Pewnie trudno w to uwierzyć, ale aż tak SAMOPRZYLEPNEGO KOTA jak Febe to ja jeszcze nie miałam
Franeczek chodzi fajnie, serduszko bije w kocim tempie
tyle ze wyczuł już że jest pod szczególną ochroną i znowu sioorka gdzie chce. Czasem uda mi się uprzedzic jego niecne zamiary to się "stawia"

Wczoraj nasioorał tatusiowi do buta..... i tatuś nawet nie skomentował. Tylko stwierdził fakt.......
W każdym razie z pełną premedytacją wykorzystuje sytuacje i mamunię.
Ale to jest właśnie jego urok
Tak czy inaczej to jak patrzę na Franka dziś, to bez wzgledu na to jak to się skończy - wet już dokonał rzeczy niemożliwej....
Przecież jego właściwie już nie było... Serdunio pikało 25, w poyywach 35 razy na minutę, przewracał się, oczka zaszły jakimś bielmem (to nie 3 powieka), Nie mył się, nie miał siły się podrapać......
Kłopot nadal z jedzeniem. Żyje właściwie mlekiem Gimpeta.
3 buteleczki dziennie bo tyle chce i wypija... (jedna 3,49 )
Filemonek biedny... jest dość zimno a on jest koropnym zmarźluchem...
Jest baaardzo nieszczęśliwy.