Wczoraj, jak wychodziłam rano do pracy, Nikitka leżała na pralce w łazience. Jak wróciłam z pracy o 21.00, to ona nadal na tej pralce leżała. Wygląda na to, że przez CAŁY DZIEŃ nie ruszyła się z miejsca! Powiedziałam - dość tej deprechy! Zdjęłam Małej kaftanik. Cały brzuszek ma wygolony i umazany jodyną, ale szew jest malutki, dosłownie 1 cm - półtora. Po zdjęciu kaftanika Nikitka dwie godziny bez przerwy się myła! Zalepiłam jej szew plastrem, ale sobie zerwała. Na szew nie zwraca jednak szczególnej uwagi, więc raczej nie powinna sobie nic zrobić. Jak już się wymyła, to ODŻYŁA

Dziś rano była już tym samym wesołym, rozbrykanym kociakiem, co przed zabiegiem. Taka radosna jest, śmiga po mieszkaniu, zaczepia wszystkich, rozkoszna jest

Uff, koniec z tą depresją!!!