Nic nie pisałam, bo u nas wszystko tak samo + Zajączek.
Nie wiem, po co go trzymam... chyba dlatego, że nie mogę wypuścić?
Jednak w końcu muszę to zrobić, muszę myśleć o innych kotach, i o sobie też. A w tej chwili niewesoło to wygląda. Potrzebuję powietrza i trochę wytchnienia, bo nie daję już rady. Astma mocno mnie atakuje, od niej z kolei, a może raczej od leków, które biorę, słabują mięśnie i serce. A przy tylu kotach i niestety kompletnie niefunkcjonalnym i awaryjnym mieszkaniu, żeby jakoś wszystko ogarnąć, ja muszę być funkcjonalna i bezawaryjna.
Jestem zła na siebie, na swój organizm, na to cholerne mieszkanie, powoli już na wszystko.
Ale to nic nie daje.
Czekanie na cud też nic nie dało, więc teraz czekam tylko, aż się ociepli.
I wypuszczę Zajączka. I Nufkę, która pewnie znowu wróci...
---