No choinka jeszcze stoi. Uff!
Wczoraj rano, znaczy około 4.00, obudził mnie delikatny dźwięk, takie dzyń, dzyń! Zerwałam się na równe nogi, popędziłam do pokoju obok, a tam Drabik siedzi na stoliku pod choinką i łapunią trąca wiszący na niej metalowy dzwoneczek. Zabrałam dzwoneczek i wróciłam do łóżka.
Dzisiaj w nocy, jakoś ok. 3.00 obudził mnie dżwięk toczącej się po podłodze plastkowej piłeczki. Znowu zerwałam się na nogi, pobiegłam do pokoju z choinką i co się okazało: kociambry zdjęły z choinki plastikowe jabłuszko i teraz grały nim pod stołem w nogę, a raczej w łapę. Ewakuowałam całą choinkę do sypialni (na szczęście jest niewielka) i wróciłam do łóżka, zamykając uprzednio za sobą drzwi.
Efekt: choinka uratowana, a ja za długo spałam i boli mnie głowa, koty nie dostały śniadania w normalnej porze, Felek się obraził i wywalił w kuchni wszystkie chrupki, do których tylko udało mu się dostać. No i muszę sprzątać
