, książki bedą i fotel :ryk:

Dorta

Dorta pisze:może jeszcze jakąś kasę wygrasz na spłate kredytu

O tak tak - to mi się podoba :-)

Piękna wizja :ok:

Zazdroszczę wyjazdu na kilka dni. Przydałby się taki odpoczynek.

To urządzanie będzie jeszcze trwało. Dziś chyba udało się coś Karolowi zrobić w kuchni ale też pewnie nie za wiele bo miał wezwanie do zacięcia w windzie. Więc zamiast robić kuchnię jechał na drugi koniec Wrocławia.
Dopóki kuchnia nie będzie pomalowana to w pokoju będzie stała część kuchennych gratów. I tak dwa pomieszczenia są zabałaganione.
Niestety mimo wstawienia szafy od rodziców i szafki od Kluska brakuje nam miejsca na ubrania. Za dużo tych łaszków chyba - ciekawe czemu ciągle marudzę że nie mam ciuchów :twisted:

Na porządną szafę na razie nas nie stać. Trochę jestem niecierpliwa - chciałabym wszystko już teraz :-)

Wczoraj ochrypłam a dziś jest jeszcze gorzej. Chyba znowu mi coś się z krtanią dzieje. Nieprzyjemne uczucie bardzo. Mam wrażenie że trochę głos tracę.

Wczoraj jak wróciłam do domu okazało się, że remont niezbyt posunął się do przodu. Za to Karol zdemolował szafę z korytarza. Raczej można to nazwać zabudową bo szafa ta połączona była z pawlaczami. Wszystko zmontowane przez szaleńca z drewna, które w większości nie widziało papieru ściernego (Tylko drzwi z zewnątrz były wykończone). Cudo to było sklejane, zbijane gwoździami, skręcane śrubami.Było tam miejsce na ciuchy oraz szalone szufladki na gwoździe, śrubki itp. Półeczki, szufladki wszystko starannie wycinane i wpasowywane tak żeby przypadkiem tego nie dało się sensownie rozebrać. Całość paskudna i wstrętna a przez to cudowne "wykończenie" raczej niezdatna do użytku. Młotkiem, śrubokrętem oraz kopniakami udało się to niezwykłe dzieło rozwalić.
Okazało się że mamy całkiem spory korytarz - tylko wygląda jak w melinie :-)

Ale ja i tak się cieszę bo pozbyliśmy się kolejnego syfu z mieszkania i zrobiliśmy miejsce na coś naszego. Do demolki został jeszcze tylko malutki korytarzyk ale to już naprawdę musi trochę poczekać. No chyba że Karol znowu wpadnie w szał destrukcji :twisted:

Wieczorkiem wstawię fotki bo wczoraj już nie zdążyłam.

Widzę, że na razie głównie demolujecie :lol:

Ale tak to zwykle bywa - nim będzie porządek, musi być najpierw wielki bałagan. :lol:

demolka jest super :-)

najgorzej, jakbyście siedzieli na tych gratach i się wściekali na ich widok.
A własne - nawet stare czy nieładne są WŁASNE :-)

i o to chodzi!

a - jak chodzi o te chrypki - ja sobie bardzo chwalę pastylki OLBAS - są w aptece. Mają dyskusyjny smak - o mnóstwo tam olejków ale naprawdę mi pomaga jeden na długo.
I głowa po nich świeża :-)

od tych aromatów

Widać cud zabudowę
Obrazek

Szufladki, widać też miejsce gdzie były
Obrazek

Pancerna konstrukcja
Obrazek

Widok na meliniarski korytarz :-)

Za to Karol zrobił dziś kawał kuchni :-)

Dzięki Dagmaro za namiar na pastylki - chyba wypróbuję

No proszę, coś mi się widzi, że ten "meliniarski" przedpokój po remoncie będzie przestronny i jasny

my mamy podobną konstrukcję w przedpokoju :oops:

tylko bez miliona szufladek, tylko że ja mam faceta lenia śmierdzącego a sama jestem podobna i niewiele pozmienialiśmy w tym mieszkaniu od 3 lat... kolory na ścianach, kafelki w przedpokoju i kuchni, meble... a teraz i tak mieszkanie wygląda jak u dziadków-zbieraczy którzy nie maja siły na remonty. czasem tak mi wstyd, a przywykliśmy juz do tego, chociaż zakichane przez koty ściany moglibyśmy odmalować :oops:

matko nie widziałam większych leni od nas :oops:

Będziecie mieli piękne mieszkanko

oj, już zazdroszczę :1luvu:

Wiesz Andziula gdyby nie te akcje z poprzednimi właścicielami to może nie mielibyśmy tyle zapału. Ale nas po prostu odrzuciło od tego wszystkiego. Poza tym to cudo w przedpokoju było naprawdę tragiczne. W wynajmowanym mieszkaniu tez była zabudowa i pawlacze. Ale fajnie zrobione i korzystaliśmy z nich.
A naszym zdumionym oczom ukazały się takie szalone kolory pod tapetą na korytarzu. Niestety tragicznie się to zrywa. Miałam wczoraj przez to lekki kryzys, że na co mi było mieszkanie do remontu. I że dlaczego mnie nie stać na ekipę która by wszystko zrobiła. Ale damy radę. Za rok może się jakoś ogarniemy i faktycznie będzie fajne.
Obrazek